Prawo jazdy z paczkomatu za 1,5 tys. zł. Wygląda jak prawdziwe

Nie każdy, kto pokazuje prawo jazdy, musi mieć uprawnienia do kierowania. W sieci ogłaszają się firmy, które wytwarzają repliki dokumentów, jak twierdzą, do użytku kolekcjonerskiego. Policji nie da się nimi oszukać, ale zwykłego kierowcę już tak.

Zamawiający muszą mieć do zleceniobiorców duże zaufanie. W końcu przekazują im wszystkie dane potrzebne - na przykład - do zaciągnięcia kredytu
Zamawiający muszą mieć do zleceniobiorców duże zaufanie. W końcu przekazują im wszystkie dane potrzebne - na przykład - do zaciągnięcia kredytu
Źródło zdjęć: © Policja
Tomasz Budzik

03.08.2022 | aktual.: 13.03.2023 16:21

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"Prawko" z paczkomatu

Kurs w ośrodku szkolenia kierowców, potem egzamin teoretyczny i praktyczny. Droga do uzyskania prawa jazdy w Polsce wydaje się niektórym osobom zbyt długa i męcząca. Być może dlatego powstały firmy, które oferują usługę sfałszowania dokumentu.

"Dokumenty są odwzorowane 1:1. Nasza replika prawa jazdy jest idealnym odzwierciedleniem oryginału" - zapewniają właściciele firmy. Podczas składania zamówienia należy podać dane osobowe, a także przesłać zdjęcie i skan wzoru podpisu. Podstawowa cena to niespełna 900 zł. Jeśli produkt ma być wzbogacony o zabezpieczenia występujące na prawdziwym dokumencie, cena wyniesie 1,5 tys. zł. Za zamówienie płaci się bitcoinami, a gotowy "kolekcjonerski" dokument trafia do wskazanego paczkomatu.

Ile osób w Polsce posiada prawo jazdy uzyskane taką metodą? Tego nie wiadomo. Czy to legalne? Oczywiście, że nie. Zgodnie z Ustawą o dokumentach publicznych każde odwzorowanie dokumentu, posiadające jego charakterystyczne cechy autentyczności, którego rozmiar zawiera się pomiędzy 75 proc. a 120 proc. wielkości oryginału, to replika. A zgodnie z art. 58 tej ustawy "Kto wytwarza, oferuje, zbywa lub przechowuje w celu zbycia replikę dokumentu publicznego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".

Wystarczy wypełnić formularz i zapłacić. W razie czego kłopotów uniknie tylko firma produkująca repliki
Wystarczy wypełnić formularz i zapłacić. W razie czego kłopotów uniknie tylko firma produkująca repliki

Firmy, które oferują takie "kolekcjonerskie" prawa jazdy, zwykle działają za granicą, omijając w ten sposób polskie prawo. Jednocześnie przepisy nie zakazują kupowania takich replik i ich posiadania. Takiej zmiany ustawy chce czwórka posłów, którzy skierowali interpelację do MSWiA. Co ważne, nie oznacza to, że "kolekcjonerskim" prawem jazdy można posługiwać się jak prawdziwym. Zgodnie z art. 270 Kodeksu karnego grozi to grzywną lub karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. A ryzyko "wpadki" jest duże.

Po co kupować replikę?

- W ten sposób nie da się oszukać policjanta. Podczas kontroli drogowej funkcjonariusz sprawdza dane z podanego mu prawa jazdy w systemie informatycznym. Baza Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców oraz baza danych o dowodach osobistych pozwalają sprawdzić imię i nazwisko, adres, zakres uprawnień do kierowania oraz zdjęcie każdej osoby. Oszustwo wyjdzie na jaw - mówi Autokult.pl podkom. Tomasz Bratek z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

Do czego można więc wykorzystać takie "kolekcjonerskie" prawo jazdy? Ofiarą oszustwa mogą paść inne osoby, na przykład pracodawca. Jeśli kandydat na pracownika, od którego wymaga się prowadzenia pojazdu, przedstawi mu taki dokument, nie pozostanie mu nic innego, jak w niego uwierzyć. Nic nie da nawet pojawienie się na komisariacie w celu zweryfikowania, czy pracownik posiada uprawnienia. - Policja nie ma prawa do ujawniania osobom trzecim tego, czy dana osoba ma prawo jazdy, czy też go nie ma – stwierdza podkom. Tomasz Bratek.

Łatwo wyobrazić sobie, że takim "kolekcjonerskim" prawem jazdy może też posłużyć się sprawca kolizji, który nie posiada uprawnień do kierowania. W takim przypadku oszust mógłby poprosić o niewzywanie policji i pokazać poszkodowanej stronie fałszywe prawo jazdy. Sprawa skończyłaby się spisaniem oświadczenia. Co dalej?

  • Interes osoby poszkodowanej zawsze zostanie zabezpieczony. W takiej sytuacji doszłoby do wypłaty należnego odszkodowania. Potem firma mogłaby podjąć decyzję o wysunięciu żądania regresu. Sprawca musiałby ponieść koszty wypłaconego przez firmę odszkodowania z własnej kieszeni – informuje Autokult.pl Dawid Korszeń, rzecznik prasowy Grupy Warta.

Pomiędzy przestępcami a stróżami prawa i ustawodawcą od lat trwa wyścig. Jawne funkcjonowanie firm oferujących "kolekcjonerskie" dokumenty jest możliwe tylko dzięki luce w przepisach. Skoro udało się zmienić rynek cofania liczników, to i na tym polu można oczekiwać poprawy. Na szczęście w przypadku replik praw jazdy potencjalnych poszkodowanych jest mniej.

Źródło artykułu:WP Autokult
prawo i przepisypolicjaprawo jazdy kat. b
Komentarze (51)