Będą tańsze samochody. Niedawno temu zaprzeczali, ale zmienili zdanie
Carlos Tavares jeszcze w styczniu 2024 roku zarzekał się, że stara się "unikać wyścigu w dół". Zakulisowe doniesienia wydają się temu przeczyć, chociaż działania Stellantis trudno nazwać bezmyślnym dołączaniem do wojny cenowej.
16.02.2024 | aktual.: 16.02.2024 13:45
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wojna cenowa, jaka została rozpętana w 2023 roku głównie przez chińskich producentów, mocno wpłynęła na całą branżę motoryzacyjną. Największe do tej pory koncerny po raz pierwszy zaczęły realnie obawiać się konkurencji ze strony marek z Państwa Środka, a dobry stosunek cena/jakość, który był podkreślany przez największe osobistości świata czterech kółek, skłonił najpotężniejszych graczy do podjęcia działań.
Niektórzy producenci wzmogli swoje wysiłki w kontekście rozwijania tanich elektryków. Unia Europejska natomiast rozpoczęła śledztwo dotyczące ogromnych państwowych dotacji dla marek z Chin. Francja nałożyła zaś nowe podatki, które mocno uderzają w napływające do Europy auta produkowane w Chinach.
Wydawało się jednak, że w opozycji do tych działań stoi Stellantis. Tak przynajmniej wynikało ze słów prezesa koncernu, Carlosa Tavaresa. Portugalczyk jeszcze w styczniu 2024 r. przekonywał, że ceny modeli od marek wchodzących w skład koncernu Stellantis (np. Fiat, Peugeot, Citroen, Opel czy Alfa Romeo) nie ulegną obniżeniu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tavares mówi "nie", a za kulisami słychać "tak"? To wcale nie musi być bez sensu
Możliwe jednak, że podejście koncernu szybko ulegnie zmianie. Według informacji ujawnionych przez agencję Reutera Stellantis i Renault nie ustają w pracach nad zmniejszeniem kosztów produkcji samochodów elektrycznych. To zaś ma pozwolić na obniżenie cen elektryków i zrównanie ich względem pojazdów spalinowych.
Powodem jest między innymi spowolnienie wzrostu sprzedaży samochodów elektrycznych. To oraz wspomniany napływ chińskich rywali, to najistotniejsze powody podjęcia takiej właśnie strategii. Tańsze auta o wartości porównywalnej ze spalinowymi odpowiednikami mają być bowiem bodźcem do ponownego napędzenia rynku.
Czy jednak rzeczywiście ta informacja jest całkowitym zaprzeczeniem słów Tavaresa? Kontrowersyjny szef koncernu stwierdził przecież, że potencjalną rzezią jest obniżanie cen bez uwzględnienia realnych kosztów. Jeśli rzeczywiście Stellantis zdoła zmniejszyć kwoty przeznaczone na produkcję, następujące po tym obniżenie cen samochodów będzie podejściem zdroworozsądkowym.