Nowe paliwo E10 na mrozie. Sprawdziliśmy, co się stało
Myśląc o zimowych problemach z paliwami, najczęściej mogliśmy mieć skojarzenia z olejem napędowym, w którym może dojść zwiększenia gęstości oraz wytrącenia się kryształków parafiny, które skutecznie mogą zatkać układ paliwowy, utrudniając rozruch. Czy analogiczne kłopoty mogą się pojawić w przypadku benzyny E10?
12.01.2024 | aktual.: 30.09.2024 10:47
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wokół benzyny E10 zdążyło powstać już sporo mitów, które rzucają cień na swobodę korzystania z tego paliwa. Jednym z problemów, który budzi niepokój wielu kierowców, jest wyższa higroskopijność (pochłanianie wody) z powodu większej ilości etanolu zawartego w paliwie. A to może nieść ryzyko zamarzania wytrąconej wody. W warunkach domowych postanowiłem sprawdzić, jak na mrozie zachowają się benzyny E5 oraz E10.
Zaopatrzyłem się w niewielką ilość benzyny 95 o oznaczeniu E5, która zawiera 4,7 proc. biokomponentów. Testowane paliwo E10 zawiera ich 7,6 proc. Podczas wizyty na stacji miałem wgląd do świadectw jakości, które zawierają informację o składzie, jednak nie mogłem ich sfotografować. W przypadku benzyny o wyższej zawartości etanolu miałem informację, że jest to już druga dostawa w tym roku, więc w zbiorniku na stacji benzynowej nie powinno być już śladu po E5.
W sklepie ze szkłem laboratoryjnym kupiłem kilka pojemników oraz biurety, czyli z podziałką i kranikiem, aby do nich wlać paliwa, wystawić na działanie mrozu i następnego dnia ocenić ich wygląd oraz swobodę przepływu przez niewielki otwór na końcu.
Trzeba zaznaczyć, że taki eksperyment, przeprowadzony poza laboratorium bez specjalistycznej aparatury do analizy, pozwoli jedynie na wzrokową ocenę sytuacji. W przypadku oleju napędowego mogłoby to wystarczyć, aby stwierdzić, czy dzieje się coś niepokojącego. W noc przeprowadzenia testu prognozowana temperatura miała wynosić -14 stopni Celsjusza, a benzyna zawsze była odporna na działanie ujemnych temperatur.
"Instalacja pomiarowa" trafiła na parapet, gdzie umieściłem również czujnik termometru elektronicznego. Było późne popołudnie, temperatura wynosiła -12,5 stopnia.
Po niecałej godzinie zaczęła spadać. Obserwowałem jak powoli pojemniki pokrywa szron, natomiast ostatecznej oceny sytuacji zamierzałem dokonać rano. Około godziny 23:00 termometr wskazywał wartość zbliżoną do prognozowanej.
Rano, po kilkunastu godzinach działania ujemnych temperatur, przyszedł czas na werdykt.
W plastikowych pojemnikach, w których znajdowało się niecałe 100 ml paliwa, nie zauważyłem żadnych niepokojących zmian. W obu przypadkach ciecz była jednolita, bez śladów żadnych niepożądanych reakcji. Podobnie wyglądała benzyna w biuretach. Po odkręceniu kraników, jej przepływ był swobodny i jednostajny w obu przypadkach.
Mam absolutną świadomość, że warunki, w których przeprowadzałem ten eksperyment, nie były profesjonalne, niemniej pokazały w przybliżeniu zachowanie się tych dwóch paliw przy ujemnej temperaturze.