Sposoby na obniżenie spalania. Sprawdzamy te rzadkie i absurdalne oraz te skuteczne
Choć ceny paliw są niższe niż przed rokiem, to o stawce oscylującej wokół 3-3,5 zł/l powoli już zapominamy. Jednocześnie u zmotoryzowanych wraca skłonność do oszczędzania. Które sposoby są absurdalne, a które okazują się skuteczne?
19.08.2020 | aktual.: 22.03.2023 10:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Tankowanie tylko rano
Jednym z najbardziej niezwykłych pomysłów kierowców na zaoszczędzenie jest tankowanie tylko nad ranem. Według zwolenników tej taktyki panujące w nocy niższe temperatury prowadzą do schłodzenia paliwa, które osiąga wyższą gęstość. W rezultacie tankując taką samą liczbę litrów w rzeczywistości otrzymujemy więcej niż osoby tankujące w środku dnia czy popołudniem.
Ile w tym prawdy? Oczywiście ze szkoły pamiętamy, że gęstość płynów zwiększa się wraz z obniżaniem ich temperatury. Zwolennicy tankowania o poranku zapominają jednak o tym, że na stacjach zbiorniki paliwa znajdują się pod ziemią. To oznacza, że wahania temperatury pomiędzy nocą a dniem nie powodują spektakularnej zmiany w samych zbiornikach. To z kolei prowadzi do wniosku, że różnice w gęstości paliwa rano i wieczorem są marginalne.
Uchylone szyby zamiast klimatyzacji
W dzisiejszych czasach nawet osoby decydujące się na małe, miejskie samochody, zwykle wyjeżdżają z salonu z klimatyzacją na pokładzie. Używanie tego udogodnienia dla wielu kierowców jest po prostu codziennością. Są jednak i tacy zmotoryzowani, którzy w imię oszczędności rezygnują z niego, stawiając na jazdę z odsuniętymi szybami. Czy słusznie?
Odpowiedzi na to pytanie przed laty wraz z firmą General Motors poszukiwało amerykańskie Stowarzyszenie Inżynierów Motoryzacji. W próbach prowadzonych przy 30 stopniach Celsjusza sprawdzano spalanie przy prędkości 50, 80 i 110 km/h, gdy włączona była klimatyzacja, klimatyzacja była wyłączona, ale odsunięto szyby oraz wtedy, gdy nie działała klimatyzacja, a szyby były zasunięte. Różnica w spalaniu pomiędzy autem z uruchomioną klimatyzacją oraz takim, w którym tylko odsunięto szyby, wynosi od kilku do kilkunastu procent – w zależności od prędkości i typu nadwozia. Najmniej paliło oczywiście auto z wyłączoną klimatyzacją i zasuniętymi szybami. Spróbujcie jednak wytrzymać w takim pojeździe, gdy panuje upał.
Najlepiej poszukać złotego środka. Gdy zamierzamy przejechać jedynie kilka kilometrów po mieście, włączanie klimatyzacji może być bezzasadne. Jeśli jednak będziemy jechać dłużej, nie oszczędzajmy. Przegrzany kierowca traci refleks, co może być przyczyną wypadku. Na początku jazdy warto odsunąć szyby, by usunąć z wnętrza mocno nagrzane powietrze. Potem uruchamiamy klimatyzację i zasuwamy szyby.
Luz? Nie ma się czego wstydzić
Wielu dzisiejszych kierowców uważa, że luzu w ogóle nie należy używać podczas jazdy. Przecież współczesne samochody w ogóle nie dawkują do cylindrów paliwa, gdy następuje hamowanie silnikiem. Oznacza to, że jeśli nie musimy wytracić prędkość, należy korzystać wyłącznie z takiej opcji. Niekoniecznie.
Współczesne automatyczne przekładnie w wielu samochodach działają według wskazań oprogramowania, które pisano z myślą o redukcji spalania. Dlaczego więc w wielu autach znajdziemy tak zwany tryb żeglowania, który nie jest niczym innym jak jazdą na biegu jałowym? Najwidoczniej w niektórych sytuacjach wrzucenie na "luz" jest jednak dobrym pomysłem. Kiedy warto się na to zdecydować?
Korzystanie z luzu może być dobrym pomysłem, jeśli jesteśmy zmuszeni utrzymywać stałą, ale niewielką prędkość - na przykład w strefie zamieszkania. Z luzu warto skorzystać, jeśli z dużym wyprzedzeniem wiemy, że będziemy musieli poważnie zwolnić lub się zatrzymać, choćby przed zjazdem z autostrady albo gdy - nie zwalniając niepotrzebnie ruchu - chcemy "dotoczyć się" pod sygnalizację, na której i tak pali się czerwone światło.
Rezerwa jako norma
Paliwo ma swoją masę, a przecież im auto lżejsze, tym mniej pali. Warto więc tankować skromne ilości paliwa i jeździć z bakiem wypełnionym jedynie w niewielkiej części. Tankując tylko do połowy baku, a nie do pełna rzeczywiście możemy "zaoszczędzić" około 20-25 kg wagi. Nie warto jednak przesadzać. Jeśli zdecydujemy się zawsze tankować tylko do jednej czwartej pojemności baku czy jeszcze mniej, częściej będziemy musieli pojawiać się na stacji paliw, a to oznacza większe koszty i utratę czasu. Dodatkowo ryzykujemy, że w razie zagapienia się doprowadzimy do braku paliwa w samochodzie.
Parkowanie tylko tyłem
Nie od dziś wiadomo, że rozgrzany do optymalnej temperatury silnik potrzebuje mniej paliwa niż zimna jednostka. Tymczasem parkowanie i wyjazd z miejsca, w którym pozostawiliśmy samochód, wymaga czasem wykonania kilku poprawek. Część kierowców zawsze - o ile to możliwe - parkuje więc tyłem. W ten sposób dłuższy i trudniejszy manewr wykonywany jest w warunkach, w których silnik zużywa mniej paliwa. Nie sposób odmówić temu sposobowi racjonalności. Jest tylko jeden problem. Ilości paliwa, jakie potencjalnie możemy w ten sposób zaoszczędzić, są znikome. Cały efekt zniweluje jedno niepotrzebne przyciśnięcie pedału przyspieszenia podczas jazdy.
Co na pewno działa?
Przede wszystkim dobór odpowiedniego napędu. Jeśli rzeczywiście nie potrzebujesz bardzo mocnego samochodu, kup słabszy i oszczędniejszy. Jeździsz głównie w mieście, ale nie możesz korzystać z łatwo dostępnych punktów ładowania? Rozważ zakup hybrydy. To coraz częściej wybierana przez Polaków opcja (grająca tu pierwsze skrzypce Toyota Corolla w ciągu siedmiu pierwszych miesięcy 2020 r. znalazła ponad 5,1 tys. nabywców). Bez specjalnego wysiłku spalanie w mieście spadnie do ok. 4 l/100 km.
Nie zamierzasz zmieniać samochodu? Zadbaj o szczegóły. Z samochodu warto pozbyć się niepotrzebnych elementów. Sprawdź, czy w bagażniku nie wozisz przedmiotów, których nie potrzebujesz na co dzień. Zdemontuj bagażnik dachowy po wakacyjnym wyjeździe. Przynajmniej raz w miesiącu sprawdzaj, czy ciśnienie w ogumieniu nie spadło poniżej wartości zalecanej przez producenta samochodu.
Ogromne znaczenie ma również praca nad stylem jazdy. Nie chodzi o to, by jeździć najwolniej jak to możliwe, ale o to, by unikać niepotrzebnych działań. Warto obserwować drogę przed sobą na większą odległość tak, by z wyprzedzeniem reagować na przykład na zmianę świateł na skrzyżowaniu, do którego się zbliżamy (poprzez hamowanie silnikiem lub rezygnację z przyspieszania). Nie trzeba również bać się zmiany biegu na wyższy, gdy silnik osiąga 2-2,5 tys. obr./min. (o ile w danym momencie nie potrzebujemy pełni dynamiki pojazdu).
Warto również zastanowić się, czy za każdym razem potrzebujemy samochodu. Jeżeli idziemy po niewielkie zakupy do sklepu oddalonego od domu o kilkaset metrów, lepiej wybrać się tam na własnych nogach. Jeśli jednak już decydujemy się na użycie pojazdu, zwracajmy uwagę na spalanie, ale pamiętajmy, że ważniejsze od jego ograniczenia jest zachowanie bezpieczeństwa.