TestyŠkodaŠkoda Citigo 1,0 MPI Ambition - wyprawa [test długodystansowy autokult.pl]

Škoda Citigo 1,0 MPI Ambition - wyprawa [test długodystansowy autokult.pl]

Nasza długodystansowa Škoda Citigo stanęła przed kolejnym zadaniem. Jak sugeruje tytuł tego artykułu, małą czeszkę czekała podróż. Nie była to jednak wyprawa na Nordkapp ani wycieczka ze Szczecina do Zakopanego. Škoda Citigo pokonała dystans z samego centrum stolicy do podwarszawskiego Sulejówka.

Škoda Citigo 1,0 MPI Ambition - wyprawa [test długodystansowy autokult.pl]
Paweł Kaczor

28.03.2013 | aktual.: 28.03.2023 16:04

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Nasza długodystansowa Škoda Citigo stanęła przed kolejnym zadaniem. Jak sugeruje tytuł tego artykułu, małą czeszkę czekała podróż. Nie była to jednak wyprawa na Nordkapp ani wycieczka ze Szczecina do Zakopanego. Škoda Citigo pokonała dystans z samego centrum stolicy do podwarszawskiego Sulejówka.

Być może pukacie się teraz w czoło. Jak trasę liczącą około 30 km można górnolotnie nazwać wyprawą?! Jednak w przypadku tego sprawdzianu nie liczy się długość trasy, tylko coś zupełnie innego. Na pokładzie naszej Škody znajdzie się specjalna "przesyłka" – 6-miesięczna Julka, która wraz z rodzicami jedzie na weekend do dziadków. Każdy, kto ma dzieci, wie, że niemal wszystkie podróże małe i duże z takim szkrabem na pokładzie zasługują na miano wyprawy przez duże "W".

Oczywiście przewiezienie małego dziecka z punktu A do punktu B nie byłoby wielkim wyzwaniem dla miejskiej Škody. Dlatego też oprócz najmniejszego członka załogi na pokładzie Citigo musi się znaleźć miejsce dla mamy Julki, wózka, wanny, torby z milionem zabawek, kolejnej torby z przyborami do jedzenia, jeszcze jednej torby z przyborami do kąpieli, ulubionego siedziska Julki i oczywiście dla mnie. Aha, zapomniałbym o ulubionej maskotce, czyli niedźwiadku Alfredzie, który mierzy ponad 50 cm wzrostu.

Obraz

Cokolwiek by mówić, Škoda Citigo nie przypomina rodzinnego kombi czy małej bagażówki, więc zaczynam mieć wątpliwości, czy uda mi się zapakować do niej wszystkie te szpargały. Co prawda mała czeszka ma największy bagażnik w swojej klasie, ale 251 l pojemności i tak nie napawa optymizmem.

Wszystkie rzeczy, które muszę zabrać, ustawiam przed Škodą, a na mojej twarzy pojawia się grymas niezadowolenia. Czy Citigo wywiesi białą flagę, a babcia będzie musiała wytrzymać kolejny tydzień bez odwiedzin wnuczki? Nie zamierzam się jednak poddać i zaczynam planować rozmieszczenie poszczególnych przedmiotów.

Od razu dochodzę do wniosku, że przyczepka rozwiązałaby problem. Ale raz, że jej nie posiadam, dwa - mała Škoda nie ma haka holowniczego. Wiem jedno: na tylnej kanapie musi się znaleźć miejsce dla dziecka w foteliku oraz mamy, więc tylne miejsca siedzące zostawiam w spokoju.

Obraz

Największy w klasie bagażnik okazuje się zbyt mały, żeby pomieścić stelaż wózka bez demontażu kół. Wpadam na pomysł, aby spróbować włożyć tam gondolę. Bingo! Mieści się idealnie. Do gondoli wkładam wannę, do wanny torbę z przyrządami do jedzenia i zabawkami i luk bagażowy zostaje wypełniony. Niestety, "budowla" jest na tyle wysoka, że tylnej półki zasłaniającej przestrzeń bagażową nie da się do końca opuścić. Aby nie ograniczać sobie przez to widoczności do tyłu, postanawiam ją zdemontować.

Obraz

Przed samochodem pozostał stelaż od wózka, leżaczek, jedna torba z przyrządami do kąpieli i niedźwiadek Alfred. Zbyt wiele możliwości nie mam. Na przednim siedzeniu ląduje stelaż. Trochę musiałem się nagimnastykować, żeby go tam zmieścić, ale w końcu się udało. Na podłodze przed przednim fotelem kładę torbę z przyborami do kąpieli. Stosunkowo elastyczny leżaczek udaje mi się wkomponować w stelaż wózka.

Obraz

To niewiarygodne, ale właśnie zostałem bohaterem w swoim domu. Udało się! Na placu boju pozostał tylko niedźwiadek Alfred, ale on zajmie zaszczytne miejsce na kolanach u mamy małej Julki.

Teraz tylko wystarczy bezpiecznie ulokować fotelik z naszą "przesyłką" na tylnej kanapie, zapiąć pasy i ruszać w drogę.

Już po kilku kilometrach wiem, że ospała i biorącą głęboki oddech przy każdej zmianie biegu zautomatyzowana przekładnia ewidentnie przypadła Julce do gustu. Towarzyszące każdej zmianie przełożenia kołysanie autem sprawiło, że dziecko momentalnie usnęło. Jak widać, ta zautomatyzowana skrzynia biegów, która mnie się w ogóle nie spodobała, może mieć także plusy.

Obraz

Po minięciu granic Warszawy i wjechaniu na drogę utwardzoną o niezbyt dobrym stanie wyszła na jaw kolejna przypadłość obładowanej do granic możliwości Citigo. Auto wyraźnie gorzej wybiera nierówności. O ile podczas jazdy w pojedynkę zawieszenie pracuje bardzo kulturalnie i jak na tę klasę auto charakteryzuje się dobrym komfortem połączonym z pewnością prowadzenia, o tyle mała Škoda zapakowana po brzegi zapomina zupełnie o dobrych manierach.

Co prawda ani przez chwilę nie jest niebezpiecznie i twardo niczym w Porsche 911 GT3 RS, ale każda nierówność i każdy ubytek w jezdni są mocno odczuwalne w kabinie, a zawieszenie potrafi niemiło dobić.

Również niewielki silniczek o wystarczającej do poruszania się w mieście mocy przy prędkości przekraczającej 100 km/h wyraźnie zaczyna się męczyć. W samochodzie robi się nieco głośniej, a średnie spalanie zwiększa się o ok. 0,3 l/100 km. Wyprzedzanie? Z pojazdami jadącymi nie więcej niż 70 km/h na godzinę Citigo daje sobie radę, ale o wyprzedzaniu tych jadących 90-100 km/h lepiej zapomnieć. Chyba że akurat znajdujemy się na drodze przypominającej pas startowy, a z naprzeciwka nie jedzie nic w promieniu 5 km.

Obraz

Po blisko 45 minutach jazdy docieramy do celu. Julka w dalszym ciągu śpi. Teraz wystarczy tylko wypakować naszą "przesyłkę" wraz ze wszystkimi szpargałami i można zjeść ciepły obiadek u babci.

Podczas tej krótkiej wyprawy Škoda Citigo pokazała, że jest zaskakująco pakownym autem. Liczba rzeczy na pierwszy rzut oka zdawała się przekraczać możliwości transportowe małej Škody, jednak po dobrym rozplanowaniu wszystko się zmieściło. I to bez demontażu części auta.

Obraz

Zapakowana do granic możliwości Citigo nie jest jednak idealnym kompanem każdej podróży. Mniejszy poziom komfortu, większe spalanie i słabsza dynamika nie są sprzymierzeńcami kierowcy. Oczywiście dla chcącego nic trudnego i nawet w takiej "konfiguracji" Škoda pokona bezpiecznie setki kilometrów. Jednak dłuższa podróż tak obciążonym autem z pewnością nie będzie należała do najprzyjemniejszych na świecie. I nie mam tutaj na myśli mizernego stanu polskich dróg.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/10]
Źródło artykułu:WP Autokult
Škodatesty samochodówtest długodystansowy
Komentarze (0)