Seat Mii by Mango - test, opinia, spalanie, cena
Marka Seat to dla mnie wielka niewiadoma. Od dawna karmieni byliśmy mantrą, że to najbardziej sportowa marka wśród popularnych aut grupy VW. Niemiecka precyzja, hiszpański temperament – kto z nas nie pamięta tego pokaźnie eksponowanego hasła. O ile nadal sprawdza się w przypadku modelu Leon, to przy pozostałych modelach, będących kopiami innych aut Volkswagena czy Skody wprowadza w zakłopotanie i zadumę nad tym, czy hiszpańska marka ma jakikolwiek spójny pomysł na swoją ofertę.
27.04.2015 | aktual.: 18.04.2023 11:45
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Seat Mii by Mango - test, opinia
Dziś sprawdzimy to na przykładzie Seata Mii w dość nietypowej i bogatej wersji, z metką znanej firmy odzieżowej Mango. Odmiana by Mango dostępna jest w dwóch wersjach kolorystycznych – testowanej Glaim Beige lub Deep Black. Jako bazę dla tej wersji stanowi odmiana Style, ale za 4695 zł dopłaty auto może zostać doposażone w tapicerkę będącą połączeniem skóry (niestety ekologicznej) i Alcantary, dedykowane grafitowe obręcze kół, pakiet skórzany, delikatny pakiet stylizacyjny nadwozia i wnętrza oraz niezliczoną liczbę logo odzieżowego producenta.
Czym różni się od innych? Auto w testowej konfiguracji wygląda znacznie korzystniej od pozostałych odmian i sprawia, że Mii nie postrzega się już jako taniego miejskiego auta, a raczej jako modny dodatek w stylu Fiata 500. Problem w tym, że całość kompozycji jest bardzo nierówna. Z jednej strony naprawdę świetne zestawienie lakieru i felg, z drugiej nieco nijakie i smutne wnętrze. Szara listwa i skórzana kierownica to za mało, by deska rozdzielcza niemal identyczna z bazową odmianą Škody Citigo stała się atrakcyjna.
Jednak jeśli spojrzeć na to wnętrze czysto praktycznie, to ma ono naprawdę wiele zalet. Samo auto zaprojektowane zostało tak, by zapewnić możliwie dużo przestrzeni pasażerom i zdecydowanie widać to wewnątrz. Z przodu siedzi się bez kompleksów, naprawdę wygodnie. Z tyłu również, jak na tę klasę pojazdów, jest przestronnie i krótsze przejażdżki nie będą powodem do narzekań współpasażerów.
Stosunkowo pojemny jest także bagażnik – 251 litrów to w tym segmencie wynik godny pochwały. Problem w tym, że tej pojemności nie sposób racjonalnie wykorzystać, bo przeszkadza w tym wysoki próg załadunkowy, niewielki otwór bagażnika (otwiera się jedynie tylna szyba) oraz brak składanego siedziska, przez co po rozłożeniu oparć powierzchnia jest nierówna.
Jednak największym problemem jest wykończenie przestrzeni bagażowej, a właściwie jej brak. Jest tam jedynie skromna wykładzina, która nie przykrywa całej powierzchni i po bokach widać gołą blachę. Niestety przewóz większości przedmiotów kończy się zarysowaniem nadkoli, co dobrze było widoczne na przykładzie testowego egzemplarza. Przyznam, że mimo wielkiej staranności praktycznie nie sposób w takiej przestrzeni bagażowej przewieźć np. butów narciarskich tak, by niczego nie uszkodzić.
Właśnie te oszczędności przeszkadzają w codziennym użytkowaniu i końcowym odbiorze auta. O ile łatwo je zrozumieć w najtańszych wersjach, to przy cenie wersji by Mango nieporozumieniem jest tylko jeden przełącznik elektrycznych szyb w drzwiach kierowcy, brak nawiewów w środkowej części deski rozdzielczej, czy gołe blachy w drzwiach. O ile to ostatnie nawet ładnie kontrastuje z deską rozdzielczą, to jednak w zimie są to powierzchnie cały czas zimne i wrażliwi mogą się później zastanawiać skąd u nich bóle stawów.
Jak ryba w wodzie lub Mii w mieście
Codzienna eksploatacja tego niewielkiego auta miejskiego jest jednak nadzwyczaj przyjemna. Silnik pozwala na sprawne przemieszczanie się od świateł do świateł, a niewielkie wymiary i bardzo dobra widoczność pozwalają na łatwe przeciskanie się po niewielkich uliczkach i parkowanie w trudno dostępnych miejscach.
Seat Mii nie jest tak żywiołowy i agresywny jak testowana przeze mnie Toyota Aygo. Nie zapewnia takiej frajdy z jazdy, mimo że w większości mierzalnych parametrów jest od niej lepszy. Pomysł Mii na podbój miejskich ulic polega bardziej na dobrej pozycji za wygodną kierownicą, dość cichym silniku i przestrzeni wokół kierowcy. To sprawia, że jeździ się nim nadzwyczaj przyjemnie, zwłaszcza jak na tak niewielkie auto.
Na tym wszystkim jest jednak pewna rysa. Przy postojach na światłach silnik wprawia to niewielkie nadwozie w drgania, co jest dość uciążliwe w jeździe w korkach. Przyczyną jest niedostateczne wyważenie trzycylindrowej jednostki napędowej, bardziej zauważalne niż u konkurencji.
Małym Seatem w góry na narty?
Tym razem przytrafiła się okazja, by przetestować jednego z bliźniaków koncernu VW w nieco trudniejszych niż zazwyczaj warunkach, do których niekoniecznie takie pojazdy są zaprojektowane. Dziś często panuje pogląd, że w dłuższą trasę z bagażem to tylko kombi, najlepiej z silnikiem Diesla. Tak jakby większość zapomniała jak podróżowała po Europie "Maluchem".
Tymczasem okazuje się, że testowy Seat potrafi pokonać trasę Warszawa – Muszyna w podobnym czasie i nie zamęczyć swoich pasażerów. Wszystko, co potrzebne na urlopie, zmieściło się do wnętrza. Choć trzeba przyznać, że z rozłożonymi siedzeniami.
Rok temu jeździłem po holenderskiej autostradzie Škodą Citigo i już wtedy zauważyłem jak dojrzała jest to konstrukcja i że można po takiej drodze podróżować bez kompleksów niewielkich gabarytów. Tutaj jest dokładnie tak samo, bowiem w kabinie do około 130 km/h jest stosunkowo cicho. O ile na tak długą trasę nie zdecydowałbym się w Toyocie Aygo, głównie w trosce o własny słuch, to w Mii poziom natężenia dźwięku nie powoduje irytacji w dłuższej, kilkugodzinnej trasie.
Pozytywnie zaskakuje stabilność przy jeździe na wprost. „Hiszpańskie” auto nie ma tendencji do podrywania się w górę przy prędkościach autostradowych, co dobrze świadczy o dopracowaniu aerodynamicznym. Jedyne co przeszkadza, to podatność na boczny wiatr, co wynika z niewielkiej masy własnej i nieco pudełkowatego nadwozia.
Mocniejsza z dostępnych jednostek napędowych – 1,0 MPI o mocy 75 KM jest wystarczająca do napędu niewielkiego i lekkiego auta. W trasie konieczne są redukcje do czwartego, a często trzeciego biegu, ale za sprawą poprawnie pracującej skrzyni biegów o odpowiedniej rozpiętości przełożeń można bez problemu wyprzedzić. Możliwości kończą się dopiero powyżej 130 km/h i na autostradach potrzeba chwili, by po dohamowaniu powrócić do prędkości podróżnej.
Zazwyczaj w tym miejscu większość dziennikarzy zaczyna narzekania na brak szóstego biegu, bo do takich skrzyń są przyzwyczajeni. Tutaj jednak takie rozwiązanie nie miałoby sensu, bowiem tak długi nadbieg powodowałby trudności z utrzymaniem prędkości podróżnej i konieczność mocnego wciśnięcia pedału przyspieszenia, co odbiłoby się na spalaniu. Dodatkowo, przełożenia są tutaj dość długie po to, by uwypuklić zalety trzycylindrowej jednostki (elastyczność). W konsekwencji piąty bieg jest zupełnie wystarczający do jazdy w trasie. A na koniec rozważań o przełożeniach ciekawostka– auto osiąga prędkość maksymalną zarówno na czwartym jak i na piątym biegu.
I na koniec wisienka na torcie – spalanie. 5,2 litra na każde 100 kilometrów przy dynamicznej jeździe w trasie, pełnej przejazdów po trasach ekspresowych to bardzo dobry wynik. Tym bardziej, że spalanie nie wzrasta nadmiernie w eksploatacji czysto miejskiej i z trudno przekroczyć 6 litrów na każdą kolejną „setkę”.
Górskie serpentyny w miejskim Seacie?
Powtarzam, że najlepiej przetestowane modele to te, którymi wybieram się na górskie wycieczki. Widzą wtedy zarówno miasto, trasę jak i nieprofilowane górskie zakręty o nieprzewidywalnej nawierzchni. Nie byłbym sobą, gdybym nie spróbował dynamicznej jazdy po drogach, gdzie to zakręty dyktują prędkość, a nie znaki drogowe.
Oczywiście, nie jest to auto z zacięciem sportowym i nikt tego po nim nie oczekuje, ale po kilkukrotnym przejeździe trasy Piwniczna Zdrój – Muszyna można powiedzieć, że rezerwy bezpieczeństwa są całkiem spore. Imponuje dojrzałość zawieszenia, które jest bardzo dobrym kompromisem pomiędzy komfortem a prowadzeniem. Nadwozie nieco się przechyla, ale auto dość długo zachowuje się neutralnie, w czym bardzo pomagają mu wysokiej klasy zimowe opony Continental Winter Contact o szerokości 185 mm.
Dzięki niewielkiemu silnikowi praktycznie nie ma zjawiska płużenia przodem, a jedyne niepożądane zachowanie, to wyjeżdżanie całego auta na szybkich i długich zakrętach, gdzie wychylające się nadwozie wypycha całego Seata z właściwego toru jazdy. Nieco niestabilnie jest także na pojawiających się w zakręcie nierównościach, ale to typowe dla niewielkich aut i w typowej dla nich eksploatacji nie ma znaczenia.
Pochwalić można także hamulce, bo w takich autach zazwyczaj bez problemu udaje mi się je zagotować, a tutaj dzielnie znosiły zarówno hamowania na trasach szybkiego ruchu jak i ostre traktowanie na górskich serpentynach. Dodatkowo auto przy hamowaniu jest stabilne i nie ma zjawiska wyprzedzania tyłu przez przód pojazdu. Wiele większych aut jak np. Peugeot 208 mogłoby się od Seata wiele nauczyć.
Po co Mii w gamie Seata?
Z Mii jest trochę tak jak z Misiem w filmie Barei – nikt nie wie po co jest, więc nie trzeba się martwić, że ktoś o to zapyta. Można traktować to auto jako dość proste i łatwe rozwinięcie gamy, w której po zniknięciu Arosy brak było najmniejszego przedstawiciela.
Jednak na Mii zdecydowanie brak pomysłu, co potwierdzają także wyniki sprzedaży. Mało kto w ogóle ma świadomość, że takie auto jest na polskim rynku, a Škodę Citigo znają prawie wszyscy. Gwarantuję, że gdy spytacie 10 osób, które lubią auta, to większość nie będzie miała pojęcia co to za model.
Brak pomysłu widać z zewnątrz, bo gdyby nie loga marki można by stwierdzić, że to inny z trojaczków oraz wewnątrz, bo nie zrobiono praktycznie nic, by wyróżnić je od lepiej znanych braci. Sposobem na ciekawą odmienność mogłoby być przekonfigurowanie zawieszenia na zgodne ze sportowym wizerunkiem marki. To, w połączeniu z alternatywnym mocniejszym silnikiem byłoby strzałem w dziesiątkę, bo znam wielu którzy chcieliby nieco usportowionej propozycji tego auta z koncernu VW. Zawsze zdawało się, że właśnie tędy podąża kręta droga Seata.
Zamiast tego mamy atrakcyjną wizualnie wersję by Mango, która jednak nie ma większego sensu – jest zwyczajnie zbyt droga i wybrałbym raczej gorzej wyposażoną, ale odczuwalnie tańszą odmianę. A gdybym już potrzebował wyróżnika, to jest jeszcze konkurencja w postaci chyba atrakcyjniejszej i lepiej wyposażonej Aygo X-Cite, czy nawet bliźniaczej Citigo w wersji Monte Carlo.
O tym aucie nikt się nie dowie i pewnie przez to też mało kto go kupi. Chyba, że ktoś, kto zabłądzi do salonu Seata i przypadkiem go zobaczy. Wtedy skusić może choćby czteroletnia gwarancja, czego nie mają bliźniacze konstrukcje.
Plusy:
Dynamiczny i oszczędny silnik
Dobrze zestopniowana skrzynia biegów
"Dorosłość" w prowadzeniu
Mały na zewnątrz i spory w środku
Niezłe wyciszenie wnętrza (jak na niewielkie auto)
Zwinność i poręczność
Wygodna pozycja za kierownicą
Minusy:
Nieprzemyślane detale
Braki w wykończeniu, które rażą w modnej wersji "by Mango"
Praktycznie nie do odróżnienia od VW i Skody
Wibracje kabiny w czasie postoju
Niedopracowana i zbyt wolna nawigacja
Cena wersji testowej
Zobacz także
Ogólna ocena samochodu: 7/10
Seat Mii by Mango - dane techniczne, spalanie, cena
Testowany egzemplarz: | Seat Mii by Mango | |
Silnik i napęd | ||
Układ i doładowanie: | R3, wolnossący | |
Rodzaj paliwa: | Benzyna | |
Ustawienie: | Poprzecznie | |
Rozrząd: | DOHC 12V | |
Objętość skokowa: | 999 cm3 | |
Stopień sprężania: | 10,5 | |
Moc maksymalna: | 75 KM przy 6300 rpm | |
Moment maksymalny: | 95 Nm przy 3000 rpm | |
Skrzynia biegów: | 5-stopniowa, ręczna | |
Typ napędu: | Na przednie koła (FWD) | |
Hamulce przednie: | Tarczowe, wentylowane | |
Hamulce tylne: | Bębnowe | |
Zawieszenie przednie: | Kolumna MacPhersona | |
Zawieszenie tylne: | Oś półsztywna ze sprężynami śrubowymi i amortyzatorami hydraulicznymi | |
Średnica zawracania: | 9,8 | |
Koła, ogumienie przednie: | 185/55 R15 | |
Koła, ogumienie tylne: | 185/55 R15 | |
Masy i wymiary | ||
Typ nadwozia: | Hatchback | |
Masa własna: | 940 kg | |
Długość: | 3557 mm | |
Szerokość: | 1645 mm | |
Wysokość: | 1504 mm | |
Rozstaw osi: | 2407 mm | |
Pojemność zbiornika paliwa: | 35 l | |
Pojemność bagażnika: | 251 l | |
Osiągi | ||
Katalogowo: | Pomiar własny: | |
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 13,2 s | |
Prędkość maksymalna: | 171 km/h | |
Zużycie paliwa (miasto): | 5,9 l/100 km | 6,0 l/100 km |
Zużycie paliwa (trasa): | 4,0 l/100 km | 5,2 l/100 km |
Zużycie paliwa (mieszane): | 4,7 l/100 km | 5,5 l/100 km |
Emisja CO2: | 119 g/km | |
Test zderzeniowy Euro NCAP: | 5 gwiazdek (2011) | |
Cena | ||
Testowany egzemplarz: | 54 803 zł | |
Model od: | 34 100 zł | |
Wersja silnikowa od: | 37 100 zł |
Wyposażenie | ||
Wybrane wyposażanie testowanej wersji by Mango: | Standardowe: | Opcjonalne |
Dodatki stylistyczne nadwozia: | Boczne lusterka chromowane lub w kolorze Atom Grey, listwy boczne chromowane, klamki w kolorze nadwozia, lakier Glaim Beige | - |
Dodatki stylistyczne wnętrza: | Tapicerka skóra/alkantara, skórzana kierownica, gałka zmiany biegów i dźwignia hamulca ręcznego | Szklany, elektryczny dach panoramiczny (2855 zł) |
Koła i opony: | Obręcze kół ze stopu metali lekkich, 15-calowe | - |
Komfort: | elektrycznie sterowane szyby przednie, centralny zamek, lusterka boczne sterowane elektrycznie, klimatyzacjamanualna, | Pakiet praktyczny: tylne czujniki parkowania + tempomat + komputer pokładowy (1366 zł) |
Bezpieczeństwo: | Poduszki powietrzne czołowe i boczne z przodu, kontrola toru jazdy ESC, światła przeciwmgielne | - |
Multimedia: | Pakiet audio Seat Sound System (4 głosniki) | Nawigacja Garmin sprzężona z komputerem pokładowym (1464 zł) |
Mechanika: | - | - |