Samochód terenowy - podstawy, które warto znać, jeśli zaczynasz przygodę z offroadem
Wielu z was marzy o samochodzie terenowym. Pewnie nie raz, widząc długi korek, myśleliście o skręcie w bok i pojechaniu polną czy leśną ścieżką. Nie raz siedząc w zaspie, zazdrościliście kierowcy Land Rovera, który z takiej samej wyjeżdża bez problemu. Chcecie kupić samochód terenowy oraz poznać nieco świat off roadu? Najpierw poznajcie podstawy.
02.07.2019 | aktual.: 28.03.2023 10:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na samym początku chciałbym zastrzec, że nie jest to artykuł dla wytrawnych offroadowców, którzy znają ten temat od podszewki. Zwracam się do amatorów, którzy o terenówkach wiedzą tylko tyle, że coś takiego istnieje.
Polski off road to dość specyficzny świat. Świat ludzi od przeciętnie zamożnych do bogatych, często znudzonych swoją dobrze płatną pracą, posługujących się specyficznym, luźnym językiem. Postaram się więc przybliżyć w niewielkim stopniu również offroadowy slang.
Wystarczy wejść na dowolne forum poświęcone omawianej tematyce, aby się przekonać, że przekopanie się przez wartościowe i bezwartościowe posty może się wydawać z początku niemożliwe i irytujące. Mimo wszystko jest to najlepsze źródło wiedzy o szeroko rozumianym offroadzie, jakie można sobie zafundować nie wychodząc z domu. Nieocenione jest oczywiście uczestnictwo w spotkaniach klubowych w terenie.
Samochód terenowy - co to w ogóle jest?
Zacznijmy od określenia co jest, a co nie jest terenówką. Prosta definicja auta terenowego może wyglądać następująco: samochód terenowy, to taki samochód, którym można jeździć w terenie.
Brzmi jak truizm, prawda? Jednak kluczowym słowem jest tu "jeździć". Nie pokonać przeszkodę terenową - co równie dobrze może udać się każdym, wyżej zawieszonym SUV-em. Nie przejechać leśną ścieżką czy przez głębszą kałużę - co można zrobić osobówką. Terenówką można jeździć w terenie bez uszczerbku, bez przygotowania samochodu (lekki teren) i bez ograniczenia czasowego czy dystansu. Do tego taki samochód został stworzony i jakiekolwiek z tym problemy, wskazują jednoznacznie, że nie mamy do czynienia z autem terenowym.
To, co wizualnie odróżnia terenówkę od osobówki, to przede wszystkim wielkość prześwitu i rodzaj stosowanych opon. Choć na przykładzie aut typu SUV, można powiedzieć, że pierwszą rzeczą, która wyznacza zdolności terenowe samochodu jest przedni zderzak. Co z tego, że samochód ma duży prześwit, skoro przedni zderzak zablokuje was na pierwszej przeszkodzie? To dlatego w prawdziwych samochodach terenowych ten element rzadko stanowi ograniczenie. Zasadnicza jest jednak konstrukcja auta.
Jak stara legenda głosi, prawdziwy samochód terenowy powinien być zbudowany na ramie. Jest to pierwszy i najczęściej słyszany... mit.
Sporo w nim prawdy, ale jak to zwykle bywa, uogólnianie nie ma sensu. Przykładem odstępstwa od tej "normy" są starsze Jeepy - Cherokee i Grand Cherokee. Są to nie tylko pełnowartościowe samochody terenowe, ale jedne z częściej modyfikowanych pojazdów w Stanach Zjednoczonych do najtrudniejszych rajdów. Ich konstrukcja, mimo fabrycznej "wady" jaką jest brak ramy, pozwala na zbudowanie nie tylko rekreacyjnej terenówki, ale i prawdziwego terenowego "potwora".
Poniższe wideo pokazuje, jak niepozornego SUV-a można zamienić w terenową bestię:
Jeep Cherokee Build - First Time Off-Road
O co więc chodzi z tą ramą? Czy faktycznie jest tak potrzebna? Konstrukcja ramowa w samochodzie terenowym daje niemal nieograniczone możliwości modyfikacji. Rama i nadwozie są oddzielnymi elementami.
Samonośna konstrukcja ma pewne wady i ograniczenia, szczególnie podczas podnoszenia prześwitu auta. Ponadto, jej mniejsza sztywność wpływa na trwałość całej karoserii, a przede wszystkim zawiasów drzwi. "Zmęczone" nadwozia szybciej korodują, szybciej się wyginają i potrzebują wzmocnień, np. w postaci klatki bezpieczeństwa.
Kolejną niedogodnością są naprawy powypadkowe lub walka z korozją. Ramę lub nadwozie można wymienić, co nie jest w przypadku terenówek (szczególnie starszych) niczym wyjątkowym. Samonośne nadwozie to praktycznie całe auto, które po poważnym wypadku czy przy mocno zaawansowanej korozji nadaje się na złom.
Czy więc konstrukcja ramowa jest lepsza? Generalnie ma przewagę, bo z ramą praca przy aucie terenowym jest łatwiejsza. Wadą takiej konstrukcji jest wyższa masa. Jednak stwierdzenie, że prawdziwa terenówka musi mieć ramę jest nieco na wyrost i spokojnie można je zaliczyć do mitów.
Nie ma auta terenowego bez reduktora
Prawdziwym natomiast stwierdzeniem jest konieczność posiadania w samochodzie terenowym reduktora. Urządzenie to jest dodatkową przekładnią, która podwaja (choć tu wszystko zależy od przełożenia) siłę napędową docierającą od silnika na koła. Inaczej, skraca poszczególne przełożenia średnio dwukrotnie. W niektórych autach, jak np. Jeepie Wranglerze Rubiconie, aż czterokrotnie.
Popularne niegdyś i wciąż używane w rolnictwie określenie "biegi terenowe" ma jak najbardziej sens, ponieważ nawet w przeciętnym terenie, jazda bez włączonego reduktora może się skończyć szybkim zakopaniem, zgaszeniem silnika lub spaleniem sprzęgła.
Producenci niektórych SUV-ów stosują zamiast reduktora, bardzo krótkie przełożenie pierwszego biegu lub automatyczne przekładnie z dużą liczbą biegów, ale to rozwiązanie jest jedynie alternatywą, namiastką reduktora. W trudnych sytuacjach może pomóc, ale takie auto nie nadaje się do intensywnej eksploatacji w terenie.
Niezbędnym elementem wyposażenia auta terenowego są odpowiednie opony. Prosta zasada: terenówka nie dojedzie dalej niż pozwoli mu na to opona, a samochód jest tak terenowy, jak terenowe są jego opony. Nawet zwykły SUV na porządnym terenowym ogumieniu będzie sprawniejszy na bezdrożach niż Jeep Wrangler na oponach szosowych. Przynajmniej w niektórych sytuacjach.
Zwykłe ogumienie szosowe w offroadowym świecie żartobliwie nazywa się "slickami", gdyż nie mają praktycznie żadnej przyczepności np. w błocie. Co ciekawe, wielokrotny uczestnik rajdu Dakar, Jean Louis Schlesser twierdził, że przy odpowiednim doborze ogumienia, nie ma takiego terenu, gdzie napęd na cztery koła byłby naprawdę potrzebny. Filozofię tę odzwierciedlały jego tylnonapędowe konstrukcje, którymi startował w pustynnych maratonach.
Trochę mitów o samochodach terenowych
Mówi się, że terenówki są bezpieczne. Może to dotyczyć współczesnych SUV-ów, ale mit ten krąży po świecie już bardzo długo. Nie potwierdzają tego żadne badania.
Samochód terenowy nie dorównuje osobówkom pod względem bezpieczeństwa czynnego - prowadzi się i hamuje gorzej. Wpadnięcie w poślizg jest szczególnie niebezpieczne ze względu na wysoko położony środek ciężkości. Te, wyposażone w sztywne mosty napędowe, maja tendencję do galopowania na poprzecznych garbach. Co więcej, auta terenowe co do zasady mają napęd na cztery koła, ale nie działa on często na asfalcie.
Jeśli chcecie liczyć na terenówkę na ośnieżonych nawierzchniach, to możecie tylko na niektóre modele. Najlepiej te, wyposażone w stały napęd na cztery koła. Choć w wielu przypadkach można skorzystać z dołączanego, ale trzeba pamiętać, by taka jazda nie była zbyt długa i po zbyt przyczepnej nawierzchni.
Poza tym, bez względu na rodzaj napędu, auto terenowe w zimie też musi posiadać zimowe opony. W praktyce jednak nie jest to częsty widok, bo panuje mit, że terenowe wystarczą. Tak, ale tylko te z zimową homologacją. Samochody terenowe wyposaża się w opony uniwersalne, co nie jest równoznaczne z wielosezonowymi czy całorocznymi. W świecie offroadu opona może być uniwersalna, ale do różnego rodzaju nawierzchni terenowej (tzw. opona AT). Natomiast na pierwszy montaż często terenówki dostają opony HT, czyli opony szosowe przystosowane do jazdy w terenie.
Przejdźmy do bezpieczeństwa biernego. "Twarda" konstrukcja nie uratuje was lepiej niż konstrukcja typowego "plaskacza" (w żargonie offroadowym - auta osobowego). To, że terenówki zwykle słabiej wypadają w testach zderzeniowych od samochodów osobowych nie dla każdego jest oczywiste.
Ramowa konstrukcja w trakcie zderzenia, wcale nie zachowuje się lepiej niż samonośne nadwozie ze strefami kontrolowanego zgniotu. Tym bardziej, że starsze terenówki, te najlepsze do rozpoczęcia przygody z offroadem, nie były projektowane specjalnie z myślą o bezpieczeństwie, a już na pewno nie o crash testach wykonywanych np. przez EuroNCAP. Najlepszym tego przykładem jest wynik najnowszego Jeepa Wranglera, budowanego według starej szkoły. Zdobył tylko jedną gwiazdkę w testach tej organizacji.
Innym mitem jest przestronność, która teoretycznie wynika z wielkości pojazdu. Nie można odmówić niektórym samochodom terenowym wielkiej przestrzeni w bagażniku, ale jeśli chodzi o ilość miejsca dla pasażerów, spora część terenówek przegrywa już z osobowymi autami klasy średniej. Komfort? Sprawa dyskusyjna. Bujanie zawieszenia nie każdemu przypadnie do gustu.
Zupełnie inną kwestią jest komfort psychiczny. Tego nie można autom terenowym odmówić. Poczucie bezpieczeństwa, wywołane wielkością i długością przedniej maski, bywa nieocenione. Wysoka pozycja za kierownicą, daje możliwość zauważenia wielu zdarzeń drogowych wcześniej niż w samochodzie osobowym. Poza tym, jadąc terenówką zmniejsza się obawa przed dziurami w nawierzchni czy po prostu kiepskim stanem drogi. Właśnie dzięki tym cechom, taki auta stały się tak popularne i ewoluowały do dzisiejszych SUV-ów.
Trwałość i niezniszczalność? Może nie jest to mit, ale "niezniszczalność" terenówek jest mocno naciągana. Jest jedna zasada: auto terenowe jest tak niezniszczalne jak właścicielowi na nim zależy.
Terenówki często są modyfikowane w celu wzmocnienia konstrukcji - zawsze, jeśli mają uczestniczyć w poważniejszych zawodach. Nierzadko też przechodzą generalny, kompleksowy remont. Na rynku są auta 30-letnie w świetnym stanie, które trzymają ceny lepiej, niż 10-letnie osobówki. Czy to świadczy o ich trwałości, czy po prostu dobrze o właścicielu?
Jest niestety wiele przykładów na to, że auta terenowe są wręcz karygodnie nietrwałe i awaryjne. Choćby rosyjska Łada Niva, którą trzeba niemal cały czas naprawiać. Teoretycznie prosty UAZ wymaga ciągłej obsługi, a układy napędowe jeepów, land roverów czy aut Suzuki nie wytrzymują eksploatacji w terenie. Niezniszczalne Nissany Patrole mają wybuchające silniki, a diesle montowane początkowo w Jeepach uznaje się za najgorsze jakie kiedykolwiek trafiły pod maskę samochodu sprzedawanego w salonach.
Podsumowując: auto terenowe nie ma jako takiej ścisłej definicji, ale moim zdaniem powinno spełniać trzy warunki. Pierwszy to reduktor i napęd na cztery koła, czyli odpowiedni układ napędowy. Drugi to tak zaprojektowane nadwozie, że przedni zderzak nie powinien dla kierowcy stanowić większego zmartwienia. Trzeci, bardziej ogólny, to konstrukcja pozwalająca z marszu wjechać w trudniejszy teren i jednocześnie wytrzymująca długotrwałą jazdę po bezdrożach.
Te trzy cechy odróżniają auto terenowe od SUV-a, który może świetnie radzić sobie z niektórymi przeszkodami, bardzo dobrze spisywać się w łatwym terenie, ale prędzej niż później zostanie zniszczony lub podda się jego mechanika. Choć w dzisiejszych czasach to najprędzej elektronika.