Samochody używaneFiatRodzynki z rynku wtórnego – oldschoolowe terenówki

Rodzynki z rynku wtórnego – oldschoolowe terenówki

Dziś przedstawiamy 10 ciekawych samochodów terenowych znalezionych w ogłoszeniach, które lata świetności mają już dawno za sobą, ale wciąż są poszukiwane ze względu na dzielność terenową, a nawet z powodów kolekcjonerskich.

Rodzynki z rynku wtórnego – oldschoolowe terenówki
Marcin Łobodziński

14.01.2015 | aktual.: 30.03.2023 09:56

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Ciekawe samochody terenowe z rynku wtórnego

Ogólnie nie ma problemu ze znalezieniem klasycznej terenówki sprzed kilkudziesięciu lat w dobrym, a nawet bardzo dobrym stanie. Dużo jednak zależy od tego, czego oczekujemy. Jeśli nie zależy nam na oryginalnym wyglądzie i mechanice, ofert jest sporo, choć zadbane samochody terenowe wciąż bardzo dobrze trzymają ceny. Natomiast szukając klasyka czy youngtimera trzeba już poświęcić dużo czasu, ponieważ wiele samochodów tego typu jest odnawianych, ale niekoniecznie zgodnie z tym, co zamierzał producent. Znajdzie się kilka wymuskanych cacuszek, a także pojazdy z demobilu. Nie tylko polskiego.

Pamiętajcie by obejrzeć dokładnie samochód przed zakupem. Autor nie ocenił rzeczywistego stanu technicznego, a wnioski wyciąga jedynie na podstawie przeglądania ogłoszeń. Niektóre ogłoszenia mogą być już nieaktualne.

Daihatsu Rocky rocznik 2001

Daihatsu Rocky to niezwykle dzielna i twarda terenówka japońska, której marka jest nieobecna na polskim rynku. Nie ma natomiast problemów z serwisem tego samochodu. Można go śmiało kupić i cieszyć się jazdą.

Ten egzemplarz prezentuje się bardzo ładnie, wygląda na całkowicie oryginalny, a terenowe ogumienie tylko dodaje mu uroku. Rzadko trafia się japoński samochód terenowy w takim stanie technicznym. Większość przeszła już solidne modyfikacje, więc tym bardziej należy cenić takie sztuki. Cena jest dość wysoka, ale nie wygórowana. Oferta warta rozważenia, a samochód fajnie spisze się nawet w codziennej eksploatacji.

Fiat Panda 4x4 rocznik 1986

Znalezienie Fiata Pandy pierwszej generacji i w dodatku wersji 4x4 w stanie „do odbudowy” jest bardzo trudne. Natomiast w takim stanie technicznym jak ten egzemplarz, trafia się tylko raz na jakiś czas. Dlaczego umieściłem w zestawieniu ten model? Ponieważ Panda 4x4 zawsze była i nadal jest dzielnym samochodem terenowym, choć brakuje mu trochę mocy i przede wszystkim reduktora. Uwagę zwraca wnętrze. Czy oryginalne? To już trzeba sprawdzić, ale wydaje się, że takie wykonanie mogło mieć miejsce w fabryce.

Oczywiście taki egzemplarz można już potraktować tylko i wyłącznie jako youngtimera. Warto o niego zadbać, bo jest ich coraz mniej. Ktoś, kto go sprzedaje ceni sobie to auto wysoko i niekoniecznie szybko znajdzie kupca. Po zdjęciach widać, że były robione już dawno temu. Można się potargować.

Ford Bronco rocznik 1990

Przeczytajcie nazwę tego samochodu, spójrzcie na niego i na pewno przejdą Wam ciarki na plecach. Już lepszej nazwy nie można było wymyślić. Ponadto Bronco jest klasykiem, dość rzadkim na naszym rynku w przeciwieństwie do Explorera. Ten egzemplarz trochę odstaje od oryginału, ale zachował klasyczny wygląd i został przygotowany z głową – tak przynajmniej można sądzić po zdjęciach i opisie. Wygląda dobrze, a na terenowych oponach i po lifcie pewnie daleko zajedzie. Na pewno nie jest to auto dla kolekcjonera, ale dla kogoś, kto szuka terenówki w podobnej cenie, wygląda na dobrą i dość uczciwą propozycję.

Hummer H1 rocznik 2001

To jedno z najnowszych aut w zestawieniu, ale też prawdziwy klasyk, który klasykiem pozostanie na zawsze. Każdy, kto choć troszeczkę wie o samochodach zna Hummera, a by nie rozpoznać go na ulicy trzeba być niewidomym. Ta imponująca maszyna ma w wyposażeniu właściwie wszystko. Z fabryki wyjeżdżała gotowa do jazdy w najtrudniejszym terenie. Co więcej, nie brakuje w niej luksusów, ale za to brakuje… przestrzeni. Jak na ironię losu Hummer jest raczej ciasnym samochodem, a cywilne wersje mieściły tylko czterech pasażerów, mocno od siebie oddalonych.

Ceny Hummerów H1 na polskim rynku nie są w żaden sposób regulowane popytem i podażą, więc można znaleźć dwa egzemplarze z tych samych roczników, z różnicą w cenie na poziomie 100 tys. zł. Tak, tak, ten samochód kosztuje krocie, a jego utrzymanie, choć pod maską pracuje diesel, a mechanikę stworzono na potrzeby wojska, nie jest tanie. Silnik pali tyle co lekki czołg, a i usterki to rzecz całkowicie normalna. Nowsze, bardziej cywilizowane modele H2 czy H3 można kupić za ułamek ceny Hummera H1.

Jeep Wagoneer rocznik 1987

Nie trudno znaleźć ciekawego Jeepa Cherokee, ale Wagoneer to prawdziwy rarytas w Europie. Tak naprawdę to, to samo auto, ale wygląda inaczej (ach te drewniane boczki…) i prezentuje się bardziej okazale. Historia tego egzemplarza jest dość zagmatwana i jeśli wierzyć sprzedającemu, to przebieg jest bardzo mały. Pewnie zastanawiacie się jak czymś takim jeździć w dzisiejszych czasach? No cóż, jeśli chodzi o wyposażenie to braków tu nie ma. Automat, elektryka, klimatyzacja to nic wielkiego dla samochodów amerykańskich z lat 80.

Dlaczego warto zwrócić uwagę na ten egzemplarz? Przede wszystkim dlatego, że nawet nowszy Cherokee, wiecznie młoda terenówka jest świetnym samochodem, który powoli staje się klasykiem, a ten już śmiało można rejestrować jako zabytek. Ponadto cena. Za niewiele mniejsze pieniądze kupimy Cherokee w bardzo dobrym stanie technicznym z silnikiem benzynowym. Moim zdaniem jest odpowiednia i widać, że osoba która sprzedaje to auto nie nakręca się rocznikiem. Jednak gdybym miał kupić Jeepa dla siebie...

Jeep Wagoneer rocznik 1980

…rozważyłbym raczej tego Wagoneera. W portfelu zostaje 10 tys. zł na naprawę kilku rzeczy, ale w garażu stoi prawdziwy Wagoneer, a nie Cherokee z innym grillem, noszący jego nazwę i drewno na karoserii. Samochód wygląda fantastycznie, ale jego stan techniczny pozostawia sporo do życzenia. Mimo to warto rozważyć jego zakup. Samochód przyjechał z Francji więc przynajmniej teoretycznie jest gotowy do rejestracji bez żadnych modyfikacji na europejskie drogi. Jedynym problemem może być już przestarzała mechanika i nadwozie, które zwyczajnie zmęczył czas.

Mercedes G461 Wolf rocznik 1988

To tylko przykładowe auto, bo podobnych na naszym rynku jest sporo. Właściciel twierdzi, że ten jest unikatowy bo pochodzi z duńskiej armii i służył w łączności, ale dla nowego właściciela nie ma to żadnego znaczenia. Znaczenie ma fakt, że służące w wojsku auta często więcej czasu spędzają w serwisie niż na drodze – tak w razie czego. Są w niezłym stanie, niekoniecznie idealnym, ale z małym przebiegiem. Co ważne, Gelendy z armii są wyjątkowo proste i cholernie trwałe. Pod maską niezniszczalny silnik 240D, znany z osobowych Mercedesów.

Ceny takich Mercedesów niestety są duże, często wygórowane. Gdy porównać z innymi markami i modelami, Gelenda jest w zupełnie innej klasie. Niestety tak już jest i trzeba się z tym pogodzić. Można kupić trupa i spróbować doprowadzić go do ładu samodzielnie. Tyle, że nawet trupy są drogie.

Nissan Patrol GR Y60 rocznik 1989

Gdy zacząłem szukać ciekawego Patrola próbowałem znaleźć właśnie takiego. Rarytas to mało powiedziane. Oryginalny wygląd to dziś prawdziwa rzadkość. Oryginalne zderzaki, wycieraczki na reflektorach, dwukolorowe malowanie, niezniszczone wnętrze i fabrycznie zabezpieczony silnik – takiego Patrola ze świecą szukać. Ciekawe jak wygląda na żywo?

Dlaczego warto brać tego typu samochód? Patrol jest niemal równie trwały jak legendarna Gelenda, a w odmianie GR wygląda lepiej, więcej potrafi w terenie, zapewnia większy komfort jazdy, większą przestronność i to wszystko za połowę kwoty, którą trzeba przeznaczyć na wojskowego G461. Szkoda, że trafił do komisu.

Range Rover rocznik 1995

Ten Range Rover jest drogi, być może nawet za drogi, ale wciąż jest najlepszym Range Roverem w historii marki. Inne generacje tracą na wartości szybciej niż nasze emerytury, a klasyczny Range będzie już tylko drożał. Właściciel tego auta postanowił odmłodzić auto dość gruntownie choć niekoniecznie trafił z doborem wzoru felg, ale to akurat najmniejszy problem. Taki Range warty jest dużych pieniędzy. Z silnikiem V8 jest samochodem nie do zajeżdżenia. Nadaje się zarówno do przemierzania bulwarów jak i najdzikszych bezdroży. Tylko na to drugie szkoda świeżego lakieru.

Toyota Land Criuser rocznik 1995

Podobnie jak w przypadku Mercedesów klasy G, również Toyot wszelkiej maści jest na rynku wtórnym dużo. Nie pochodzą co prawda z armii, ale jedne są po odbudowie, inne po przeróbkach, jeszcze inne oryginalne i w ładnym stanie. Egzemplarz który przedstawiam, jest dość ciekawym okazem, ale też można potraktować go jedynie jako przykład.

Ten krótki Land Cruiser w wersji otwartej według informacji właściciela został solidnie odbudowany, głównie na oryginalnych częściach. Prezentuje się rzeczywiście świetnie, ale to nie wszystko. Ma pod maską 4-litrowego benzyniaka, co prawda nieekonomicznego, ale za to bardzo trwałego, mocnego i jak żaden inny silnik pasującego do takiej Toyoty. Sam motor podobnie jak całe auto wygląda pięknie.

Samochód jest już wstępnie przygotowany do jazdy w trudnym terenie. Cena 60 tys. zł wydaje się zbyt wysoka i trudno ocenić, czy ta Toyota jest warta takich pieniędzy. Być może tak, a jeśli nie? Właściciel i tak zaprasza do pooglądania.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (10)