Renault Mégane GT220 - test
Spotkanie z tym samochodem miało dla mnie wymiar emocjonalny bowiem wcześniej żaden inny nie zrobił na mnie tak dobrego wrażenia. To było rok temu więc spotkaliśmy się po dość długim czasie. Randka się udała.
01.09.2014 | aktual.: 18.04.2023 11:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Renault Mégane GT220 - test
„Uważaj gdy spełniasz marzenie, bo gdy do tego dojdzie, może przyjść rozczarowanie” – nie pamiętam czyje to słowa, ale wciąż krążyły mi po głowie gdy dowiedziałem się, że będę miał okazję spotkać Renault Mégane GT220. Wcześniej jeździłem nim tylko kilkanaście minut i to wersją Grandtour, a pamiętam tamtą jazdę do dziś. Tym razem spotkałem się z mniejszą siostrą tej wersji w odmianie coupé. Nie wyglądała jak marzenie. Wręcz przeciwnie. Nawet 18-calowe koła nie zdradzają jej charakteru. Nie ma mowy o szykownych spojlerach czy ponętnym wydechu. Nawet zawieszenie nie wydaje się obniżone. Mégane GT220 stoi jak na szczudłach, ale to kwestia doboru ogumienia, które w tej wersji wydaje się mieć za mały profil. Koła nie wypełniają nadkoli. Wygląda to trochę tak, jak kobieta w za dużych butach na obcasach – pięknie, ale coś nie gra.
Właściwie brakuje wszystkiego, a jednocześnie skromna sylwetka może być zaletą. Niewiele różnic w stosunku do najsłabszej odmiany może zirytować właścicieli niby mocniejszych i niby szybszych samochodów. Gdy zobaczyłem ją po raz pierwszy zastanawiałem się, czy to na pewno ona. Jej siostra miała biały lakier i czarne felgi oraz kilka dodatków odróżniających GT220 od słabszych wariantów. Tym razem pozostały właściwie tylko niewielkie znaczki: GT na grillu, GT220 na słupkach i napis Renault Sport, który mówi wszystko. Poznałem ją dopiero po zajrzeniu do wnętrza.
Fotele, kierownica i deska rozdzielacza nie robią dużego wrażenia, ale dały do zrozumienia, że to ona. Zacznijmy od foteli, których nie zdobią wielkie napisy RECARO czy RENAULT SPORT, a jednak okazują się znakomite. Mocno podpierają ciało i ustawiają je we właściwiej pozycji. Kierownica też nie bije po oczach, a doskonale leży w dłoniach. To samo dotyczy drążka zmiany biegów. Zegary są czytelne, ale dziwnie pochylone delikatnie oszukują wzrok. Na desce rozdzielczej wszystko co potrzebne, a z drugiej strony totalny minimalizm. Wystarczy spojrzeć na panel radia czy klimatyzacji, które równie dobrze wyglądałyby w Lotusie. Jedyne co zdradza naprawdę sportowy charakter tej wersji, to karbonowa listwa z czerwonym paskiem i napisem Renault Sport, biegnąca przez ponad połowę deski rozdzielczej.
Zaczyna się dziać dokładnie to, czego obawiałem się najbardziej. Ona nie robi na mnie wrażenia, nie czuje tych motylków w brzuchu, właściwie nie dzieje się nic i tylko czekam na uczucie rozczarowania. Po wciśnięciu przycisku START nic się nie zmienia. Jedynka, sprzęgło i nadal nic. Rozgrzewam silnik i bawię się komputerem pokładowym pokazującym ciekawe informacje, niemal telemetrię tego co się dzieje i już miało miejsce. To wszystko fajne i można pokazać koledze, ale nie o takie doznania chodzi w tym aucie. Temperatura OK., więc gaz w podłogę.
Renault Megane GT220 Coupé - pierwsza jazda - test [PL]
No i niestety dzieję się. Nie tego oczekiwałem. Owszem przyspieszenie jest świetne, elastyczność bardzo dobra, a i dźwięk silnika taki jak trzeba. To co słychać jest naturalną mieszanką odgłosów pracy jednostki napędowej i gazów wylotowych z układu wydechowego, którego końcówkę umieszczono pod autem. Obroty szybko idą w górę, a szeroki ich zakres pozwala napawać się każdym z przełożeń. Każdy bieg jest miłym doznaniem, ale tylko miłym. W kontekście emocji jakie towarzyszyły mi przed tym spotkaniem są wręcz rozczarowaniem. Nie wiem co się dzieje. Nie brakuje szybkości, wręcz przeciwnie, nie brakuje precyzji i na pewno nie rozczarowują hamulce. Skręcam i z tą samą podsterownością co rok temu wchodzi w zakręt dając do zrozumienia poprzez uślizgujące się opony Dunlop, że nie jest torową gwiazdą, ale wciąż normalnym samochodem drogowym. Daje tak duży limit, jest tak wyrozumiała, że nigdy nie ma strachu. Jest jednocześnie bardzo twarda i niewygodna. A jednocześnie nie nerwowa, wyważona i stabilna. W porównaniu z Mégane RS jest po prostu grzeczną dziewczynką, posłuszną i zrównoważoną. Co jest nie tak?
Zatrzymujemy się i zastanawiamy dlaczego nie możemy się dogadać. Gadka się nie klei i mam wrażenie, że spotkanie przerodzi się w totalną klapę. Zamykam oczy i wspominam tamto spotkanie, a ona szepcze: „Nie daj się prowadzić, ty prowadź…”. Naprawdę ma na myśli to samo co ja? Pod skromną karoserią wciąż tkwią duże rezerwy i mocny charakter, ale czy na pewno ona tego chce? Jest taka sztywna, taka nieśmiała, trochę spięta… rozluźnijmy się.
Zmieniamy tempo i klimat. Koniec z płaskimi drogami i ciasnymi zakrętami. Jedziemy w bardziej naturalne środowisko, na gorszej jakości drogi, gdzie zakręty pokonuje się z dużymi prędkościami. Nabieram prędkości na dość nierównej drodze, ona skacze, ale jest stabilnie. Nieśmiało wciskam gaz w podłogę. Umysł podpowiada, że wyboje są za duże, a zawieszenie zbyt twarde. Doświadczenie wspomina coś o małym rozstawie osi i niskim profilu opony, ale ona szepcze: „…właśnie tak…”.
Testosteron bierze górę gdy 200 m przede mną pojawia się partia piekielnie nierównej drogi z trzema paskudnymi zakrętami. Mocno chwytam gruby wieniec kierownicy, wciskam gaz i mówię sobie, a może do niej: „teraz zobaczymy czego chcesz”. Hamowanie, sprzęgło, idealnie trafiam w trójkę, międzygaz, sprzęgło i szarpnięcie w prawo. Gdy widzę, że jest dobrze, gaz w podłogę, czuję uślizg przodu, lekko odkręcam kierownicę i dotykam hamulca. Trzeba prostować, wyszedłem trochę za szeroko, ale nawet na chwilę nie straciłem kontroli. Przede mną dwa kolejne łuki, mocne skręty i ogień. Po wybojach Méganka idzie jak Land Rover po poligonie. Skacze, amortyzatory walczą o trakcję, ale ich szybka praca wykonuje niesamowitą robotę. Kolejny łuk i kawałek prostej, na której nie odważyłem się jechać powyżej 100 km/h. Tu na liczniku jest więcej, zdecydowanie więcej, a ona nic. Te wyboje, które potrafią wytrącić z równowagi komfortowego kompakta, na niej nie robią żadnego wrażenia. Teraz rozumiem.
Wracamy i kolejny raz przejeżdżam tę partię jeszcze szybszym tempem i czuję, jak świetnie układa nam się współpraca. Im bardziej szalona jazda tym jest nam lepiej. Razem przełamujemy lody. Nie, to raczej granice mojego strachu i rozsądku, ale jakaż to zabawa. Jedziemy gdzie indziej, na nieco bardziej równą drogę i teraz rozumiem czego ona chce. Ona chce mnie zmęczyć i tego samego oczekuje ode mnie. Ona pragnie by dać jej wycisk. Chce by moje dłonie zalewał pot, by moje powieki mrugały raz na minutę i dopiero wtedy poznaję, że to ten sam charakter. Nawet lepszy, bo coupé ma mniejszy rozstaw osi i jeszcze lepiej wpisuje się w łuki. Silnik ryczy, a hamulce oddają w powietrze tyle energii, że wystarczyłoby do ogrzania mojego mieszkania przez dwie doby, ale żaden z podzespołów nawet nie jęknie – najwyżej z rozkoszy.
Ten samochód nie jest tak dobry jak Mégane RS, nawet nie można ich porównać, ale przynajmniej daje poczuć prawdziwą frajdę. Nie zabije cię tylko dlatego, że czegoś nie potrafisz. To jak wzięcie na siłowni właściwego obciążenia i udany trening. Nie wezmę na klatę 100 kg, bo to nie ma sensu. Ile wykonam powtórzeń? Jedno? GT220 jest jak obciążenie pozwalające wykonać 15 powtórzeń i poczuć przypływ kwasu mlekowego. Jest stworzone na ulicę, a RS na tor. Bez dwóch zdań pod tym względem GT220 jest lepszym samochodem drogowym, z którego możesz wycisnąć absolutne maksimum, a nie jakieś 50 procent. Wtedy wyświetlacz przeciążeń chętnie pokaże 1G w prawie każdym kierunku i na ekranie narysujesz orła.
Hamulce się nie męczą, silnik chętnie kręci do odcinki, a zawieszenie ma duży skok i otwiera się tak mocno, wciąż trzymając trakcję za łeb, gdy inne auta wykonują kilkumetrowe skoki. Opony może nie maja najlepszej przyczepności, lubią się ślizgać, ale dzięki temu poznajesz gdzie leży granica. GT220 to taki kurs prawa jazdy przed Mégane RS. Jedyną paskudną rzeczą w tym samochodzie jest kontrola trakcji, która nie daje się wyłączyć i na najciaśniejszych łukach zabiera frajdę. Pedał gazu też mógłby być umieszczony wyżej, ale da się przyzwyczaić.
Niestety przyzwyczaić się trzeba do wyłączania systemu start&stop za każdym razem gdy się zatrzymasz. Rozumiem te normy Euro i tak dalej, ale po 20-minutowej jeździe na 100 procent, niemiłym uczuciem jest zatrzymanie się na skrzyżowaniu i uświadomienie sobie, że silnik się wyłączył. Inna sprawa, że spalanie w mieście to 8,4 l/100 km, a w trasie da się zejść w okolice 7. Poniżej 7, tyle, że sekund, można zejść z przyspieszeniem do 100 km/h. Kończy się ono gdzieś w okolicach 230 km/h.
Uczucie rozczarowania minęło, ale nie spodziewałem się, że będzie to wymagało tyle wysiłku. Renault Mégane GT220 to porządne auto drogowe do naprawdę szybkiej jazdy. Jego osiągi i możliwości są idealnie dobrane do umiejętności przeciętnego kierowcy. Daje sto procent frajdy przy stuprocentowym wykorzystaniu silnika i układu jezdnego, przy stuprocentowej pewności siebie i stuprocentowym bezpieczeństwie. Jest jak właściwie dobrane okulary, jak muzyka nastawiona na odpowiedni poziom głośności, jak idealnie doprawiona potrawa, jak buty, których nie musisz rozchodzić, ale cieszysz się nimi od pierwszych metrów po założeniu. Jest złotym środkiem między rodzinnym kompaktem, a sportowym samochodem na track day. Nie ma w niej krzty przesady i żadnych braków. Trafia w potrzeby kierowcy, który chce poszaleć na drodze, ale nie na torze. Kierowcy, który chciałby jeździć szybko, ale nie jest pewien czy potrafi. Jest kapitalnym autem drogowym, którego nie wolno oceniać na torze, bo na tor stworzono RS. I na tym zakończmy.
PLUSY:
Osiągi
Naturalne brzmienie silnika i wydechu
Wyważone prowadzenie
Mocne hamulce
Dyskretny wygląd
Uniwersalność
Skromny i funkcjonalny kokpit
Duża ilość informacji na centralnym wyświetlaczu
MINUSY:
Aktywny start-stop podczas bardzo dynamicznej jazdy
Niemożność wyłączenia ESP
Ogólna ocena samochodu: 8/10
Renault Mégane GT220 - dane techniczne
Testowany egzemplarz: | Renault Mégane GT220 | |
Silnik i napęd | ||
Układ i doładowanie: | R4, turbodoładowany | |
Rodzaj paliwa: | Benzyna | |
Ustawienie: | Poprzeczne | |
Rozrząd: | DOHC 16V | |
Objętość skokowa: | 1998 cm3 | |
Stopień sprężania: | 9,3 | |
Moc maksymalna: | 220 KM przy 5500 rpm | |
Moment maksymalny: | 340 Nm przy 2000 rpm | |
Objętościowy wskaźnik mocy: | 110 KM/l | |
Skrzynia biegów: | 6-biegowa, manualna | |
Typ napędu: | Przedni (FWD) | |
Hamulce przednie: | Tarczowe | |
Hamulce tylne: | Tarczowe | |
Zawieszenie przednie: | Kolumny typu MacPherson | |
Zawieszenie tylne: | Belka skrętna | |
Układ kierowniczy: | Zębatkowy, wspomagany | |
Średnica zawracania: | 11,3 m | |
Koła, ogumienie przednie: | 235/40 R18 | |
Koła, ogumienie tylne: | 235/40 R18 | |
Masy i wymiary | ||
Typ nadwozia: | Hatchback | |
Liczba drzwi: | 3 | |
Współczynnik oporu Cd (Cx): | 0,34 | |
Masa własna: | 1391 kg | |
Stosunek masy do mocy: | 6,3 kg/KM | |
Długość: | 4299 mm | |
Szerokość: | 1848 mm | |
Wysokość: | 1435 mm | |
Rozstaw osi: | 2640 mm | |
Rozstaw kół przód/tył: | 1594/1548 mm | |
Pojemność zbiornika paliwa: | 60 l | |
Pojemność bagażnika: | 344 l | |
Specyfikacja użytkowa | ||
Ładowność maksymalna: | 493 kg | |
Osiągi | ||
Katalogowo: | Pomiar własny: | |
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 7,6 s | |
Prędkość maksymalna: | 240 km/h | |
Zużycie paliwa (miasto): | 9,6 l/100 km | 8,4 l/100 km |
Zużycie paliwa (trasa): | 6,0 l/100 km | 7 l/100 km |
Zużycie paliwa (mieszane): | 7,3 l/100 km | |
Emisja CO2: | 169 g/km | |
Test zderzeniowy Euro NCAP: | 5 gwiazdek | |
Cena | ||
Testowany egzemplarz: | 105 780 zł (b.d.n.t. ceny promocyjnej) | |
Wersja silnikowa od: | 88 550 zł (w promocji) | |
Model od: | 74 050 zł (w promocji) |
Wyposażenie | ||
Wybrane wyposażanie testowanej wersji: | Standardowe: | Opcjonalne |
Dodatki stylistyczne nadwozia: | Światła do jazdy dziennej LED, zewnętrzne elementy ozdobne w kolorze ciemnoszarym, zderzak przedni GT, atrapa dyfuzora GT | Lakier niebieski Malte (2800 zł), szyby tylne przyciemniane (540 zł) |
Dodatki stylistyczne wnętrza: | Kierownica pokryta skórą | - |
Koła i opony: | 18-calowe felgi Serdard | - |
Komfort: | Wycieraczki z czujnikiem deszczu, tempomat z ogranicznikiem prędkości, system wspomagania parkowania tyłem | Renault Hands Free (1060 zł), klimatyzacja automatyczna dwustrefowa (1600 zł) |
Bezpieczeństwo: | System kontroli ciśnienia w oponach, 6 poduszek powietrznych w tym kurtynowe, 2x ISOFIX na tylnej kanapie | - |
Multimedia: | - | Renault R-Link (3470 zł), Bose Energy Efficient Series Sound System (1200 zł) |
Mechanika: | System Start/Stop, zawieszenie GT | System R.S Monitor 2.0 (1060 zł) |