Brakuje części do aut. Całe transporty zatrzymywane przez służby
Firmy zajmujące się regeneracją części samochodowych do napraw mają poważne kłopoty. Jak donosi SDCM, w Polsce brakuje części do regeneracji, a sprowadzanie ich zza granicy okazuje się przestępstwem. Niejasne przepisy powodują, że cierpią na tym sami użytkownicy pojazdów.
05.02.2024 | aktual.: 05.02.2024 14:51
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Stowarzyszenie Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM) dzieli się głosem firm, które fabrycznie regenerują części samochodowe. Jest to pozyskiwanie nieuszkodzonych, ale zużytych części samochodowych do naprawy i przywracanie im pełnej sprawności poprzez proces ich odnawiania. Zregenerowane elementy są traktowane jak nowe i chętnie kupowane przez właścicieli starszych aut, do których nie opłaca się nabywać części fabrycznie nowych ze względu na wartość pojazdu.
Problem w tym, że rynek zużytych części do regeneracji jest bardzo mały. W teorii powinny być pozyskane z pojazdów poddanych kasacji (również takich, które mają trafić na złom, np. po wypadku). Tu jednak pojawiają się sprzedawcy części używanych. Jeśli część jest sprawna, to trafia na sprzedaż jako używana za bardzo niską cenę. Takie są bardzo chętnie kupowane przez użytkowników samochodów.
Branża regeneracji części musi więc je pozyskać z innych źródeł. Jednym z nich są rynki zagraniczne, gdzie obrót częściami używanymi ma znacznie mniejszą skalę. Jak jednak informuje SDCM, w ostatnich miesiącach sprowadzane do naszego kraju części przeznaczone do fabrycznej regeneracji traktowane są przez służby celne i urzędników odpowiedzialnych za ochronę środowiska jako odpady. Zamiast trafić do regeneracji stają się złomem. Niekiedy nakłada się jeszcze kary za taki import.
Ostre traktowanie importerów części do regeneracji jest pokłosiem afer związanych ze śmieciami nielegalnie trafiającymi do Polski. Podzespoły samochodowe są kwalifikowane przez organy wojewódzkich inspekcji ochrony środowiska jako odpady i zabezpieczane bez możliwości dalszego wykorzystania. Firmy importujące je ponoszą stratę. Problem drugi to zmarnowany potencjał takich części. Zdarza się, że trafiają do utylizacji. Jak informuje SDCM, potencjał wykorzystania używanej części do regeneracji i sprzedania jej jako nowej wynosi aż 90 proc.
Przedstawiciele podmiotów zajmujących się regeneracją podkreślają, że negatywne nastawienie urzędników jest efektem braku jednoznacznego prawa. Celnicy badający transporty części przeznaczonych do regeneracji nie wiedzą, jak mają je traktować. W takich wypadkach zwykle kierują sprawę do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony środowiska. Ten uznaje je za odpady albo kieruje do Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska, który rozpatruje sprawę miesiącami lub wydaje decyzję negatywną, skazując materiał mogący być w pełni wykorzystania utylizację.
Import "odpadów" to paradoksalnie zapobieganie powstawaniu odpadów
Fabryczna regeneracja idealnie wpisuje się w jeden ze strategicznych celów Unii Europejskiej, jakim jest budowa tzw. gospodarki o obiegu zamkniętym. Prowadzi ona do zmniejszenia zależności UE od importowanych zasobów i ogranicza ich marnotrawstwo.
W praktyce import części z przeznaczeniem do regeneracji to nic innego jak działanie zmierzające do ograniczenia powstawania odpadów. Części takie zamiast trafić do utylizacji, wykorzystywane są w tzw. obiegu zamkniętym i trafiają ponownie do samochodu, z którego pochodzą. Dlatego też w niektórych krajach, jak np. w Szwecji, wprost wspiera się użycie takich części. Rynek podzespołów regenerowanych jest też bardzo dobrze rozwinięty w Niemczech czy Francji. U nas królują części używane. Czyli w praktyce odpady.
Bruksela chce uregulować ten problem. Jak informuje SDCM, projekt zwraca uwagę na konieczność wprowadzenia jasnych regulacji prawnych, zgodnie z którymi części i podzespoły wymontowane z pojazdu wycofanego z eksploatacji, które nadają się do ponownego użycia, regeneracji lub odnowienia, nie powinny być uznawane za odpady. Mając na uwadze obecne przepisy, już sama obecnie negocjowana propozycja unijnej legislacji powinna stanowić podstawę interpretacji przez polskie organy tworzące prawo. Nowe rozporządzenie, po uchwaleniu, będzie stosowane bezpośrednio również w Polsce.