Polskie miasta nie radzą sobie ze smogiem. Trzeba bardziej radykalnych działań
Najwyższa Izba Kontroli opublikowała wyniki kontroli jakości powietrza w kilku polskich miastach. Na celowniku były przede wszystkim tlenki azotu. Niestety, zanotowana w ostatnich latach poprawa jest mniejsza, niż oczekiwano. Jeśli dynamika zmian nie ulegnie poprawie, Polska może nie sprostać przyszłym unijnym wymaganiom.
26.03.2024 | aktual.: 26.03.2024 15:36
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Powietrze wciąż do poprawy
Tlenki azotu (NOx) to jedne z najbardziej szkodliwych substancji, wydostających się z rur wydechowych pojazdów. Osoby, które są zmuszone oddychać powietrzem ze zbyt dużą zawartością tych substancji, są bardziej narażone na choroby związane z płucami i sercem, w tym także na nowotwory. Tlenki azotu są tak szkodliwe nie tylko dlatego, że mają negatywny wpływ na zdrowie, ale też z powodu ich uwalniania w miastach i tuż nad ziemią. W porównaniu z dymem z kominów pozamiejskich fabryk to o wiele bardziej niebezpieczna kombinacja.
To właśnie dlatego NIK postanowił sprawdzić, jak polskie miasta, które w przeszłości miały największy problem z tlenkami azotu, poradziły sobie w kwestii obniżenia ich zawartości. Jak się okazuje – w większości przypadków nie było rewolucji.
Spośród badanych miast tylko w Legnicy powietrze stało się na tyle czyste, by spełnić nie tylko obecną normę (40 mikrogramów na metr sześcienny), ale i projektowaną nową europejską normę, wynoszącą 20 mikrogramów na metr sześcienny. W Częstochowie, Bielsku-Białej i Tarnowie emisja spadła poniżej 40 mikrogramów na metr sześcienny. W Warszawie, Krakowie i Wrocławiu się to nie udało. W żadnym z miast nie osiągnięto rekomendowanego przez WHO poziomu 20 mikrogramów NOx na metr sześcienny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co robiły miasta?
Strefa czystego transportu została powołana tylko w jednym z badanych miast – w Krakowie. Pomysł na jej funkcjonowanie był jednak na tyle chybiony, że władze stolicy Małopolski szybko wycofały się ze swego pomysłu i zlikwidowały strefę. Jak informuje NIK, miasta prowadziły działania, promujące korzystanie z komunikacji zbiorowej. Tylko w Warszawie i Bielsku-Białej wzrosła liczba osób korzystających z usług komunikacji publicznej.
W części objętych kontrolą miast funkcjonowały miejskie rowery, które można wypożyczać na minuty, podjęto też działania w sprawie wybudowania parkingów typu park and ride. Chodzi o miejsca, w których za rozsądną opłatą można zostawić samochód, by przesiąść się do komunikacji publicznej. Nie wszędzie efekty takich działań były jednakowo imponujące.
W Krakowie, drugim pod względem liczby mieszkańców polskim mieście, na takich parkingach jest trzykrotnie mniej miejsc niż we Wrocławiu i tylko dwa razy więcej niż w Tarnowie – mieście o siedmiokrotnie mniejszej populacji.
W części kontrolowanych miast stworzono strefy Tempo 30, które – jak pokazały doświadczenia Niemców – skutecznie obniżają poziom emisji zanieczyszczeń z pojazdów. Inwestowano również w rozbudowę infrastruktury dróg dla rowerów. Rozwijano inteligentny system sterowania ruchem drogowym, w czym – zdaniem NIK-u – największe osiągnięcia miała Warszawa.
Wzięto się także za pojazdy, emitujące zanieczyszczenia powyżej przewidzianych prawem norm. "W sześciu z siedmiu skontrolowanych miast działania podjęte w celu wyeliminowania z ruchu pojazdów, które nie spełniały wymagań technicznych związanych z emisją spalin, polegały tylko na kontroli stacji diagnostycznych. Nie prowadzono ich jednak w ustawowym terminie. Jedynie w Krakowie rzetelnie działano na rzecz wycofania z ruchu takich samochodów. Od 2020 r. w Krakowie przeprowadzano terminowo wszystkie kontrole stacji diagnostycznych. Podjęto także współpracę z Policją, której użyczono sprzęt do kontroli emisji spalin pojazdów" – czytamy w raporcie NIK-u.
Potrzeba zmian
Jakie wnioski wynikają z raportu NIK-u? Instytucja zauważa, że wśród pożądanych działań można wymienić:
- ustalanie wymagań dla pojazdów warunkujących możliwość wjazdu do SCT jedynie na podstawie emitowanych przez nie zanieczyszczeń (na podstawie norm Euro lub rzeczywistych pomiarów), niezależnie od ich roku produkcji lub daty pierwszej rejestracji w UE;
- w przypadku podjęcia decyzji o przygotowaniu do wprowadzenia SCT, podejmowanie szerokich konsultacji społecznych i wypracowanie rozwiązań uwzględniających społeczno-gospodarcze skutki objęcia strefą miasta lub jego części;
- inicjowanie współpracy z Policją w celu wyeliminowania z ruchu ulicznego pojazdów niespełniających wymagań dotyczących emisji spalin;
- zapewnienie spójnej polityki transportowej w mieście, uwzględniającej cele strategiczne związane z obniżeniem poziomu zanieczyszczeń liniowych;
- podejmowanie działań na rzecz zwiększenia atrakcyjności komunikacji publicznej, aby stanowiła realną alternatywę dla samochodów osobowych.