Polska w ogonie Europy w bezpieczeństwie na drogach. Dane za rok 2020
Pandemia gruntownie zmieniła życie Europejczyków i kazała im częściej pozostać w domach. Miało to przełożenie na wyjątkowo niską liczbę wypadków i ich ofiar w 2020 r. Niestety, mimo to Polska pozostała na jednym z ostatnich miejsc w UE pod względem bezpieczeństwa na drogach.
21.04.2021 | aktual.: 14.03.2023 16:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Rezultat poniżej celu
Komisja Europejska podsumowała dane o wypadkach w 2020 r., które spłynęły od władz państw członkowskich. Choć trzeba patrzeć na nie z uwzględnieniem wyjątkowości tego roku, to wnioski nie są dla nas krzepiące. Według danych KE w 2020 r. na drogach Starego Kontynentu zginęło 18,8 tys. osób. To o 4 tys. mniej osób niż w 2019 r., co jest wiadomością pozytywną. Mniej wesołą jest fakt, że europejski plan poprawy bezpieczeństwa na drogach zawiódł.
Zgodnie z założeniami liczba śmiertelnych ofiar wypadków w 2020 r. miała być o 50 proc. niższa niż w roku 2010. Wszystko szło mniej więcej zgodnie z planem do 2013 r., ale potem rzeczywiste rezultaty i założenia zaczęły się od siebie oddalać. Ostatecznie w 2020 r. na europejskich drogach zginęło o 36 proc. mniej osób niż 10 lat wcześniej. W 2019 r. spadek ten wynosił 23,7 proc., więc - co przyznaje sama KE - statystyki "podreperował" koronawirus. Warto jednak przyjrzeć się temu, jak w ciągu dekady w poszczególnych krajach spadła liczba tragedii na drogach.
Polska ze słabym wynikiem
By rozsądnie porównywać poziom bezpieczeństwa drogowego w państwach UE, Komisja Europejska posługuje się współczynnikiem liczby śmiertelnych ofiar wypadków w danym roku na milion mieszkańców kraju. Średnia dla UE w 2010 r. wynosiła 67 osób, a w 2020 r. 42 osoby. Oznacza to, że wystąpił spadek tej liczby o 36 proc.
Europejskim prymusem pod względem liczby śmiertelnych ofiar wypadków drogowych na milion mieszkańców jest Szwecja, gdzie współczynnik ten w 2020 r. wynosił tylko 18. Największy spadek od 2010 r. odnotowała zaś Grecja. W 2010 r. było to 113 osób, a w 2020 r. 54 – tym samym osiągnięto spadek o 54 proc. A jak wypadła Polska?
W 2010 r. na naszych drogach zginęły 103 osoby na milion mieszkańców. W 2020 r. było to 65 osób. Osiągnęliśmy więc spadek o 37 proc. Procentowo wynik jest mniej więcej zbieżny ze średnią europejską, ale pod względem liczby śmiertelnych ofiar na milion obywateli zajęliśmy czwarte miejsce od końca. Gorzej jest tylko w Bułgarii (67), na Łotwie (74) i w Rumunii (85).
Nie należy tego wyniku tłumaczyć jedynie niską na tle Europy Zachodniej zamożnością Polaków, z co za tym idzie starszym i gorszym parkiem maszyn. W wielu krajach o podobnej stopie życiowej jest lepiej. Na Słowacji w 2020 r. w wypadkach zginęło 45 osób na milion mieszkańców. W Czechach było to 48 osób, w Estonii 45, a w Chorwacji 58 osób.
Plany na przyszłość
Unii Europejskiej nie udało się osiągnąć celu zmniejszenia w ciągu dziesięciu lat liczby śmiertelnych ofiar wypadków o połowę. Jak informuje Europejska Rada Bezpieczeństwa w Ruchu Drogowym (ETSC), jest już jednak nowy plan. Polega on na obniżeniu do 2030 r. o połowę liczby osób, które w wyniku wypadków zostają ciężko ranne. Czego należy się spodziewać w praktyce?
Z danych Komisji Europejskiej wynika, że obecnie w UE 70 proc. śmiertelnych ofiar wypadków mających miejsce w terenie zabudowanym to niechronieni uczestnicy ruchu – piesi, rowerzyści, motocykliści. Najprawdopodobniej właśnie na tych grupach będą koncentrować się władze państw UE. Należy spodziewać się działań polegających na rozszerzaniu stref poruszania się z niską prędkością (tempo 30) czy zmian prawa, mających zwiększyć bezpieczeństwo tych grup (np. podczas wyprzedzania rowerzystów).
Komisja Europejska chce jak najmniejszej liczby wypadków. Nic w tym dziwnego, bo każde takie zdarzenie – poza tym, że jest tragedią ich uczestników – to również duże koszty. Poprawić można wiele, ale już dziś drogi UE są najbezpieczniejsze na świecie. 42 śmiertelne ofiary wypadków drogowych na milion mieszkańców wspólnoty to wynik o wiele lepszy niż światowa średnia wynosząca 180 osób.