Pobił kobietę w kłótni o miejsce parkingowe pod sklepem. Sprawą zajmuje się policja

Miejsce parkingowe bywa na wagę złota. Dla starszego mężczyzny było ono na tyle ważne, że znieważył, a potem pobił kobietę. Policję na miejsce wezwała dziesięcioletnia dziewczynka.

Banalne zdarzenie przerodziło się w poważną sprawę (zdjęcie ilustracyjne)
Banalne zdarzenie przerodziło się w poważną sprawę (zdjęcie ilustracyjne)
Źródło zdjęć: © WP.PL
Tomasz Budzik

10.09.2022 | aktual.: 13.03.2023 15:47

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Do zdarzenia doszło na parkingu przy sklepie Biedronka w Strzybnicy w czwartek 1 czerwca. Jak w serwisie Gwarek relacjonowała kobieta, wszystko zaczęło się, gdy już opuściła sklep. Wózek pełen zakupów pozostawiła obok swojego samochodu, by przełożyć je do bagażnika. To nie spodobało się starszemu mężczyźnie, który wraz z żoną chciał zająć wolne miejsce. 74-latek zaczął krzyczeć na kobietę, nie szczędząc jej wulgarnych inwektyw, a następnie zaczął wysiadać z samochodu.

Przestraszona kobieta przytrzymała jego drzwi, a córce, która była z nią na zakupach, kazała wsiąść do samochodu. Mężczyzna w końcu wydostał się z auta i kilkakrotnie uderzył kobietę w twarz pięściami. Potem wraz z żoną spokojnie wszedł do sklepu. Przynajmniej tak twierdzi pokrzywdzona, bo domniemany sprawca nie przyznaje się do winy.

Policję o całej sprawie zawiadomiła córka kobiety, która zadzwoniła na numer 112 z kabiny auta rodziców. Jak potwierdza miejscowa policja, dziecko powiedziało dyżurnemu, że jakiś mężczyzna bije jej mamę na parkingu.

Jak relacjonuje pokrzywdzona, o sprawie został zawiadomiony również jej mąż, który pojawił się pod sklepem przed przyjazdem policji. Gdy starsza para ponownie pojawiła się na parkingu, doszło do szarpaniny, a mąż pokrzywdzonej uderzył w twarz 74-latka. W końcu na miejscu pojawili się również mundurowi, którzy zatrzymali nie tylko starszego mężczyznę, ale i męża pobitej kobiety.

Z dokumentacji medycznej wynika, że kobiecie udzielono pomocy, umieszczając jej rękę w szynie. U pokrzywdzonej stwierdzono powierzchowny uraz dłoni i głowy, a także ślady po uderzeniu w żuchwę i przedramię. 74-latek nie przyznał się do winy. Policji powiedział, że tylko upomniał kobietę, a ta zachowała się agresywnie i nie dała małżeństwu zrobić zakupów. Sprawa znajdzie więc zapewne finał w sądzie.

Wniosek ze zdarzenia w Strzybnicy jest prosty. Agresja to w sytuacji drogowej najgorszy doradca. Stawianiem się w roli szeryfów czy nauczycieli możemy tylko przysporzyć sobie problemów, a także spowodować zagrożenie.

Źródło artykułu:WP Autokult
polskabezpieczeństwoparking
Komentarze (7)