Odcinkowy pomiar prędkości na A1 zbiera żniwa. Blisko 41 tys. mandatów w 6 tygodni
Od uruchomienia odcinkowych pomiarów prędkości na budowanej autostradzie A1 minął ponad miesiąc. Pierwsze dni zwiastowały dużą skuteczność urządzeń, więc zapytałem GITD, jak teraz wygląda sytuacja oraz od jakiego przekroczenia dostaniemy wezwanie. Okazuje się, że małe błędy są dopuszczalne.
08.03.2021 | aktual.: 16.03.2023 14:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pierwszy z odcinkowych pomiarów prędkości na autostradzie A1 został uruchomiony 20 stycznia 2021 r. na odcinku między Tuszynem a Piotrkowem Trybunalskim. Po 24 godz. wykryto aż 1300 przypadków przekroczeń dopuszczalnej średniej prędkości na 16-kilometrowym fragmencie. Dwa dni później uruchomiono także radary na 41-kilometrowym odcinku między Kamieńskiem a Częstochową, które rejestrowały wcale nie mniej wykroczeń. Postanowiłem więc zapytać GITD o szczegóły działania samych urządzeń oraz statystyki po ponad miesiącu od uruchomienia.
"Od czasu uruchomienia odcinkowego pomiaru średniej prędkości na budowanej autostradzie A1 na odcinku Piotrków Trybunalski – Tuszyn zarejestrowano 25,7 tys. wykroczeń, natomiast na odcinku Częstochowa – Kamieńsk 27,4 tys. wykroczeń" – odpowiedziało na moje zapytanie Biuro Prasowe Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego. Są to dane aktualne na poniedziałek, 8 marca.
Dotychczas wezwania zostały wysłane do 40,7 tys. właścicieli pojazdów, czyli ok. 76,6 proc. łącznej liczby rejestrowanych wykroczeń. Pozostałe przypadki nie zostały odrzucone, a czekają jeszcze na rozpatrzenie. Jak mówi Monika Niżniak, rzecznik prasowa GITD, zdarza się, że postępowanie jest umarzane np. z powodu zarejestrowania przez kamery pojazdu uprzywilejowanego czy niemożności odczytania numerów rejestracyjnych. Są to jednak pojedyncze sytuacje.
Najczęściej kierowcy przekraczali średnią prędkość na danym odcinku o 11-20 km/h. Grozi za to mandat od 50 do 100 zł i 2 pkt karne i wezwań z tego powodu wysłano ok. 20,5 tys. Niższych wykroczeń się nie rejestruje. Biuro prasowe GITD tłumaczy, że urządzenia są tak programowane, by uwzględniały błąd kierowcy do 10 km/h włącznie.
Widać znaczną poprawę
Monika Niżniak zdradziła, że przez pierwsze dni urządzenia rejestrowały łącznie ok. 2-2,5 tys. wykroczeń dziennie. W kolejnych tygodniach liczba ta sukcesywnie malała. Dziś rejestrowanych jest ok. 800-1100 wykroczeń dziennie.
Choć to wciąż sporo, Główny Inspektorat Transportu Drogowego cieszy się, że udało się już obniżyć przekraczanie średniej prędkości o kilka km/h. Początkowo było to ok. 29 km/h, dziś to ok. 24-25 km/h. Różnica wydaje się niewielka, ale widać, że system skłania kierowców do spokojniejszej jazdy. Co więcej, zdarzają się także dni, gdy tych wykroczeń jest jeszcze mniej.
Zobacz także
Łączna liczba dotychczas zarejestrowanych wykroczeń i tak robi wrażenie. Najlepiej zobrazować sytuację faktem, że w ciągu całego 2019 r. wszystkie 30 urządzeń odcinkowego pomiaru prędkości średniej zarejestrowały ok. 171 tys. wykroczeń. Tutaj mówimy o urządzeniach działających na łącznie 4 odcinkach (oba odcinki mierzą średnią prędkość w obie strony), które zaledwie w ciągu 6 tygodni zarejestrowały ponad 53 tys. wykroczeń, czyli blisko 1/3 wyniku sprzed ok. 2 lat.
Należy przy tym pamiętać, że teraz ruch na drogach i tak jest mniejszy przez pandemię. Jak wynika z danych GDDKiA, w lutym ruch pojazdów osobowych był o 13 proc. mniejszy niż w analogicznym miesiącu rok wcześniej. Wzrósł za to ruch ciężarowy – o 4 proc. Podobny trend można było zaobserwować zarówno w ostatnim tygodniu stycznia (kolejno spadek o 12 i wzrost o 6 proc.), jak i pierwszym tygodniu marca (kolejno spadek o 6 i wzrost o 7 proc.)
Chociaż wprowadzenie dodatkowych kontroli może być nie w smak wielu kierowcom, dla których przekraczanie prędkości to chleb powszedni, to postawienie odcinkowych pomiarów prędkości nie było wyłącznie pomysłem służb. Za takim rozwiązaniem apelowali sami wykonawcy prac na budowanym odcinku autostrady A1, którzy pracując w towarzystwie kierowców przekraczających nawet ponad dwukrotnie dozwoloną prędkość, obawiali się o swoje bezpieczeństwo.