Nowa świątynia prędkości. Kia Platinum Cup szaleje na Slovakiaringu
O ile za świątynię prędkości zwykło się uważać kultowy włoski tor Monza, my w swojej części Europy mamy obiekt niewiele ustępujący mu pod względem dostarczanych emocji. Slovakiaring ze swoimi długimi, szerokimi prostymi pozwolił pokazać zawodnikom Kia Platinum Cup, na co ich stać. Ci nie zawiedli.
08.07.2019 | aktual.: 28.03.2023 10:28
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zawodnicy Kia Platinum Cup każdy ze swoich wyścigowych weekendów dzielą na torze z różnymi ciekawymi, popularnymi seriami o europejskim kalibrze. Tym razem z padoków małe Picanto wyjeżdżały na zmianę z wielkimi ciągnikami z Mistrzostw Europy Samochodów Ciężarowych oraz topowymi bolidami z poprzednich lat rywalizujących ze sobą w serii Maxx Formula.
Fakt, że polskiej serii towarzyszyły tym razem akurat takie maszyny, najlepiej pokazuje, jakim obiektem jest położony trzy godziny jazdy od polskiej granicy Slovakiaring. Z wyjątkowo szeroką nitką asfaltu zdominowaną przez długie proste, pozwala on rozwinąć skrzydła nawet tym najbardziej potężnym i szybkim maszynom.
Zobacz także
Dla małej, stukonnej Kii tor ten stanowi zupełnie inne wyzwanie. Dla kierowców jest to szczególny sprawdzian tak techniki jazdy, jak i odwagi. Picanto osiągają tutaj prędkości rzędu nawet 170 km/h, przy czym dla uzyskania jeszcze lepszego tempa niezbędna jest jazda w ciasnym szyku i chowanie się za poprzedzającymi zawodnikami w cieniu aerodynamicznym. To gwarantuje z kolei częste przetasowania w stawce i dużo dramatycznych zderzeń.
Kia Platinum Cup na Slovakiaring: Nikodem Wierzbicki znów górą
W tak ekstremalnych warunkach podczas treningów i kwalifikacji najskuteczniejszą strategią i największą odwagą odznaczali się Kamil Serafin, Adrienn Vogel i Dawid Borek. To oni do pierwszego wyścigu przystąpili z trzech pierwszych miejsc. Dużą niespodziankę stanowił stosunkowo słaby wynik lidera mistrzostw Nikodema Wierzbickiego. W kwalifikacjach uzyskał on dopiero ósmy rezultat.
Pierwszy wyścig był dokładnie tak dramatyczny w przebiegu, jak oczekiwało kilka tysięcy kibiców zgromadzonych na słowackim obiekcie. Z nieustannej walki po drugim okrążeniu na pozycji lidera wyłoniła się Adrienn Vogel. Węgierka musiała jednak odpierać ataki jadących tuż za jej plecami aż siedmiu rywali. W końcu doszło do kontaktu pomiędzy nią a Patrykiem Borkiem i tylko dzięki temu, że odbiła się od jadącego obok Wierzbickiego nie wyjechała poza tor, co mogło skończyć się mocnym spotkaniem z bandą.
Po chwilowym zamieszaniu w walce o pierwsze miejsce pozostało sześciu zawodników. Po wyjątkowo długiej (okrążenie toru zawodnicy pokonują tutaj w blisko trzy minuty, a dystans wyścigu zawsze wynosi dwanaście kółek) i wycieńczającej walce (w ten słoneczny, bezwietrzny dzień temperatura w kabinie auta zbliżała się do 50 stopni), jako pierwszy linię mety przejechał Mistrz Polski z 2017 roku Kamil Serafin. Tuż za jego plecami na kolejnych pozycjach wpadli odrabiający straty Wierzbicki i Dawid Borek. Czołowa piątka zmieściła się w mniej niż sekundzie różnicy!
Rozegrany cztery godziny później drugi wyścig przyniósł jeszcze więcej wyścigowych emocji. Na drugim okrążeniu jadący w czołówce Istvan Bernula po kontakcie obrócił się na wyjściu z najszybszego i najniebezpieczniejszego zakrętu numer 2. Inni zawodnicy zdołali go na szczęście ominąć, ale Węgier wypadł już z walki o czołowe lokaty. Te z kolei do mety dowieźli znów Kamil Serafin, Nikodem Wierzbicki i Dawid Borek. Po przeanalizowaniu nagrań z kamer po wyścigu sędziowie dopatrzyli się jednak winy Serafina w wypadku Bernuli, co skończyło się dla Polaka otrzymaniem kary 25 sekund. To zepchnęło go na ósmą lokatę, a zwycięzcą wyścigu został uznany Wierzbicki.
Zobacz także
To kolejny bardzo dobry weekend dla młodego poznaniaka, który umocnił się na pozycji lidera mistrzostw. Wyniki drugiego wyścigu pozostają nieoficjalne, ponieważ ekipa Serafina zapowiedziała wniesienie odwołania od decyzji sędziów.
Po potężnej dawce emocji (i paru kontrowersjach) zawodnicy i kibice Kia Platinum Cup mają teraz wakacyjną przerwę. Potrwa ona do ostatniego weekendu sierpnia, gdy barwna stawka powróci na czeski Autodrom Most. Naturalnie nie zabraknie tam także dzielnej Kii Picanto w barwach Autokultu, którą prowadzi piszący te słowa. Więcej informacji o serii można znaleźć na kanałach społeczniościowych Autokultu na Facebooku i Instagramie oraz na stronie kiaplatinumcup.pl