Nie wskazują sprawcy, by uniknąć mandatu. Mogą zapłacić nawet 8000 zł

Wprowadzenie nowego taryfikatora sprawiło, że kierowcy jeszcze bardziej chcą uniknąć mandatów. Ci przyłapani przez fotoradar próbują skorzystać z furtki w przepisach i po prostu nie wskazują sprawcy. Nie wiedzą, że mogą otrzymać do 8000 zł kary. Takich przypadków jest coraz więcej.

Kierowcy nie wiedzą, że koszty "kombinowania" znacznie wzrosły
Kierowcy nie wiedzą, że koszty "kombinowania" znacznie wzrosły
Źródło zdjęć: © GITD
Tomasz Budzik

01.08.2022 | aktual.: 13.03.2023 16:23

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Mandaty w górę, więc "kombinujemy"

Od 1 stycznia 2022 r. obowiązuje nowy taryfikator mandatów. Ten nie jest specjalnie łaskawy dla osób drastycznie przekraczających dozwoloną prędkość. 800 zł za przekroczenie limitu o 31-40 km/h, 1000 zł dla 41-50 km/h, 1500 zł dla 51-60 km/h, 2000 zł dla 61-70 km/h oraz 2500 zł, gdy przekroczenie wynosi więcej niż 70 km/h.

To stawki, które dla wielu zmotoryzowanych są wysokie. W efekcie rośnie odsetek kierowców, którzy próbują coś "ugrać", korzystając z możliwości niewskazania osoby kierującej pojazdem uwiecznionym przez fotoradar.

– W pierwszym półroczu tego roku w postępowaniach prowadzonych przez CANARD GITD, związku z art. 96 § 3 KW nałożono 13,6 tys. mandatów karnych (za niewskazanie kierującego - przyp. red.). W porównaniu do pierwszego półrocza ubiegłego roku, liczba ta spadła o 20 proc. Nałożono wówczas 17 tys. mandatów karnych. W pierwszym półroczu tego roku urządzenia pracujące w systemie CANARD zarejestrowały ponad pół miliona przypadków przekroczenia dozwolonej prędkości (501 250). W porównaniu do analogicznego okresu 2021 r., kiedy to urządzenia zarejestrowały 873 687 naruszeń, odnotowano spadek na poziomie blisko 43 proc. – informuje Autokult.pl Monika Niżniak z biura prasowego Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego.

Rośnie więc odsetek właścicieli pojazdów, którzy korzystają z możliwości niewskazania sprawcy wykroczenia.. Część z tych osób po prostu chce uniknąć zatrzymania prawa jazdy i są gotowi dodatkowo zapłacić, by zachować dokument. Wielu kierowców nie wie jednak, że nowy taryfikator podniósł stawki nie tylko za prędkość.

Jest haczyk – za 8000 zł

"Niewskazanie wbrew obowiązkowi, na żądanie uprawnionego organu, komu pojazd został powierzony do kierowania lub używania w oznaczonym czasie: w sprawach dotyczących przekroczenia dopuszczalnej prędkości – dwukrotność wysokości grzywny przewidzianej za dane wykroczenie, nie niższa niż 800 zł" – mówi aktualny od 1 stycznia 2022 r. taryfikator mandatów.

W sprawach związanych ze spowodowaniem zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego kara nie może być niższa niż 2000 zł. W praktyce, jak informuje np. Komenda Powiatowa Policji z Nowej Soli, najczęściej funkcjonariusze stosują tu wyże kary i niewskazanie komu powierzyliśmy do kierowania nasz pojazd kończy się mandatem od 4 do 8 tysięcy złotych.

Niewskazanie sprawcy wykroczenia to wyjście dla osób, które otrzymują zawiadomienie od GITD z dużym opóźnieniem, a zdjęcie nie pozwala jednoznacznie stwierdzić, kto prowadził. Jeśli podczas podróży kierowcy się zmieniali, właściciel auta rzeczywiście może nie wiedzieć, kto w danym momencie siedział za kierownicą. Szybko jednak okazało się, że opcja awaryjna jest nadużywana przez tych, którzy doskonale wiedzą o swojej winie, ale po prostu nie chcą utracić prawa jazdy na trzy miesiące za duże przekroczenie prędkości bądź w związku z naliczeniem punktów karnych. Najgłośniejszym tego typu przypadkiem było wykroczenie popełnione przez właściciela bentley'a continentala gt.

Furtka w przepisach o fotoradarach cały czas istnieje. Teraz jednak "wykupienie się" i zachowanie prawa jazdy jest zdecydowanie droższe. Za 8000 zł można spędzić naprawdę sporo miłych chwil na torze, a przy okazji nauczyć się lepiej prowadzić w bezpiecznych warunkach.

Komentarze (8)