Nie wskazują sprawcy, by uniknąć mandatu. Mogą zapłacić nawet 8000 zł
Wprowadzenie nowego taryfikatora sprawiło, że kierowcy jeszcze bardziej chcą uniknąć mandatów. Ci przyłapani przez fotoradar próbują skorzystać z furtki w przepisach i po prostu nie wskazują sprawcy. Nie wiedzą, że mogą otrzymać do 8000 zł kary. Takich przypadków jest coraz więcej.
01.08.2022 | aktual.: 13.03.2023 16:23
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Mandaty w górę, więc "kombinujemy"
Od 1 stycznia 2022 r. obowiązuje nowy taryfikator mandatów. Ten nie jest specjalnie łaskawy dla osób drastycznie przekraczających dozwoloną prędkość. 800 zł za przekroczenie limitu o 31-40 km/h, 1000 zł dla 41-50 km/h, 1500 zł dla 51-60 km/h, 2000 zł dla 61-70 km/h oraz 2500 zł, gdy przekroczenie wynosi więcej niż 70 km/h.
To stawki, które dla wielu zmotoryzowanych są wysokie. W efekcie rośnie odsetek kierowców, którzy próbują coś "ugrać", korzystając z możliwości niewskazania osoby kierującej pojazdem uwiecznionym przez fotoradar.
– W pierwszym półroczu tego roku w postępowaniach prowadzonych przez CANARD GITD, związku z art. 96 § 3 KW nałożono 13,6 tys. mandatów karnych (za niewskazanie kierującego - przyp. red.). W porównaniu do pierwszego półrocza ubiegłego roku, liczba ta spadła o 20 proc. Nałożono wówczas 17 tys. mandatów karnych. W pierwszym półroczu tego roku urządzenia pracujące w systemie CANARD zarejestrowały ponad pół miliona przypadków przekroczenia dozwolonej prędkości (501 250). W porównaniu do analogicznego okresu 2021 r., kiedy to urządzenia zarejestrowały 873 687 naruszeń, odnotowano spadek na poziomie blisko 43 proc. – informuje Autokult.pl Monika Niżniak z biura prasowego Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego.
Rośnie więc odsetek właścicieli pojazdów, którzy korzystają z możliwości niewskazania sprawcy wykroczenia.. Część z tych osób po prostu chce uniknąć zatrzymania prawa jazdy i są gotowi dodatkowo zapłacić, by zachować dokument. Wielu kierowców nie wie jednak, że nowy taryfikator podniósł stawki nie tylko za prędkość.
Jest haczyk – za 8000 zł
"Niewskazanie wbrew obowiązkowi, na żądanie uprawnionego organu, komu pojazd został powierzony do kierowania lub używania w oznaczonym czasie: w sprawach dotyczących przekroczenia dopuszczalnej prędkości – dwukrotność wysokości grzywny przewidzianej za dane wykroczenie, nie niższa niż 800 zł" – mówi aktualny od 1 stycznia 2022 r. taryfikator mandatów.
W sprawach związanych ze spowodowaniem zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego kara nie może być niższa niż 2000 zł. W praktyce, jak informuje np. Komenda Powiatowa Policji z Nowej Soli, najczęściej funkcjonariusze stosują tu wyże kary i niewskazanie komu powierzyliśmy do kierowania nasz pojazd kończy się mandatem od 4 do 8 tysięcy złotych.
Niewskazanie sprawcy wykroczenia to wyjście dla osób, które otrzymują zawiadomienie od GITD z dużym opóźnieniem, a zdjęcie nie pozwala jednoznacznie stwierdzić, kto prowadził. Jeśli podczas podróży kierowcy się zmieniali, właściciel auta rzeczywiście może nie wiedzieć, kto w danym momencie siedział za kierownicą. Szybko jednak okazało się, że opcja awaryjna jest nadużywana przez tych, którzy doskonale wiedzą o swojej winie, ale po prostu nie chcą utracić prawa jazdy na trzy miesiące za duże przekroczenie prędkości bądź w związku z naliczeniem punktów karnych. Najgłośniejszym tego typu przypadkiem było wykroczenie popełnione przez właściciela bentley'a continentala gt.
Furtka w przepisach o fotoradarach cały czas istnieje. Teraz jednak "wykupienie się" i zachowanie prawa jazdy jest zdecydowanie droższe. Za 8000 zł można spędzić naprawdę sporo miłych chwil na torze, a przy okazji nauczyć się lepiej prowadzić w bezpiecznych warunkach.