Nie tylko Countach. 5 superaut, które zdecydowanie zasługują na wskrzeszenie
Wielki powrót Countacha wywołał nostalgię w sercach wielu fanów motoryzacji i sprawił, że na nowo przypomnieliśmy sobie o bohaterach plakatów z dzieciństwa. W ostatnich dekadach XX wieku powstało wiele wspaniałych supersamochodów, które zasłużyły na miano legend. Z pewnością też wywołałyby niemałe zamieszanie, gdyby tak jak Countach, doczekały się współczesnego wcielenia.
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
BMW M1
Nie wszyscy wiedzą, że pierwsze auto BMW z silnikiem umieszczonym centralnie ma sporo wspólnego z Lamborghini. Bawarczycy chcieli zbudować samochód, który pozwoli rywalizować z Porsche w świecie motorsportu. Szybko jednak okazało się, że nie będą w stanie samodzielnie zaprojektować i wytworzyć 400 drogowych egzemplarzy wymaganych przepisami homologacyjnymi. Poprosili więc o pomoc Lamborghini.
Włosi opracowali kratownicową ramę i przygotowali prototypy, lecz wkrótce potem popadli w finansowe kłopoty. Projekt został dokończony przez BMW przy wsparciu byłych pracowników zakładów Sant'Agata Bolognese.
Do napędu wykorzystano 3,4-litrowe, 277-konne R6, które pozwalało osiągać setkę w niecałe 6 sekund i rozpędzać się do 260 km/h. W latach 1978-1981 Powstało zaledwie 400 drogowych egzemplarzy i 57 wyścigówek przeznaczonych do startów w zawodach, co w połączeniu z ponadczasowo pięknym nadwoziem autorstwa Giorgietto Giugiaro, czyni dziś z M1 niezły kąsek dla kolekcjonerów.
De Tomaso Pantera
W tym przypadku na wskrzeszenie zasługuje nie tylko model, ale i cała marka. Skupmy się jednak na Panterze, gdyż to właśnie ona była najpopularniejszym i najbardziej rozpoznawalnym modelem włoskiej manufaktury. Szczególnie w USA, gdzie cieszyła się sporym wzięciem. Częściowo wynikało to z faktu, że Panterę stworzono wspólnie z Fordem.
Auto zaprojektowane przez Amerykanina Toma Tjaarda pracującego dla firmy Carrozzeria Ghia, ujrzało światło dzienne w 1971 roku podczas New York Auto Show. Do napędu wykorzystano 5,8-litrowe V8 Forda o mocy 314 KM. Jak wiele sportowych maszyn z tamtego okresu, Pantera miała swoje słabości. Klienci narzekali na niską jakość czy problemy z chłodzeniem, ale auto było zauważalnie tańsze od wielu konkurentów i wyróżniało się na drodze.
Ostatecznie projekt po wielu modernizacjach i zmianach inwestorów przetrwał aż do 1993 roku i doczekał się imponującej liczby 7260 egzemplarzy.
Ferrari Testarossa
12-cylindrów, klinowata sylwetka i niepodrabialne detale w postaci charakterystycznych żłobień na drzwiach i błotnikach, znajdujących swą kontynuację w żebrowanym tyle. Testarossa to bez wątpienia jeden z najbardziej charakterystycznych modeli w historii Ferrari - symbol lat 80 i naprawdę szybkie auto.
4,9-litrowe V12 w zależności od wersji generowało od 390 do 440 KM. Najmocniejsze wydanie było w stanie osiągać setkę w 4,7 sekundy i rozpędzać się do 315 km/h. Projekt okazał się na tyle udany, że trwał aż 12 lat - od 1984 do 1996 roku, a całkowita produkcja sięgnęła około 10 tys. egzemplarzy. Dziś, gdy stylistyka współczesnych ferrari budzi kontrowersje, ascetyczne linie Testarossy z pewnością znalazłyby wielu amatorów.
Jaguar XJ220
Jeden z najbardziej spektakularnych, ale i kontrowersyjnych projektów w historii brytyjskiej motoryzacji. Wszystko dlatego, że w przypadku XJ220 rzeczywistość w wielu kwestiach okazała się mocno odbiegać od obietnic.
Pierwotnie Brytyjczycy pracowali nad potężnym hipersamochodem z V12, który zagrozi Ferrari i Lamborghini. Ostatecznie jednak na rynek trafiła mocno okrojona wersja z silnikiem mającym zaledwie 6 cylindrów. Konkretnie była to 3,5-litrówka z podwójnym doładowaniem, zdolna wykrzesać 542 KM mocy.
Choć niesmak po zapowiedziach V12 pozostał, auto okazało się piekielnie szybkie. Setkę osiągało w 3,7 sekundy, a prędkość maksymalna oscylowała w granicach 350 km/h. To wystarczyło, by w 1992 roku XJ220 został uznany najszybszym drogowym autem świata, a także rekordzistą Nürburgringu niepobitym przez kolejne 8 lat.
Porsche 959
959 z charakterystycznym "odwłokiem" to model, który trudno pomylić z jakimkolwiek innym autem. Samochód wraz z Ferrari F40 zapoczątkował erę superszybkich pojazdów drogowych. Bez problemu przekraczał 300 km/h, a pierwszą setkę osiągał 3,7 sekundy. W dniu premiery w 1986 roku był najszybszym, seryjnym autem na świecie z homologacją drogową.
To zasługa nie tylko 2,8-litrowego, doładowanego boksera o mocy 450 KM, ale również dopracowanego aerodynamicznie nadwozia wykonanego głównie z kevlaru i aluminium. Auto jak na owe czasy było wyjątkowo zaawansowane technicznie i kosztowne w produkcji, co przełożyło się również na niską podaż. 959 powstało w liczbie 345 sztuk z czego 8 było egzemplarzami rozwojowymi.