Największe akcje serwisowe
Pomimo że przed wypuszczeniem do produkcji nowe modele aut są dokładnie testowane, bardzo często po latach okazuje się, że niektóre elementy mają wady fabryczne, niekiedy bardzo niebezpieczne. Jakie były największe akcje serwisowe w historii motoryzacji?
01.02.2012 | aktual.: 07.10.2022 18:58
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Toyota - lata 2009-2011
W 2009 roku świat obiegła informacja o tym, że gumowe dywaniki montowane w samochodach produkowanych przez Toyotę mogą być bardzo niebezpieczne. Dywaniki mogły dostać się pod pedał i zablokować go wciśnięty do oporu. Mówiono wówczas, że jest to prawdopodobna przyczyna śmierci kilkunastu osób.
Kiedy Toyota zaczęła badać sprawę dywaników, okazało się, że to coś większego. Pedały gazu montowane wówczas w większości Toyot oraz Lexusach były dostarczane przez zewnętrzną firmę. Jak się okazało, w skrajnych przypadkach pedały mogły samoczynnie się blokować po pełnym wciśnięciu. Do serwisów wezwano mnóstwo aut, także w Europie. Łącznie szacuje się, że Toyota naprawiła do tej pory około 10 mln samochodów.
Paradoksalnie jednak zdaniem wielu ekspertów to, że japoński producent tak szybko zareagował i w pewnym momencie zapowiedział, że wybrane serwisy będą otwarte nawet 24 h na dobę, później poprawiło jego wizerunek w oczach klientów. Paradoksalnie wszystko rozwiązano, montując dodatkowy element, który zapobiegał blokowaniu się pedałów.
Ford - lata 2008-2009
Kiedy wydawało się, że Amerykanie wreszcie się nauczyli, jak dobrze montować tempomat, doszło do kolejnego, tym razem już znacznie większego wezwania. W latach 2008-2009 Ford wysłał listy do 14,5 mln klientów.
Wadliwe włączniki tempomatów sprawiały, że auta stawały w płomieniach, wskutek czego łącznie w Stanach Zjednoczonych zanotowano 600 pożarów samochodów. Co ciekawe, sytuacje miały miejsce także podczas postoju auta w garażu - wówczas płonęły także domy.
Ford - lata 1996 i 2005
W 1996 roku Ford ogłosił ogromną akcję serwisową, w której o odwiedzenie serwisów poproszono blisko 8 mln kierowców. Miało to związek z usterką zapłonu aut wyprodukowanych pod koniec lat 80. oraz 90. Niektóre źródła mówią nawet o tym, że na skutek przegrzania się pewnych komponentów układ kierowniczy mógł samoczynnie się zapalić. Wezwano wówczas m.in. Escorty, Mustangi, Cougary oraz Crown Victorie.
W 2005 roku Ford ponownie przyznał się do problemów z przegrzewającą się elektryką, tym razem były one jednak poważniejsze. Wezwano wówczas 4,5 mln Fordów Expedition wyprodukowanych w latach 1997-2002, w których włącznik tempomatu blokował się na stałe. Tak oto spełniły się złe sny wszystkich tych kierowców, którzy nie ufają tempomatom.
General Motors - 1971 rok
Silnik to najbardziej skomplikowana, najcięższa i najważniejsza część samochodu. Jednostka napędowa musi być na stałe przymocowana do nadwozia, w przeciwnym razie może dojść do katastrofalnych skutków. W 1971 roku koncern General Motors wezwał do serwisów aż 6,7 mln samochodów w związku z wadliwymi mocowaniami silnika.
Podobno w niektórych przypadkach jednostki napędowe wpadały w wibracje, poważnie uszkadzając cały osprzęt i jednocześnie pociągając linkę pedału gazu, przez co dochodziło do groźnych wypadków. Do serwisów pofatygowali się właściciele m.in. Chevroletów Bel Air, Camaro, Caprice czy Impali.
General Motors - 1981 rok
W 1981 roku koncern General Motors nauczył się, że nawet małe części mogą zawodzić, zwłaszcza jeśli chodzi o podzespoły, które ciągle poddawane są dużym obciążeniom. Dotyczy to zawieszenia. Okazało się, że śruby zastosowane w kilku autach produkowanych przez GM mogą się samoczynnie wykręcać i wypadać podczas jazdy.
W efekcie momentalnie pogarszały się właściwości jezdne samochodu lub poszczególne elementy układu zawieszenia po prostu odpadały od auta. Łącznie śruby wymieniono w około 5,8 mln samochodów takich jak m.in.: Buick Regal, Chevrolet El Camino, Oldsmobile Cutlass czy Pontiac LeMans.
Ford - 1972 rok
Zanim w latach 90. Honda dowiedziała się o tym, że pasy bezpieczeństwa należy dokładnie sprawdzić przed wypuszczeniem auta na rynek, sprawdził to Ford i to już w 1972 roku. Okazało się bowiem, że pasy montowane w kilku modelach produkowanych przez koncern z Detroit łatwo się wystrzępiały.
Usterka dotyczyła klamry, przez którą przechodziła część pasa zapinana na wysokości barków. Po pewnym czasie pasy się wystrzępiały i były o wiele mniej wytrzymałe. Łącznie do serwisów wezwano około 4,1 mln samochodów wyprodukowanych w latach 1970-1971.
Były to także auta produkowane przez firmy, które należały do Forda, a więc Mercury oraz Lincolny.
General Motors - 1973
W latach 60. i 70. ubiegłego wieku samochody montowane w Stanach Zjednoczonych nie były zbyt wysokiej jakości. Poza projektantami odpowiadali za to jeszcze pracownicy fabryk, którzy myśleli, że jedyną rzeczą, której jakość można kontrolować, jest piwo.
Prawdopodobnie dlatego w 1973 roku koncern General Motors ogłosił ogromną akcję serwisową, która dotyczyła 3,7 mln pojazdów wyprodukowanych jeszcze w latach 60. Okazało się, że pojazdy te są tak dobrze zaprojektowane i zmontowane, że kamyczki leżące na drodze mogą dostać się do układu sterowania i poważnie go uszkodzić - w skrajnych przypadkach kierownica po prostu przestawała działać.
Nie byłaby to wielka tragedia, gdyby dotyczyła wyłącznie jednego modelu. Do serwisów wezwano jednak aż 18 różnych pojazdów, począwszy od Buicku LeSabre, a skończywszy na Pontiacu Bonneville. Auta były naprawiane w taki sposób, że robotnicy GM montowali pod podwoziem dodatkową płytę stalową, która miała osłaniać kolumnę kierowniczą oraz układ sterowania.
Honda - 1995 rok
W 1995 roku Honda ogłosiła ogromną akcję serwisową związaną z bardzo poważnym elementem wyposażenia. Chyba każdy kierowca zgodzi się z tym, że podstawową rzeczą zapewniającą bezpieczeństwo są pasy.
Niestety, 17 lat temu okazało się, że Japończycy sprawdzili je niezbyt dokładnie, ponieważ w modelach Civic, Accord, Prelude oraz w kilku Acurach, w tym w NSX, czerwony guzik do odpinania pasów często zawodził. Niekiedy, pasy odpinały się samoczynnie, ponieważ trzymał on zbyt słabo, a w innych przypadkach po kolizji drogowej pasów w ogóle nie dało się odpiąć. Honda wezwała wówczas 3,7 mln samochodów.
Co ciekawe, w 2011 roku Honda ponownie nie dopracowała pasów bezpieczeństwa, tym razem w modelach Pilot, CR-V oraz CR-Z. Okazało się, że pasy w niektórych z tych aut były źle zszyte.
Volkswagen - 1972 rok
Wycieraczki montowane obecnie w samochodach, tramwajach, pociągach czy nawet samolotach to wynalazek, którego autorem był Polak, Józef Hofmann. O tym, że podczas jazdy w deszczu sprawne wycieraczki są bezcenne, nie trzeba przekonywać chyba żadnego kierowcy, a na pewno tych, którzy na początku lat 70. ubiegłego wieku byli właścicielami Volkswagena Beetle, czyli popularnego Garbusa.
Niemiecki producent musiał zorganizować ogromną akcję serwisową, która objęła modele wyprodukowane w od 1949 do 1969 roku (łącznie około 3,7 mln samochodów) w związku z wadliwymi wycieraczkami. Ramiona łączące pióra z silniczkami były niedopracowane i w pewnych okolicznościach mogły nawet odpaść.
General Motors - 2004 rok
W lutym 2004 roku koncern General Motors porozsyłał listy do właścicieli pick-upów w Stanach Zjednoczonych. Według różnych źródeł było ich od 3,6 do 4,1 mln. Były to wezwania do serwisów GM w celu usunięcia fabrycznej usterki, którą okazały się linki podtrzymujące po otwarciu tylną burtę.
Podobno 134 osoby doznały drobnych urazów na skutek felernych linek. Wykonano je z ocynkowanej stali, która okazała się niezbyt wytrzymała na korozję. Linki pękały, czego stojący czy siedzący na nich ludzie np. podczas rozładunku paki pick-upa w ogóle się nie spodziewali.
Do ASO wezwano właścicieli Chevroletów Silverado, Avalanche, Cadillaców Escalade w wersji pick-up oraz GMC Sierr.
Źródło: Carinsirancecomparsion.com • Autos.ca.msn