MINI Paceman Cooper S ALL4 [test autokult.pl]
Na początku było MINI i nazywało się One. Rynek uznał, że jest ono dobre, więc otworzył się na alternatywy. Ruszyła lawina pomysłów. Powstały ciekawe odmiany dla entuzjastów angielsko-niemieckiej myśli, między innymi Paceman, który wydaje się kompletnie pozbawiony sensu. A jak jest naprawdę?
12.07.2013 | aktual.: 18.04.2023 13:21
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
MINI Cooper S Paceman ALL4 - test
Nadarzyła się okazja do przetestowania MINI, ale nie tego prawdziwego, tylko Pacemana. Nic gorszego nie mogło się trafić. Ani nie poczuję prawdziwej natury MINI, ani nie poznam jego praktycznej odmiany o nazwie Countryman.
Jednak MINI mnie urzekło. Nie wiem, dlaczego tak późno, bo siedziałem w wielu wersjach, również w MINI GP, ale dopiero teraz zauważyłem, co w tym samochodzie jest najlepsze. Nie wygląd, nie prowadzenie ani nie osiągi. To przednia szyba. Dokładnie kształt tej szyby i jej kompozycja z dachem, które dla kierowcy tworzą prawdziwie wyścigowy klimat. Gdy zwróciłem na to uwagę – a miało to miejsce na pierwszym skrzyżowaniu z sygnalizacją świetlną – poczułem się jak w bolidzie klasy GT. Wygięta szyba, nisko opadający dach i małe wycieraczki, a także wysoka linia boczna nadwozia mogą powodować uczucie klaustrofobiczne, ale wierzcie mi, że pierwsze, na co ma się ochotę, to założenie zamszowych rękawiczek i złapanie kierownicy mocną ręką. Gdy zdałem sobie sprawę, jak bardzo mi się podoba ten drobiazg, już było za późno. Zakochałem się.
PACEMAN
MINI stworzyło kilka alternatyw dla niepraktycznego modelu One. Gdybym miał wybierać z całej palety, prawdopodobnie skusiłbym się na Clubmana, bo to pierwsze MINI, które naprawdę mi się podoba. Poza tym jest w miarę praktyczne i dość oryginalne. Pacemana natomiast uważałem za kompletne nieporozumienie. To tak, jakbym nie wiedział, czy napić się wody czy piwa, i poprosił barmana o wlanie do szklanki po trochu obydwu napojów.
Paceman to pomysł szalony - zrobienie coupé z samochodu typu crossover. Można zrobić coupé z limuzyny, kabriolet z coupé, a z terenówki SUV-a, ale kto przy zdrowych zmysłach chce zrobić pseudoterenowe coupé? Zrobił to m.in. Land Rover i nie popełnił błędu, wprowadzając na rynek model Evoque z nadwoziem 3-drzwiowym.
Do tej pory nie widziałem na żywo Pacemana, a nawet jeśli widziałem, to nie zwróciłem na niego uwagi. I tak jak na zdjęciach mi się nie podobał, tak spodobał mi się na żywo. Przód auta sam w sobie jest bardzo udany. Chyba najbardziej z całej palety modelowej. Potężna paszcza, nisko opuszczony zderzak, nabrzmiałe nadkola, wszystko zaokrąglone we właściwy sposób. Zderzak wyraźnie wystaje przed maskę, z kolei górna część maski wychodzi przed grill budzący respekt u spoglądających w lusterko wsteczne kierowców. Dodatkowy wlot powietrza pod grillem, wyloty za nadkolami i czarne poszerzenia z dokładką zderzaka z tego samego materiału tworzą znakomitą kompozycję. To już nie crossover, tylko muscle car wśród samochodów kompaktowych. To samo mówiono o Focusie RS i moim zdaniem nie ma bardziej zadziornych samochodów w klasie niż te dwa.
No bo czym właściwie jest Paceman? Kompaktem? Jeśli wziąć pod uwagę wielkość, to tak. Crossover? Owszem, bo powstał na bazie Countrymana. Może jednak coupé? Też by pasowało, bo opadający w tylnej części dach przy unoszącej się górnej krawędzi nadwozia dokładnie to robią z tyłem Pacemana. Myślę jednak, że uczciwie byłoby nazwać ten samochód crosscoupé. Co Wy na to?
Gdy spojrzysz na profil Pacemana, od razu wiesz, że to niepraktyczne auto i że z tyłu nie da się jechać. Bagażnika pewnie też nie ma. Nic bardziej mylnego. Countryman, uważany za pełnowymiarowego crossovera i samochód wyjątkowo praktyczny w palecie MINI, ma ten sam rozstaw osi. We wnętrzu nie odczułem specjalnie różnicy w ilości miejsca na nogi w drugim rzędzie. Siedzi się nieco inaczej i tyle.
Jest trochę mniej przestrzeni na szerokość. Jest niżej, ale ja mam 180 cm wzrostu, więc zmieściłem się bez problemu. Jedyny mankament to siedziska tylnych foteli, które umieszczono nisko. Po dłuższej jeździe trochę bolą kolana. Na dłuższą metę niewygodne, ale kto kupuje Pacemana po to, aby 4 osoby pojechały na drugi koniec Europy?
Pewnie Was zaskoczę, ale jeszcze mniejsza różnica dotyczy bagażnika. 350 l w Countrymanie na oko wygląda skromniej niż 330 l w Pacemanie. Jak na z pozoru niepraktyczne auto bagażnik ma dobrze ukształtowaną przestrzeń, a pod podłogą duży schowek.
COOPER
Jak dobrze, że dostałem Coopera. Gdyby to była podstawowa wersja, to pewnie byłbym znudzony po pierwszej godzinie. Ale Cooper powoduje, że w tym samochodzie nie tylko się nie nudzisz, ale czujesz się kimś wyjątkowym. To nie tylko sportowa odmiana, ale także luksusowa. Wyposażenie nie budzi najmniejszych zastrzeżeń, a jakość wykonania jest na wysokim, choć nie najwyższym poziomie. Jednak czym są takie drobiazgi jak tani materiał tu i ówdzie. Cooper przenosi cię do klasy premium i nikt nie powie, że kupiłeś tylko to, na co cię stać.
Włączenie znakomitego audio harman/kardon® okazało się strzałem w dziesiątkę. Brzmienie tego systemu to dokładnie to, co lubię. Nieskazitelny, krystalicznie czysty, nie drażniący ucha sopran, doskonale wyważone tony średnie i głęboki, niski, miękki, a jednocześnie nie puchowy i zatykający bębenki bas – tak mogę określić najlepsze audio w seryjnym samochodzie, jakie słyszałem.
Miejsce dla kierowcy nie różni się od tych w innych modelach MINI. Siedzisz wyżej, ale i tak czujesz się jak w wyścigówce. Tylko terenowej. Fotele są bardzo wygodne, ale regulacja oparcia to jakiś żart. Umieszczenie dźwigienki gdzieś między fotelem a podłokietnikiem to głupi pomysł. Na pocieszenie: gdy już usiądziesz, docenisz bardzo dobrą pozycję za kierownicą. Wszystko jest pod ręką, kierownica odpowiednio blisko, pedały na odpowiedniej wysokości, dźwignia zmiany biegów w odpowiedniej odległości. Ręczny... fatalny kształt, ale da się używać.
I wszystko to mogłoby wystarczyć, żeby przeciętny samochód uznać za naprawdę udany, przyjemny, a nawet praktyczny. Gdyby jednak przy nazwie "Cooper" zabrakło litery…
… S…
…jak sport, MINI nie pokazałoby swojego prawdziwego charakteru. Dzięki zaklęciu "Cooper S" przenosisz się w inny świat. Droga jest twoja, ty jesteś dla drogi, a ona dla ciebie. Ty jesteś panem drogi, a ona ci służy. Ty masz znakomite narzędzie, którym władasz drogą. MINI Paceman Cooper S to coś więcej niż oryginalny, drogi gadżet. To uzależniająca zabawka, groźna i… niegodna zaufania.
Nie zrozumcie mnie źle, Paceman Cooper S nie jest samochodem niestabilnym, trudnym czy niebezpiecznym. Wręcz przeciwnie. Budzi tyle zaufania, że nim się obejrzysz, na liczniku jest już grubo powyżej granicy zdrowego rozsądku. I dobrze, że fotele mają marne trzymanie boczne, bo nie byłbyś świadom tego, że nigdy w życiu nie przejechałeś tak szybko ostatniego zakrętu. Nie ufaj zmysłom, patrz na prędkościomierz.
Pomiędzy zakrętami ciągnie cię siła niewielkiego silnika 1,6 turbo, którego moment obrotowy o wartości 260 Nm dostępny w zakresie od 1700 do 4500 obrotów na minutę zapewnia niedostępną dla żadnego diesla elastyczność. Co z tego, że w ropniaku masz potężne uderzenie w plecy od 2000 obrotów, gdy za chwilę kończy się oddech. Gdy w Cooperze S wciskasz gaz przy 1800 obr./min, z niepokojem patrzysz na obrotomierz, a ten wskazuje coraz wyższe wartości i wcale nie czujesz spadku mocy. Raczej wzrost, aż do 184 KM.
Silnik właściwie nigdy nie traci tchu i zawsze jest gotowy do ataku. Śmiem nawet twierdzić, że przy tak dużej sile przełożenie ostatniego biegu 6-stopniowej skrzyni mogłoby być dłuższe. Choćby ze względu na zużycie paliwa, które w cyklu mieszanym nie chce zejść poniżej 8,5 l/100 km. I to nie dlatego, że silnik nie potrafi. To ty nie potrafisz porzucić uzależnienia. A turbina robi swoje i karmi cylindry nie tylko solidną dawką powietrza.
Precyzja zmiany biegów podczas jazdy jest bez zarzutu, choć chciałbym, żeby skrzynia pracowała jeszcze szybciej. Na postoju czasami gubiłem wsteczny, a czasami znajdowałem go, gdy chciałem ruszyć w przód.
Cooper S to nie tylko znakomite osiągi na prostej, ale także – a raczej przede wszystkim - na zakrętach. Prowadzenie to jedna z tych rzeczy, która nierzadko decyduje o ocenie samochodu w moich oczach. A takiego samochodu tym bardziej. Bo czym jest Paceman, jeśli nie zabawką do jeżdżenia? W tej roli odnajduje się znakomicie.
Niezależnie od stanu drogi trzyma się jej pewnie jak szalony. To nic, że głębsze dziury wprowadzają delikatny niepokój. Opony Pirelli P Zero nie tracą kontaktu z nawierzchnią nawet na chwilę. Prędkości, z jakimi można zagłębiać się w kolejne zakręty, powodują, że jedyne, o czym marzysz, to lepsze fotele. Jednak z drugiej strony gdyby były lepsze, mógłbyś stracić kontakt z rzeczywistością. Gumy są miękkie i stabilne. Nie piszczą, a nawet jeśli już się uślizgują, to na pewno to odczujesz. Zbliżasz się do granicy. Nic sobie z tego nie robi system kontroli stabilności pojazdu DSC, który możesz jeszcze wyłączyć. A gdy go wyłączysz, okazuje się, że możesz jeszcze więcej. Po wyjściu z każdego zakrętu chcesz wrócić i pojechać 15-20% szybciej.
Trakcja jest tak dobra, że próba naprawdę szybkiego startu zwykle kończy się zduszeniem silnika. Nawet na szutrze trudno dobrze zerwać przyczepność, i to przy starcie z 4000 obr./min.
Układ kierowniczy daje odpowiednią ilość informacji o położeniu i sytuacji przednich kół, choć pracuje lekko. Precyzji samej w sobie nie ma wcale tak dużo, jak można to sobie wyobrażać, ale zawsze masz auto pod kontrolą. Odpowiednio izoluje cię od informacji mało istotnych. Głębokie skręty, takie z przekładaniem rąk, nie powodują, że się gubisz i z tego wszystkiego musisz puszczać kierownicę, aby sama wróciła na swoje miejsce. Jest to nawet niewskazane, bo wraca bardzo szybko i brutalnie, a opony tak mocno trzymają, że auto potrafi naprawdę solidnie szarpnąć i się przestraszysz.
Gdy tak jeździłem i jeździłem, a kolejne litry paliwa uchodziły w postaci spalin z dwóch rur wydechowych, pomyślałem właśnie o nich. Bo Cooper S obiecuje coś więcej niż tylko świetne osiągi i dobrą przyczepność. Brakowało mi trochę prawdziwych emocji, niekoniecznie doskonałości, a raczej trochę agresji i zadziorności. Przypomniała mi się przejażdżka Abarthem 500, który potrafił strzelać z układu wydechowego jak prawdziwa, A-grupowa rajdówka. Pod tym względem Abarth 500 dostarczał większych emocji, mimo że pod względem czystej dynamiki nie dorasta do pięt MINI.
Jechałem w nocy, bo tylko w nocy możesz się czuć naprawdę bezpiecznie. Chciałem zapalić światła przeciwmgłowe, ale nie mogłem znaleźć guzika. I nagle eureka! – przycisk o nazwie SPORT. Na początku nie wiedziałem, co daje, ale po kilkukrotnym włączeniu i wyłączeniu już wiedziałem, że chodzi o układ kierowniczy. Stawia większy opór i tyle. Dopiero jadąc miastem, usłyszałem jakieś stuknięcie w tylnej części. Zawieszenie? Nie, to stuknięcie okazało się strzałem z układu wydechowego. Delikatnym, subtelnym, bo z niskich obrotów. Wkręcenie na wyższe i puszczenie gazu lub zmiana biegu nieco bardziej zaznacza, że Cooper S chce być małym draniem strzelającym z wydechu, ale subtelność tego efektu to nie to samo co plucie jadem skorpiona spod znaku Abartha. Ja wiem, że mimo wszystko Paceman jest samochodem dla kobiet, gejów lub metroseksualistów, ale ten efekt jest jak piwo, tyle że bezalkoholowy. Smak podobny, ale efekt już nie.
ALL4
Jak już ustaliłem wcześniej, MINI Paceman to crosscoupe, które udowodniło swoją przydatność i to, że osiągi są godne marki MINI spod znaku Cooper S. Ale czy napęd na cztery koła kryjący się w skrócie All4 daje efekt cross? Owszem, i to jak!
ALL4 to nie prawdziwy napęd 4x4, lecz automatycznie dołączany. Ale gdybym miał to wywnioskować tylko po wrażeniach z jazdy, to na 99% byłbym pewny, że jest stały. Nie ma rozdwojenia pomiędzy osiami i nikt sam sobie rzepki nie skrobie. Tył dołącza się tak szybko, jak to tylko możliwe, a podsterowność występuje tylko w minimalnym stopniu. By sprawdzić dokładnie, jak się spisuje, pojechałem na szutrowy odcinek.
Tam szybka sekcja lewo-prawo przy prędkości mniej więcej asfaltowej odwodniła, że do ALL4 można mieć pełne zaufanie nawet bez systemu DSC. I tu znów proponowałbym zachowanie ostrożności. Wejście w lewy całkowicie neutralne, a wyjście z prawego już na kontrze. Pojedyncze zakręty można pokonywać tak, jakby tylko tylna oś napędzała. Mocne szarpnięcie kierownicą i gaz na wyjściu, szybka kontra i zapomnij o tym, co jest za tobą. O jednym trzeba pamiętać – Paceman nie lubi kałuż. Już pierwsza spowodowała wyświetlenie komunikatu o awarii układu DSC i czujnika ciśnienia w oponach. Wyłącznie zapłonu "naprawiło" awarię. Z kolei przednia dokładka nie jest gotowa na mocno wyboiste drogi. Luźny szuter przynosi tyle zabawy co przyczepny asfalt, ale ważne, żeby był w miarę równy.
MINI Cooper S Paceman ALL4
Całość jest więcej niż dobra. Trzeba to auto dostać na kilka dni, żeby przekonać się o tym, że jest stosunkowo praktyczne i nie jest bez sensu. Trzeba je obejść kilka razy dookoła, by zdać sobie sprawę, że jest ładne. Trzeba nim wyskoczyć na trasę, aby docenić silnik 1,6 turbo, i znaleźć naprawdę krętą drogę ,by zakochać się w układzie jezdnym. Wreszcie trzeba nim zjechać na szutrowy odcinek, by zrozumieć, że crosscoupe to fajna sprawa. Na koniec trzeba się przejechać Cooperem S i jego wysokoprężnym odpowiednikiem Cooperem SD dla porównania, by nie dać się zwieść historyjkom o elastyczności diesla. Poza tym mam wrażenie, że SD jest twardszy. Kup żonie Countrymana Cooper SD, bo kobiety nie potrafią jeździć ekonomicznie, a sobie koniecznie benzynowego Coopera S, i to, co zaoszczędzi żona, przepal w każdej wolnej chwili na kolejnej przejażdżce.
- Wygląd i charakter
- Miejsce za kierownicą
- Wbrew pozorom praktyczność
- Doskonałe prowadzenie
- Osiągi
- Zwiększony prześwit
- Napęd na cztery koła
- Niedociągnięcia w ergonomii obsługi
- Cena
MINI Cooper S Paceman ALL4 - dane techniczne
Testowany egzemplarz: | Mini Cooper S Paceman ALL4 | |
Silnik i napęd | ||
Układ i doładowanie: | R4, Turbodoładowanie | |
Rodzaj paliwa: | Benzyna | |
Ustawienie: | Poprzecznie | |
Rozrząd: | DOHC 16V | |
Objętość skokowa: | 1598 cm3 | |
Stopień sprężania: | 10,5 | |
Moc maksymalna: | 184 KM przy 5500 rpm | |
Moment maksymalny: | 240 Nm przy 1600-5000 rpm i 260 Nm przy 1700-4500 rpm (overboost) | |
Objętościowy wskaźnik mocy: | 115 KM/l | |
Skrzynia biegów: | 6-stopniowa, manualna | |
Typ napędu: | AWD | |
Hamulce przednie: | Tarczowe, wentylowane | |
Hamulce tylne: | Tarczowe | |
Zawieszenie przednie: | Kolumna MacPhersona | |
Zawieszenie tylne: | Wielowahaczowe | |
Układ kierowniczy: | Zębatkowy, wspomagany | |
Średnica zawracania: | 11,6 m | |
Koła, ogumienie przednie: | 225/45 R18 | |
Koła, ogumienie tylne: | 225/45 R18 | |
Masy i wymiary | ||
Typ nadwozia: | Crossover | |
Liczba drzwi: | 3 | |
Współczynnik oporu Cd (Cx): | 0,35 | |
Masa własna: | 1380 kg | |
Stosunek masy do mocy: | 7,5 kg/KM | |
Długość: | 4115 mm | |
Szerokość: | 1786 mm | |
Wysokość: | 1522 mm | |
Rozstaw osi: | 2596 mm | |
Rozstaw kół przód/tył: | 1525/1551 mm | |
Prześwit (przód/tył): | 140 mm | |
Pojemność zbiornika paliwa: | 47 l | |
Pojemność bagażnika: | 330/1080 l | |
Specyfikacja użytkowa | ||
Ładowność maksymalna: | 395 kg | |
Maksymalna masa holowanej przyczepy: | 800 kg | |
Osiągi | ||
Katalogowo: | Pomiar własny: | |
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 7,5 s | |
Prędkość maksymalna: | 217 km/h | |
Zużycie paliwa (miasto): | 7,5 l/100 km | |
Zużycie paliwa (trasa): | 5,4 l/100 km | |
Zużycie paliwa (mieszane): | 6,1 l/100 km | 8,6 l/100 km |
Emisja CO2: | 143 g/km | |
Test zderzeniowy Euro NCAP: | b.d. | |
Cena | ||
Testowany egzemplarz: | 158 603 zł | |
Model od: | 97 800 zł | |
Wersja silnikowa od: | 115 100 zł |