Mężczyzna pobladł i zaniemówił. Powód był w torbach, na pace peugeota
Policjanci patrolujący ulice warszawskiego Mokotowa zwrócili uwagę na trzech podejrzanie zachowujących się mężczyzn. Gdy jeden z nich został sam, postanowili przejść do działania.
15.02.2024 | aktual.: 15.02.2024 12:15
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Żywo gestykulowali, byli pobudzeni i zaaferowani na tyle, że wzbudzili zainteresowanie funkcjonariuszy. Policjanci postanowili obserwować grupę mężczyzn stojących na parkingu przy warszawskim markecie.
Po kilku chwilach dwóch podejrzanych się oddaliło, a na placu pozostał tylko jeden z nich. Funkcjonariusze postanowili porozmawiać z delikwentem. Gdy tylko się do niego zbliżyli, mieli już pewność, że ma coś na sumieniu.
Mężczyzna pobladł i nie był w stanie wypowiedzieć nawet słowa. Gdy nieco się uspokoił, zaczął powtarzać tylko: "Nie wierzę, że to się dzieje naprawdę". Miał powody do obaw. Jak się bowiem okazało, był poszukiwany listem gończym.
W trakcie przeszukania 32-latka, policjanci znaleźli kluczyki do auta. Okazał się nim dostawczy peugeot zaparkowany na tyłach marketu. Kontrola pojazdu przyniosła zaskakujące rezultaty. Na pace ujawniono przemysłowe torby wypełnione marihuaną. Łączna waga zabezpieczonych narkotyków wyniosła aż 110 kg.
Niebawem funkcjonariusze zatrzymali również kolegów podejrzanego. Wszyscy trzej mężczyźni usłyszeli zarzuty wprowadzania do obrotu znacznej ilości środków odurzających. Jeden z nich trafił do aresztu, a dwóch pozostałych objęto policyjnym dozorem. Wszystkim grozi do 12 lat więzienia.