Mandat za słuchanie muzyki podczas jazdy. Posłowie chcą kar, ale zapomnieli o lepszym sposobie
Co powiedzielibyście na zakaz głośnego słuchania muzyki w samochodzie i mandaty za niedostosowanie się do takiego wymogu? Absurd? Dwójka posłów właśnie zwróciła się do rządu z prośbą o wprowadzenie takich przepisów. Są jednak przynajmniej dwa problemy.
04.07.2024 11:50
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Posłowie Jarosław Sachajko (Kukiz15) oraz Anna Gembińska (PiS) zwrócili się z zaskakującą interpelacją do ministra spraw wewnętrznych i administracji. W wystąpieniu czytamy m.in.: "Coraz częściej mijają nas, uczestników ruchu drogowego, rozpędzone samochody, różnych marek, których kierowcy niezwykle głośno słuchają radia bądź muzyki. (…) Fale dźwiękowe płynące z rozkręconego do maksymalnych wartości głośnika, dosłownie uderzające kierowcę po uszach, sprawiają, że zupełnie nie słyszy on tego, co się dzieje w otoczeniu prowadzonego przez niego pojazdu. Powstaje w ten sposób zasłona akustyczna, która może sprawić, że kierowca nie usłyszy pojazdów uprzywilejowanych jadących na sygnale, czy w chaosie i melodyjnym smogu nie zauważy chociażby pieszego wchodzącego na przejście dla pieszych".
Autorzy interpelacji piszą o przynajmniej dwóch przypadkach w ostatnim miesiącu, gdy nie udzielono pierwszeństwa przejazdu uprzywilejowanemu pojazdowi. Nie informują jednak ponad wszelką wątpliwość, że za zdarzenia te odpowiedzialnością można obarczyć głośne słuchanie muzyki. Posłowie słusznie wskazują, że uczestników ruchu drogowego obowiązuje konieczność zachowania ostrożności, a ekstremalnie głośna muzyka może w tym przeszkadzać. Jest jednak kilka "ale".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Autorzy interpelacji pytają ministra o to, czy rozważy wprowadzenie zakazu głośnego słuchania muzyki. Skoro miałby być zakaz, konieczne byłoby również wprowadzenie mandatów za jego nieprzestrzeganie. Stworzenie prawa nie jest trudne. Problemem czasami okazuje się jednak jego egzekwowanie. Ciekawe jak miałoby to wyglądać w przypadku zakazu głośnego słuchania muzyki?
Czy policja miałaby wręczać mandaty uznaniowo, "na ucho"? A może należy wyposażyć patrole w mierniki hałasu? Jak mundurowi mieliby ich używać, żeby stwierdzić, że w kabinie przejeżdżającego drogą samochodu o zasuniętych szybach muzyka słuchana jest zbyt głośno? Wreszcie jaki byłby limit dozwolonych decybeli i skąd kierowca wiedziałby, że zbliża się do granicy jego złamania? Przecież samochody nie są wyposażone w liczniki hałasu w kabinie.
Pozostaje jeszcze jedna wątpliwość. Skoro zbyt głośne słuchanie miałoby być zakazane, to czy jednocześnie należy odebrać prawa jazdy wszystkim kierowcom dotkniętym niedosłuchem czy głuchotą? Oni też nie słyszą sygnału dźwiękowego zbliżającej się karetki.
Autorzy interpelacji chyba zapomnieli, że w zanadrzu jest od dłuższego czasu rozwiązanie znacznie lepsze niż tworzenie niemożliwego do wyegzekwowania prawa i karania kierowców. Już w 2020 r. pracę rozpoczął Parlamentarny Zespół ds. Trzeciego Sygnału dla Pojazdów Uprzywilejowanych. Jego przewodniczącym był Mieczysław Baszko z PiS-u. Ostatnie spotkanie zespołu miało jednak miejsce 20 lipca 2021 r., a rozwiązania nie wprowadzono w Polsce do dziś. A szkoda.
Idea trzeciego sygnału dla pojazdów uprzywilejowanych polega na wykorzystaniu samochodowego radia do ostrzeżenia kierowcy przed nadjeżdżającym pojazdem uprzywilejowanym. W takiej sytuacji kierowcy automatycznie wyświetli się komunikat w systemie multimedialnym, a przez głośniki popłynie ostrzeżenie. Co ważne, komunikat pojawiałby się nawet wtedy, gdy słucha się muzyki nie z radia z np. z telefonu, a nawet wtedy, gdy radio jest wyłączone. Rozwiązanie zostało w 2019 r. przetestowane w Poznaniu, ale na tym się skończyło. Byłoby to z pewnością lepsze niż wprowadzenie kar za słuchanie muzyki.