Posłanka zapomniała, jak głosowała? Nagle zaczęła krytykować zmiany

Wprowadzanie stref czystego transportu budzi spore emocje. Posłanka PiS-u Barbara Bartuś napisała więc do rządu interpelację, w której krytykuje tworzenie stref jako wykluczenie biedniejszych kierowców. Chyba zapomniała, że powstają one na podstawie przepisów, za przyjęciem których sama w przeszłości głosowała.

Policyjne akcje "Smog" mogą zniechęcić do używania starszych aut. Strefy czystego transportu zrobią to jednak skuteczniej
Policyjne akcje "Smog" mogą zniechęcić do używania starszych aut. Strefy czystego transportu zrobią to jednak skuteczniej
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Policja
Tomasz Budzik

05.02.2024 | aktual.: 05.02.2024 16:45

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Walka o biedniejszych/o władzę – niepotrzebne skreślić

Każda pałka jest dobra, jeśli można nią uderzyć w głowę swojego wroga. Chyba z takiego założenia wychodzi posłanka PiS-u Barbara Bartuś, która do Ministerstwa Klimatu i Środowiska skierowała interesującą interpelację.

"Władze miast wprowadzających strefy czystego transportu będą weryfikować, czy wjeżdżające do nich pojazdy spełniają określone wymagania. Kierowcy łamiący zakaz wjazdu zostaną ukarani mandatem w wysokości 500 zł.(...) Wysokie ceny nowych, niskoemisyjnych pojazdów i jeszcze wyższy koszt zakupu samochodów elektrycznych tworzą kolejną ekonomiczną barierę dla polskiego kierowcy. (...) Polska jest wciąż krajem biedniejszym w stosunku do wysokorozwiniętych państw Zachodu i wielu ludzi zwyczajnie nie stać na nowe, niskoemisyjne samochody" – pisze posłanka w inteerpelacji.

Odwoływanie się do przyzwoitości to jednak nie wszystko. Posłanka PiS-u sięgnęła również po Konstytucję. "Artykuł 32 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej stanowi, że wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne. Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny. Czy wobec brzmienia powołanego artykułu Konstytucji RP można kogoś dyskryminować z powodu jego stanu majątkowego? No bo jak inaczej odczytać zakaz wjazdu w określone miejsce tylko dlatego, że kogoś nie stać na nowy samochód? Jest to ewidentna dyskryminacja ze względu na stan majątkowy" – grzmi Barbara Bartuś.

Posłanka raczyła chyba zapomnieć o tym, na podstawie jakich przepisów samorządy próbują stworzyć strefy czystego transportu. Regulacje dotyczące tej kwestii – i wysokość kary za złamanie zakazu wjazdu – zostały określone w Ustawie o elektromobilności, którą stworzył poprzedni rząd z PiS-em na czele. Posłanka bez pardonu krytykuje więc własną partię, zarzucając jej brak względu na biedniejszych, a nawet łamanie Konstytucji. Co więcej, interpelacja – choć posłanka nie wspomina o tym w jej treści – jest w rzeczywistości samokrytyką.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Barbara Bartuś jest posłanką PiS-u już od dłuższego czasu. Była nią również w VIII kadencji Sejmu. To właśnie wtedy, a dokładniej 11 stycznia 2018 r., na Wiejskiej w obradach uwzględniono następujący punkt: "Sprawozdanie Komisji o rządowym projekcie ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych - głosowanie nad przyjęciem w całości projektu ustawy w brzmieniu z druku nr 2176". Projekt został przyjęty głosami PiS-u. Barbara Bartuś również głosowała za jego przyjęciem, a więc za przepisami umożliwiającymi tworzenie stref czystego transportu oraz karanie kierowców, łamiących obowiązujące w nich zakazy.

Nie musisz mieć nowego

Pomysł wprowadzania stref czystego transportu może się podobać lub nie. W dyskusji nad nimi warto jednak zachować uczciwość. Interpelacja Barbary Bartuś – oprócz tego, że jest elementem gry politycznej – mija się z prawdą. Posłanka sugeruje, że by wjechać do przyszłych stref czystego transportu, trzeba będzie mieć nowe auto – najlepiej bezemisyjne. Póki co takich wymogów jednak nie ma. Na dziś opublikowane zasady są łagodniejsze dla aut benzynowych niż dla diesli, ponieważ emitują one mniej szkodliwych dla zdrowia ludzi substancji. I w takim przypadku jak najbardziej można będzie wjechać do strefy używanym, a nawet dość wiekowym autem.

Wprowadzenie strefy w Krakowie za względu na wyrok sądu administracyjnego jest odsunięte w czasie. Skupmy się więc na warszawskiej strefie, która powinna wejść w życie 1 lipca 2024 r. Od tego dnia do strefy będą mogły wjechać auta benzynowe, spełniające przynajmniej normę Euro 2, a więc wyprodukowane nie wcześniej niż w 1997 r. Dla uzyskania uproszczonego obrazu pod uwagę wezmę trzy popularne na rynku wtórnym modele. Spełniający warunki strefy Volkswagen Polo kosztuje dziś ok. 4 tys. zł. Za Forda Focusa trzeba zapłacić ok. 4-5 tys. zł, a za Audi A4 ok. 8-9 tys. zł.

W drugim etapie – od 2026 r. – do warszawskiej strefy będą mogły wjechać samochody benzynowe, spełniające normę Euro 3, czyli wyprodukowane nie wcześniej niż w 2000 r. Taki Volkswagen Polo kosztuje dziś ok. 6 tys. zł, Ford Focus ok. 6 tys. zł, a Audi A4 ok. 10 tys. zł.

W trzecim etapie – od 2028 r. - do warszawskiej strefy będą mogły wjechać samochody benzynowe, spełniające normę Euro 4, czyli wyprodukowane nie wcześniej niż w 2005 r. Taki Volkswagen Polo kosztuje ok. 10 tys. zł, Ford Focus ok. 11 tys. zł, a Audi A4 ok. 20 tys. zł.

W czwartym etapie – od 2030 r. - do warszawskiej strefy będą mogły wjechać samochody benzynowe, spełniające normę Euro 5, czyli wyprodukowane nie wcześniej niż w 2009 r. Taki Volkswagen Polo kosztuje ok. 20 tys. zł, Ford Focus ok. 19 tys. zł, a Audi A4 ok. 30 tys. zł.

By wjechać do projektowanej w Warszawie strefy czystego transportu, nie trzeba mieć nowego samochodu, a podstawa prawna, która umożliwia tworzenie takich stref, powstała pod rządami PiS-u. W interpelacji posłanki Barbary Bartuś zabrakło tych informacji.

Posłanka pyta również o to, czy Ministerstwo Klimatu i Środowiska wprowadzi dopłaty do zakupu niskoemisyjnych aut. No cóż, rząd PiS-u zaproponował dopłaty do nowych aut bezemisyjnych (elektrycznych), ale nie zająknął się nawet nad dopłatą do hybryd czy też hybryd plug-in. Ani nowych, ani używanych. Co więcej, odrzucił pomysł zwolnienia z podatku od czynności cywilnoprawnych nabywców używanych samochodów.

Próbowałem skontaktować się z posłanką Barbarą Bartuś, by zapytać ją o przyczynę radykalnej zmiany postawy względem ustanowionych przez poprzedni rząd przepisów. Do momentu publikacji tego artykułu nie uzyskałem jednak odpowiedzi.

Tomasz Budzik, dziennikarz Autokult.pl

Komentarze (102)