Polskie więzienia pełne kierowców. Najczęściej trafiają za kraty za alkohol
W polskich więzieniach za przestępstwa drogowe kary odbywa - procentowo - niemal dwukrotnie więcej osób, niż wynosi europejska średnia. Taki rezultat daje do myślenia i każe zastanowić się, czy prawo jest na pewno właściwie skonstruowane.
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Znacznie powyżej średniej
Rada Europy w kwietniu 2021 r. opublikowała raport na temat więziennictwa w państwach UE. Opiera się on na danych z 31 stycznia 2020 r. (w przypadku Polski dane pochodzą z 31 grudnia 2019 r.). Ciekawym aspektem opracowania jest spojrzenie na kwestię osadzonych w związku z przestępstwami popełnionymi w ruchu drogowym. Z danych RE wynika, że w polskich zakładach karnych odsiaduje 65 079 osób z orzeczonymi wyrokami. Wśród nich 5391 stanowią skazani za przestępstwa związane z ruchem drogowym. Wśród wyróżnionych grup przestępstw (zabójstwa i ich usiłowanie, napady i pobicia, gwałty, inne przestępstwa natury seksualnej, kradzieże, napady, przestępstwa finansowe, przestępstwa narkotykowe, terroryzm) to druga najliczniejsza grupa osadzonych.
Według raportu Rady Europy średnio 4,7 proc. osadzonych w więzieniach Starego Kontynentu stanowią osoby, które trafiły za kraty ze względu za przestępstwo w ruchu drogowym. W Polsce wskaźnik ten wynosi 8,3 proc. Co prawda są kraje, gdzie jest to jeszcze wyższy odsetek, jak np. Łotwa - 11,3 proc., Islandia - 14,0 proc. czy Bułgaria - 16,9 proc., ale w wielu państwach, gdzie poziom bezpieczeństwa drogowego jest wyższy niż w Polsce, wskaźnik ten jest znacznie niższy.
W Niemczech 3,8 proc. więźniów przebywa w odosobnieniu z powodu przestępstw związanych z ruchem drogowym. W Irlandii odsetek ten wynosi 2,6 proc., w Holandii 3,2 proc., w Norwegii 2,9 proc., w Szwajcarii 2,3 proc., w Szwecji 1,8 proc., a w Wielkiej Brytanii i Walii jedynie 0,5 proc.
Różnica względem sytuacji w Polsce jest duża. Jak jednak wynika ze statystyk polskiej policji, liczba kierowców odsiadujących kary więzienia jest u nas o wiele niższa od liczby popełnianych w tej materii przestępstw.
Za co za kratki?
Według danych Komendy Głównej Policji w Polsce w 2020 r. doszło do 66 507 przestępstw drogowych. To mniej niż w 2019 r. (71 266), ale nieco więcej niż w 2018 r. - 65 972. Ogólne dane pokazują, w jakim stopniu od kształtu prawa zależą wyniki i jak nadgorliwość tworzących prawo może prowadzić do wypaczeń.
W 2001 r. nowelizacja prawa sprawiła, że przestępstwem stało się korzystanie z pojazdów innych niż mechaniczne (np. roweru) w stanie nietrzeźwości. Liczba przestępstw natychmiast skoczyła z 19,9 tys. w 2000 r. do 138,8 tys. w r. 2001. Gdy w 2014 r. wycofano się z tego zapisu, liczba przestępstw spadła ze 140,9 tys. w 2013 r. do 86,7 tys. w 2014 r.
Najczęściej notowane przestępstwo drogowe to prowadzenie pojazdu mechanicznego w stanie nietrzeźwości (powyżej 0,5 prom.) lub po użyciu środków odurzających. Zgodnie z polskim prawem za taki czyn grozi grzywna oraz do 2 lat pozbawienia wolności. Kierujący, którzy już wcześniej byli skazani za takie przestępstwo, przy "powtórce" mogą trafić za kratki nawet na 5 lat. W 2019 r. policja stwierdziła aż 56 358 przypadków prowadzenia w stanie nietrzeźwości. Dla porównania w 2009 r. było to 151,8 tys. przypadków.
Za kraty można trafić również za spowodowanie wypadku. Do 3 lat więzienia grozi jego sprawcy, który naruszył (choćby nieumyślnie) zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym. Jeśli w wyniku zdarzenia ktoś poniesie śmierć lub ciężki uszczerbek na zdrowiu, kara pozbawienia wolności wyniesie od 6 miesięcy do 8 lat. W 2019 r. policja stwierdziła 12 090 takich przestępstw. Tu również wystąpił spadek – choć mniejszy. W 2009 r. policja odnotowała 15,8 tys. podobnych zdarzeń.
Znacznie mniej jest przypadków spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. W 2019 r. było 50 takich przestępstw. Pozostają one od lat na podobnym poziomie - dla porównania w 2009 były 53 takie przypadki. Kara jest sroga - od roku do 10 lat więzienia, a jeśli następstwem katastrofy jest śmierć czy ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób, za kratami można spędzić od 2 do 12 lat. Już nawet sprowadzenie niebezpieczeństwa powstania katastrofy jest surowo karane - do 8 lat więzienia. W 2019 r. policja wykryła 100 takich przypadków (173 w r. 2009).
Dziwne prawo
To zaskakujące, że Polska, kraj, w którym rządzący - z obawy o utratę popularności - od 24 lat nie podnoszą kwot mandatów, należy jednocześnie do tych państw UE, w których najwięcej kierowców trafia do więzień. Po części wynika to z niższego niż w większości europejskich państw dopuszczalnego limitu zwartości alkoholu we krwi kierowcy. Liczby pokazują również, że mamy spory problem z liczbą powodowanych przez kierowców wypadków. Jedną z ich głównych przyczyn jest nadmierna prędkość, a kierowcy nie boją się łamać limitów z powodu skromnych kwot mandatów. Koło się zamyka.
Wygląda na to, że sposób egzekwowania prawa względem zmotoryzowanych wymaga gruntownej rewizji. Może w przypadkach, gdy w wyniku zdarzenia prawa nikt nie ucierpiał, zamiast straszyć odsiadką, lepiej używać dotkliwych kar finansowych i egzekwować je? Rząd od 2019 r. zapowiada rewolucję drogową, która ma przynieść poprawę bezpieczeństwa. Raport Rady Europy pokazuje, że aspekt karania kierowców również należy zmienić.