Jeep odpowiada na Forda Bronco. Wrangler Rubicon 392 z silnikiem V8 blisko produkcji

Jak ukraść show konkurentowi, który prezentuje fajne auto? Pokazując jeszcze fajniejsze auto! Z takiego założenia wyszedł Jeep i w dniu premiery wyczekiwanego Bronco postarał się go przyćmić nową wersją swojego bestsellera, którego wyposażył w mocarne V8 HEMI o pojemności 6,4 litra.

Jeep Wrangler Rubicon 392 Concept (2020) (fot. Jeep)
Jeep Wrangler Rubicon 392 Concept (2020) (fot. Jeep)
Mateusz Żuchowski

14.07.2020 | aktual.: 22.03.2023 10:56

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jak tu nie kochać amerykańskiej motoryzacji. Podczas gry w Europie producenci aut powtarzają slogany o konieczności zmniejszania silników i przechodzenia na napęd elektryczny, w USA Jeep pozwala sobie na zabawny prztyczek w nos Forda. W dniu premiery wycelowanego we Wranglera nowego modelu Bronco zaprezentowano to auto: Wranglera Rubicona 392.

Póki co topowa odmiana Wranglera pozostaje oficjalnie tylko modelem koncepcyjnym, ale z fabryki Jeepa w Ohio, gdzie zbudowano już około trzydziestu prototypów z tym silnikiem, dochodzą pogłoski, że Rubicon 392 ma rychło wejść do sprzedaży. Naturalnie, w USA – w Polsce możemy liczyć co najwyżej na hybrydowego Wranglera 4xe.

I tak warto jednak zobaczyć, na co zaczęli sobie właśnie ostrzyć zęby fani Wranglerów zza Wielkiej Wody. Ostatni raz V8 było obecne pod maską Wranglera w 1981 roku w Jeepie CJ. Wtedy jednak pięciolitrowa jednostka generowała tylko marne 125 KM. Klienci podobno już od wielu lat prosili producenta o jakąś mocniejszą odmianę Wranglera i wraz z wejściem na rynek nowej generacji w końcu stało się to technicznie wykonalne.

Pod maską Rubicona 392 wylądował tym samym silnik o pojemności zdradzonej już w nazwie, tylko określonej w calach sześciennych. Po przeliczeniu na nasze jednostki wychodzi imponujące 6,4 litra. Wielkie HEMI generuje 450 KM i 610 Nm, co ma przełożyć się na przyspieszenie do 100 km/h w poniżej pięć sekund i dźwięk, od którego pękają bębenki w uszach. To ostatnie dopowiedziałem już samemu, ale istnieje spora szansa, że tak właśnie będzie, jako że w kabinie znalazł się przycisk aktywujący głośniejszą pracę układu wydechowego.

Jeep Wrangler Rubicon 392 Concept (2020) (fot. Jeep)
Jeep Wrangler Rubicon 392 Concept (2020) (fot. Jeep)

Jeep naturalnie wyposażył swój koncepcyjny pojazd w takie elementy, by mógł on pod każdym względem górować nad Bronco. Mamy więc wyczynowe osie Dana 44, skrzynię rozdzielczą Selec-Track, elektronicznie sterowane mechanizmy różnicowe przedniej i tylnej osi, opony terenowe w rozmiarze 37 cali, które są trzymane przez przystosowane do ekstremalnych napięć i przeciążeń obręcze o przekątnej 17 cali.

Efekt: 5:0 dla Jeepa. Wrangler Rubicon 392 ma większą głębokość brodzenia (86 cm), większy prześwit (33,6 cm) oraz większe kąty natarcia, rampowy i zejścia (kolejno 51,6, 29,5 oraz 40,1 stopnia).

By przyjąć niewidzianą jeszcze nigdy w drogowym Wranglerze moc wzmocniono także podwozie i ośmiobiegową skrzynię biegów. Lista zabawek na pokładzie obejmuje także zestaw zwiększający prześwit o 2 cale, stalowe osłony podwozia i rurowe nadwozia.

Oczywiście, równie dobrze teraz Ford będzie mógł odpowiedzieć swoim wzmocnionym i podniesionym Bronco. Ale nie mamy nic przeciwko takim pojedynkom w motoryzacji. Póki co pozostaje trzymać kciuki, by Jeep rzeczywiście wprowadził Wranglera V8 do gamy.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (6)