Garaż marzeń Marcina Łobodzińskiego

Znacie już garaż Bartosza Pokrzywińskiego, a teraz witajcie w moim. Wybór był niezwykle trudny, bo każdy maniak samochodowy może jednym tchem wymienić 20 ulubionych aut. Pozostawienie tylko 10 z nich zostało okupione długimi godzinami rozterek i wątpliwości. W końcu się udało.

Pagani Zonda Cinque
Pagani Zonda Cinque
Marcin Łobodziński

07.06.2011 | aktual.: 12.10.2022 16:43

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Pagani Zonda Cinque

Obraz

Absolutnie niekwestionowany król wszystkich aut jakie kiedykolwiek powstały. Ten samochód jest czymś więcej niż maszyną. To nawet nie jest samochód z duszą. Zonda to esencja tego, co powstało w wyniku wyciśnięcia samych dusz wszystkich supersamochodów świata. To jedyne auto, na którego myśl czy widok, czuję prawdziwy dreszcz emocji. Jest dla mnie najpiękniejszym dziełem stworzonym przez ludzkie ręce.

Te ręce należą do człowieka, który nazywa się Horacio Pagani. Jego portret powinien widnieć obok wpisu w encyklopedii, przy haśle "Perfekcjonizm". Odkąd Horacio tworzy samochody, tak wyświechtane przez historię pojęcie "ręcznie składany", nabrało nowego znaczenia. Ferrari i Lamborghini nie mają nawet ułamka tego, co ma w sobie każdy model Pagani.

Obraz

Gdy patrzę na Zondę, wydaje mi się, że w procesie produkcji każda nakrętka czy skórzany element, był przyniesiony mechanikowi na białej, puchowej poduszce. Takiej, na której przynosi się obrączki do ślubu. Zresztą nie dotyczy to tylko aut. Zobaczcie, jakie Pagani wytwarza zegarki czy sprzęt Hi-Fi. Zobaczcie, jak wygląda jego strona internetowa.

Który? Bez różnicy, ale wezmę ten pierwszy z lewej (fot. Sportauto-online.de)
Który? Bez różnicy, ale wezmę ten pierwszy z lewej (fot. Sportauto-online.de)

Cały ten perfekcjonizm, pasja i miłość do samochodów, zaklęte są w każdym modelu Pagani. Nie tylko w jakimś pojedynczym, wyjątkowym, w jednym z kilku limitowanych. W każdym. Dlatego każda Zonda jest samochodem moich marzeń. Równie dobrze mógłby nim być pierwszy model C12 z 400-konnym silnikiem. Jednak postanowiłem wybrać jeden dla siebie. Po ponad godzinie spędzonej na stronie firmy Pagani Automobili, wybrałem ten jeden.

Obraz

Dlaczego akurat model Cinque? Bo powstał po to, żeby dawać największą przyjemność z jazdy. To trochę tak, jakby powstała specjalna odmiana cukru, który ma być słodki. Jednak tu naprawdę nie chodziło o osiągi, czasy na Nordschleife i danie klientowi wszystkiego co najlepsze (czyt. najszybsze). Ten samochód, jest tak zaprojektowany, aby kierowca mógł przeżyć najwyższy poziom motoryzacyjnej nirwany.

Obraz

Przykładem może być skrzynia biegów, która nie jest najszybsza na rynku, ale dlatego, że nie taka miała być. Miała sprawiać, że każda zmiana biegu będzie niesamowitym przeżyciem, zarówno dla układu nerwowego jak i słuchowego. Nie ważne czy oglądasz go z zewnątrz, w środku czy pod maską. Każdy centymetr sześcienny tego tworu, to istne arcydzieło.

Porsche 911 Sport Classic

Jak już kiedyś pisałem, model Sport Classic jest dokładnie takim samochodem, jakie moim zdaniem powinno być Porsche 911. Mówiłem też, że nie wiem dlaczego akurat ten model jest moim ideałem wśród wszystkich 911. Ma jednak wszystko co trzeba, a zarazem nie ma udziwnień, takich jak napęd na cztery koła, czy skrzynia PDK.

Obraz

To auto ma po prostu klasę. A ponadto osiągi są niewiele gorsze od GT3. Jego "kaczy kuper" w połączeniu z szarym lakierem i felgami na wzór klasycznych Fuchsów, tworzą swoisty klimat, któremu nie potrafię się oprzeć. I nie zmieni tego nawet moje własne przekonanie, że najlepszym Porsche wszech czasów jest model GT3 RS.

Nismo 400R

Obraz

Jak już wiecie, bardzo lubię japoński klimat. Uwielbiam też wszelkiej maści samochody z oznaczeniem GT-R. Jednak ten jeden mógłby znaleźć się w moim garażu. Niezwykle rzadki i otoczony pewną legendą Nismo 400R. Mój egzemplarz ma być dokładnie taki jak na zdjęciu. W żółtym kolorze i w 100% oryginalny.

Obraz

Mocno rozbudowany pakiet aerodynamiczny dodaje mu muskulatury. To taki muscle car wśród japońskich zabawek. 400 KM nie robi dziś takiego wrażenia, ale w tamtych czasach osiągi miał porównywalne z topowymi modelami Ferrari. Z drugiej strony pod względem przeniesienia napędu mógł stanąć w szranki z takimi zawodnikami jak Porsche 959.

AMG-Mercedes 190E 2.5-16 Evolution II DTM

Obraz

Uwielbiam klasyczne Mercedesy. Mają ten swój prosty kształt, który dziś już nie u wszystkich wzbudza entuzjazm. Gdybym miał miejsce w garażu, na pewno umieściłbym w nim seryjny odpowiednik tego samochodu. Niestety miejsca zabrakło, bo trzeba było je zrobić na ten egzemplarz 190E 2.5-16 Evolution II. Dokładnie na ten, którym Mercedes zdobył po raz pierwszy, mistrzowski tytuł w DTM.

Obraz

Aby samochód się nie zmarnował, wyprowadzałbym go "na spacer", wystawiając w 24 godzinnym wyścigu na Nurburgringu. Samochód ma niewielki, szesnastozaworowy silnik, zaprojektowany przez Coswortha. W 1992 roku Klaus Ludwig - legenda DTM - zdobył nim tytuł mistrzowski. Zresztą cały sezon zdominowały Mercedesy. Za kierownicą tego auta siedzieli tacy kierowcy jak Kurt Thiim i Bernd Schneider. Wszyscy znaleźli się na podium w końcowej klasyfikacji sezonu.

Zdobycie tego egzemplarza może być problemem, bo stoi w muzeum Mercedesa. Podobny (w innych barwach) można "wyrwać" za jakieś 200 tys euro.

Alpine-Renault A-110

Obraz

Tyle się mówi o Lancii Stratos, jako o najlepszym samochodzie rajdowym z początków WRC. Jednak to Alpine-Renault A-110 królowało przed Stratosem. Był pierwszym samochodem, który wygrał rundę Rajdowych Mistrzostw Świata w 1973 roku. Za jego kierownicą siedzieli tacy kierowcy jak Ove Andersson (później szef TTE, zespołów Toyoty WRC i F1), czy Jean-Pierre Nicolas (współcześnie szef rajdowego zespołu Peugeota w IRC, niegdyś w WRC ).

fot. Sportauto-online.de
fot. Sportauto-online.de

Małe, zwinne autko ważyło tylko 750 kg dzięki nadwoziu z włókna szklanego. Silnik Gordini, umieszczony za tylną osią, ma pojemność 1796 cm[sup]3[/sup], z której wyciśnięto 175 KM. Pozwalało mu to rozpędzić się do niebywałej prędkości 240 km/h. Umieszczenie zbiornika paliwa z przodu, może nie było bezpiecznym rozwiązaniem, jednak pozwoliło uzyskać rozkład masy w stosunku 43-57% (przód-tył).

Dopiero teraz widać jaki jest mały (fot. Sportauto-online.de)
Dopiero teraz widać jaki jest mały (fot. Sportauto-online.de)

Mowa oczywiście o modelu rajdowym, bo tylko taki mnie interesuje. Egzemplarze seryjne po prostu mi się nie podobają. Rajdówka wygląda nieziemsko. Chętnie wystartowałbym takim w historycznym rajdzie Monte-Carlo.

Peugeot 205 GTI

Obraz

Z jednej strony autko do poruszania się po mieście i na co dzień, z drugiej zaś najlepsze GTI w historii motoryzacji. Dziś już nawet skrót GTI jest nie modny. Kiedyś GTI oznaczało, że masz do czynienia z samochodem szybszym niż wskazuje na to jego wygląd.

Dopóki nie zaczęto używać określenia hot hatch, królami małych, szybkich hatchbacków byli według mnie Francuzi. Pamiętacie Renault Clio Williams, albo Peugeota 306 S16? Nie były najbardziej uniwersalne, więc nigdy nie dorównały wzorcowi - Golfowi GTI. Były natomiast najszybsze i najlepiej się prowadziły. Właściwie do dziś niewiele się zmieniło, poza tym, że jedynie Renault ma reprezentantów tej klasy.

Obraz

Dlaczego akurat Peugeot 205 GTI? Jest bardzo mały, a co za tym idzie - lekki. Ma potężny silnik 1,9. Jest niesamowicie prosty, a do tego po prostu mi się podoba. Prowadzi się lepiej niż niejeden dużo młodszy hot hatch. Owszem, nie wygląda na auto rodem z garażu marzeń, ale właśnie to auto, jest jednym z tych, o których myślę już od wielu lat i ciągle na jego widok, na mojej twarzy gości uśmiech od ucha do ucha.

Land Rover Discovery

Obraz

Nie mogło w moim garażu zabraknąć terenówki. A jeśli terenówka, to najlepiej Land Rover. Ale nie zwykły, pierwszy z brzegu Discovery. Chciałbym auto maksymalnie zbliżone technicznie do tych Land Roverów, które brały udział w legendarnym Camel Trophy. Właśnie taki egzemplarz, przygotowany przez Sefty Devices, byłby nie tylko moim środkiem transportu w okresie zimowym, ale i kompanem w długich podróżach po świecie.

Obraz

Musiałby być wyposażony w niemal wszystko, co miały Camelowe Land Rovery. Tak więc poza wyciągarką, solidnym zderzakiem czy bagażnikiem dachowym, w wyposażeniu musiałaby się znaleźć klatka, wzmocnione zawieszenie, przystosowane do większych obciążeń, webasto i solidne opony. W tej ostatniej kwestii, zrezygnowałbym z kultowych Michelinów, zmieniając je na sprawdzone BF Goodrich. Do napędu musiałby posłużyć legendarnie trwały silnik 300 tdi o pojemności 2,5 litra.

Obraz

Ciekawostką może być to, że zdjęcia samochodu, wyglądającego dokładnie tak, jak powinien wyglądać mój Land Rovera marzeń, znalazłem na stronie chińskiego importera tej marki.

DeTomaso Pantera GT5

Obraz

To jeden z tych samochodów, które mogą się niczym nie wyróżniać, mogą być kompletnym złomem (co akurat pasuje do tego modelu), a i tak wielu go pożąda. Co w nim takiego jest? Nie wiem jak dla innych, ale dla mnie to najpiękniejszy, włoski samochód sportowy, aż do momentu powstania pierwszej Zondy. Po raz pierwszy widziałem go w jakimś niskobudżetowym filmie w TV. Nie pamiętam z tego filmu nic innego, poza tym samochodem i zakończeniem. Film kończył się tak, że kierowca DeTomaso spadł z przepaść. Byłem wtedy taki mały, że to pewnie jedyna rzecz jaką pamiętam z tamtego okresu swojego dzieciństwa.

Obraz

Później zobaczyłem go w książce "Samochody marzeń". Miałem wtedy pewnie 10 lat więcej i doskonale pamiętam, jak siedziałem, trzymając zdjęcie DeTomaso Pantera GT5 przed sobą, podziwiając jego kształty. Ta linia, w tym kolorze, z tym spojlerem, te sterczące rury wydechu... miód na moje oczy.

Konstrukcja jest dość dziwna, bo mamy tu połącznie oryginalnego, typowo włoskiego auta sportowego z amerykańskim silnikiem V8. To taki mutant, który jest wynikiem mariażu firmy DeTomaso i Forda. Włoski muscle car? Może być.

Obraz

Nie jest idealny. Złośliwi mówią, że egzemplarze, których już nie ma zardzewiały. Pewnie prowadzenie też nie powala na kolana. Zdaję sobie sprawę, że to złom. Ale czy ja musiałbym nim jeździć? Wcale nie. Wystarczy, że w salonie miałbym duże okno, przez które mógłbym je oglądać. Jak kiedyś z książką w ręku, tak i teraz, spędzałbym długie godziny wlepiając w niego wzrok.

Toyota Corolla Levin AE86

Obraz

Uwielbiam styl JDM. A jeśli mam mieć coś w tym stylu, to tylko najpiękniejszy samochód jaki wydała na świat Japonia. Przy okazji najbardziej kultowy. Prawdziwa ikona. Przyznam jednak, że miałem dylemat, czy nie zastąpić go Nissanem C110 GT-R.

Obraz

Dlaczego Levin a nie Sprinter Trueno? Banalny powód. Bardziej mi się podoba i nie musiałbym się martwić kierownicą po prawej stronie. Moja AE86 mogłaby wyglądać dokładnie tak, jak egzemplarz na zdjęciu. Może być wyposażony w oryginalny, lekko zmodyfikowany silnik 1,6 o mocy dochodzącej do 200 KM. Przy masie poniżej tony jego osiągi i tak pozwoliłyby mi skompromitować niejedno starsze M3.

BMW M5 E28

fot. Sportauto-online.de
fot. Sportauto-online.de

Mówcie co chcecie, ale lata 80. to według mnie najpiękniejszy okres w historii motoryzacji. Tamte samochody wyglądały lekko, nie jak dzisiejsze czołgi. Nie było ostrych norm bezpieczeństwa, ani bezsensownych norm czystości spalin.

fot. Sportauto-online.de
fot. Sportauto-online.de

Europa wydała na świat wiele szybkich limuzyn. Audi V8, Mercedes 500E czy Lotus Carlton. Sedany klasy wyższej z potwornie mocnymi, jak na tamte czasy silnikami, popularność zyskały właściwie dopiero we wczesnych latach 90. Ale już w połowie lat 80 powstało pierwsze M5 oznaczone symbolem E28. Pierwsze i moim zdaniem najpiękniejsze. A właściwie jedyne piękne. Nie mówię tak dlatego, że jestem fanem BMW. Nie jestem.

fot. Sportauto-online.de
fot. Sportauto-online.de

Sześciocylindrowy silnik wolnossący, to klasyka wczesnych M-ek. Rozwijał moc 285 KM, a do pierwszej setki rozpędzał się w 6 sekund. Ten samochód służyłby mi jako auto na co dzień, do normalnego jeżdżenia. Nie jest na tyle twardy, aby męczył. Jest natomiast wystarczająco szybki, by bez problemów wyprzedzać wszędobylskie TIR-y i autobusy.

Komentarze (0)