Poradniki i mechanikaGadżet z PRL-u dziś bardziej cenny niż kiedykolwiek. Wszystko przez nową metodę złodziei

Gadżet z PRL‑u dziś bardziej cenny niż kiedykolwiek. Wszystko przez nową metodę złodziei

Metoda "na walizkę" od jakiegoś czasu jest jednym z ulubionych sposobów złodziei na kradzież stosunkowo nowych aut. W odstraszeniu i utrudnieniu zadania przestępcom może się jednak przydać pewien gadżet, który w latach 80. i 90. miał niemal każdy.

Metoda "na walizkę"  pozwala złodziejowi wejść do cudzego auta, jak do własnego
Metoda "na walizkę" pozwala złodziejowi wejść do cudzego auta, jak do własnego
Źródło zdjęć: © fot. Policja w Strzelinie
Filip Buliński

22.02.2022 | aktual.: 26.08.2024 08:18

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Metoda "na walizkę" ciszy się dużą popularnością wśród złodziei z dwóch powodów — nie zwracają oni na siebie uwagi, a cały proces zajmuje kilkanaście sekund. Zagrożone są przede wszystkim auta z bezkluczykowym dostępem.

Ostatnie badanie ADAC pokazało, że tylko niewielki procent aut potrafi oprzeć się wspomnianej metodzie. Jak się przed tym zabezpieczyć? Można zainwestować w pokrowiec tłumiący sygnał, zawinąć kluczyk w folię albo schować go w garnku w domu (wszystkie metody sprawdziliśmy). Jest jeszcze jeden sposób – blokada na kierownicę.

Dla wielu osób pomysł ten może wydawać się śmieszny, jednak gadżet ten może się znów okazać przydatny. Współcześni złodzieje działają bowiem głównie w oparciu o elektronikę, a nie tak jak miało to miejsce kilka dekady temu, o narzędzia mające złamać mechaniczne zabezpieczenia.

Oprócz blokady na kierownicę równie przydatna może okazać się blokada zestawu pedałów czy dźwigni zmiany biegów. Takie zabezpieczenia wymagają już większej ingerencji złodzieja, a przede wszystkim zabierają cenny czas i sprawiają, że osoba siłująca się z blokadą zwraca na siebie uwagę.

Widok fizycznej blokady może więc skutecznie zniechęcić złodzieja, nawet jeśli już sforsował drzwi naszego pojazdu za pomocą "walizki". Oczywiście, gdy złodzieje dysponują lawetą ta metoda może okazać się zawodna, ale tu znów pojawia się aspekt czasu i zwrócenia na siebie uwagi.

Rozwiązanie to ma dwie niedoskonałości. Po pierwsze – może wyglądać dziś nieco karykaturalnie, szczególnie w luksusowych autach. Po drugie konieczność ciągłego zakładania i zdejmowania, może być uciążliwa dla kierowcy. Jednak lepsze to niż strata samochodu.

Takie blokady, w zależności od rodzaju i stopnia zaawansowania, kosztują od niespełna 100 do blisko 300 zł. Wiele osób wciąż jednak trzyma ten relikt przeszłości w piwnicy czy na strychu, dawno o nim zapominając. Skoro więc wraca moda na retro gadżety, może warto poszukać w kartonach czy skrzyniach i zaufać starym dobrym metodom?

Komentarze (58)