Frankfurt 2019: Land Rover Defender to dla mnie najciekawsza premiera targów
Może i salon samochodowy we Frankfurcie jest pokazem możliwości niemieckich marek. Może i cała motoryzacja zmierza w kierunku elektryfikacji. Ale to wokół nowego Land Rovera Defendera ustawiały się tłumy.
10.09.2019 | aktual.: 22.03.2023 18:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kilka egzemplarzy na stoisku Jaguar Land Rover było obleganych przez długie godziny. Trudno się dziwić – to wielki powrót, wjazd legendy w zupełnie nową erę. Erę ekologicznych silników, aktualizacji pobieranych automatycznie, gdy auto "złapie" internet i braku manualnej przekładni.
Ale nie dajcie się zmylić – nowy Land Rover Defender ma ponad 29 centymetrów prześwitu, głębokość brodzenia to 90 cm. Kąt natarcia jest lepszy niż u konkurencji, za to zejścia – najlepszy na tle innych terenówek.
Jak każdy powrót na rynek, ten również jest trudny. Internetowi hejterzy na pewno stwierdzą, że "to nie to, co kiedyś." Ale ekipa z Land Rovera wiedziała, że auto musiało ewoluować, tak jak Mercedes Klasy G czy Jeep Wrangler.
We Frankfurcie nowy Defender był zaprezentowany jako krótki egzemplarz na stalowych kołach i z bazowym wyposażeniem. Był też samochód w brązowej barwie, z maską z włókna węglowego i na olbrzymich felgach. Tak, jakby wyjechał wprost od Kahn Design.
O takich klientach również pomyślano, bowiem topowa jednostka w Defenderze ma 6 cylindrów i aż 400 koni mechanicznych. Zapewnia sprint do setki w 6,4 sekundy. A to – podobno – jeszcze nie koniec. Mówi się, że coś ciekawego szykuje ekipa Special Vehicle Operations.
Uwielbiam fakt, że w pierwszym rzędzie zamontowano aż 3 miejsca. Podobają mi się wkręty widoczne w całym wnętrzu, które mają podkreślać roboczy charakter auta. Lubię to, że pozostano przy wariantach 90 i 110, co oznaczało w starszych egzemplarzach rozstaw osi w calach. Teraz to się trochę rozjechało. Nie szkodzi.
Defender ma trafić do 128 krajów na całym świecie. Nieoficjalnie mówi się, że w gamie znajdzie się jeszcze większa wersja ukryta pod kodem "130". A jak odebrane były egzemplarze stojące w centrum Frankfurtu? Cóż, po konferencji prasowej niektórzy widzowie już chcieli wpłacać zaliczki. Najwyraźniej Land Rover trafił w dziesiątkę.