Filmy z rejestratorów i zdjęcia samochodów: czym może grozić ich publikacja?
Z pozoru niewinne opublikowanie zdjęcia źle zaparkowanego samochodu czy agresywnego zachowania kierowcy może mieć poważne następstwa.
13.04.2017 | aktual.: 30.03.2023 11:24
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wyrok za zdjęcie
Żyjemy w cyfrowych czasach. Nigdy wcześniej z taką łatwością nie można było rejestrować i rozpowszechniać zdjęć czy filmów. W przypadku materiałów przedstawiających samochody trzeba jednak zachować ostrożność. Przekonał się o tym mężczyzna, który w otwartej grupie serwisu społecznościowego umieścił zdjęcie przedstawiające nieprawidłowo zaparkowane auto wraz z komentarzem, że jego właściciel nie potrafi parkować.
Właściciel auta o poście z jego samochodem w roli głównej dowiedział się od znajomych. Ze względu na uszkodzony zderzak jego samochód był charakterystyczny, a zdjęcie wykonano w pobliżu miejsca zamieszkania właściciela auta w polskim mieście A (tylko takie dane ujawnia sąd).
Szybko został on rozpoznany i - jak zeznał w sądzie – doświadczył obelg i używania klaksonu ze strony innych kierowców. Samochód musiał sprzedać po zaniżonej cenie. Mężczyzna postanowił dochodzić swoich praw w sądzie. Autor fotografii i wpisu został oskarżony z art. 212 Kodeksu karnego.
Czytamy w nim: "Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności”. W przypadku użycia środków masowego komunikowania prawo przewiduje nawet dotkliwsze następstwa: grzywnę, karę ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Oskarżony został uznany winnym i skazany na pół roku ograniczenia wolności poprzez wykonywanie przez 20 godzin miesięcznie nieodpłatnej pracy na cele społeczne. Dodatkowo musi wypłacić pokrzywdzonemu tysiąc złotych nawiązki i pokryć koszty sądowe, które wyniosły 1,9 tys. zł.
Kłopoty przez kamerę
Umieszczanie w internecie filmów również może sprowadzić kłopoty na ich autorów. W popularnych serwisach z materiałami wideo są ich tysiące. Wszystko to za sprawą rosnącej od kilku lat popularności rejestratorów jazdy.
Moda na kamerki przyszła do nas z Rosji, gdzie w obliczu plagi prób wymuszenia odszkodowania poprzez celowe spowodowanie stłuczki lub wręcz rzucanie się pieszych pod samochody, stały się one niemal obowiązkowym wyposażeniem samochodu.
Na zapotrzebowanie szybko odpowiedział rynek. Dziś rejestratory jazdy mają w swojej ofercie nawet renomowane firmy elektroniczne, a w Citroenie C3 jest to element seryjnego wyposażenia samochodu. Na rynku są też aplikacje, które umożliwiają wykorzystanie smartfona jako rejestratora. Jeśli chcemy używać takiego sprzętu, róbmy to na własny użytek.
Zgodnie z przepisami w samochodzie wolno posiadać rejestrator jazdy i używać go. Co do wykorzystania nagranych materiałów, są jednak pewne ograniczenia. Nie musimy się niczego obawiać, jeśli kamerę traktujemy jak zabezpieczenie przed niesłusznym oskarżeniem - na przykład o spowodowanie stłuczki czy wypadku. W razie zdarzenia nagranie możemy przekazać ubezpieczycielowi czy policji. Co jednak, jeśli opublikujemy nakręcony film?
- Publikując w sieci jakiekolwiek nagranie, na płaszczyźnie prawnokarnej należy liczyć się z ewentualnością naruszenia przepisów dotyczących przestępstwa pomówienia, zaś na płaszczyźnie prawa cywilnego powstaje ryzyko naruszenia dóbr osobistych konkretnej osoby - mówi Ewelina Pawlak z firmy Omega Kancelarie Prawne.
- Rozpowszechnianie wizerunku, o ile nie mamy do czynienia z osobami publicznymi, nie może się odbyć bez uzyskania zgody osoby, której wizerunek ma zostać rozpowszechniany. Z tych właśnie powodów w popularnych programach telewizyjnych dotyczących wykroczeń drogowych wizerunek filmowanych osób na ogół, w bardziej lub mniej skuteczny sposób, jest zamazywany, a głos zniekształcany. Niekiedy anonimizowanie takimi metodami może być niewystarczające. Dotyczyć to może na przykład w sytuacji, gdy uwieczniona na filmie osoba lub przedmiot wyróżnia się szczególnymi cechami, które pozwalają z łatwością na rozpoznanie danej osoby czy też pojazdu - dodaje Ewelina Pawlak.
- Jeśli zaczynamy udostępniać wizerunek osób trzecich, to wówczas zastosowanie znajdą nie tylko przepisy ustawy o ochronie danych osobowych, ale przede wszystkim Kodeksu cywilnego – stwierdza Agnieszka Świątek-Druś, rzecznik prasowy Generalnego Inspektora Danych Osobowych. - W myśl art. 23 Kodeksu cywilnego, dobra osobiste człowieka, jak w szczególności cześć, wizerunek, pozostają pod ochroną prawa cywilnego niezależnie od ochrony przewidzianej w innych przepisach. Do katalogu dóbr osobistych chronionych tymi przepisami należy także prywatność. Osoba, która uzna, że poprzez taką publikację naruszone zostały jej dobra osobiste, może nas pozwać do sądu - dodaje.
- Jeśli publikacja zdjęć bądź nagrań pojazdów dotyczyłaby okoliczności popełnienia przez osoby nimi kierujące przestępstwa lub wykroczenia, to brak jest podstaw do podawania przez osoby trzecie do wiadomości publicznej danych osobowych osób skazanych przez sąd w związku z prowadzeniem przez nich pojazdów lub parkowaniem aut niezgodnie z przepisami. Tym bardziej nie ma podstaw do podawania tego typu informacji, o ile w ogóle nie zostało podjęte wobec tych osób postępowanie – dodaje Agnieszka Świątek-Druś.
Umieszczając w internecie film nagrany przez samochodową kamerę, narażamy się na pozew. Zamazanie tablicy rejestracyjnej czy twarzy kierowcy nie zawsze wystarcza, bo czasem właściciela pojazdu da się zidentyfikować po nietypowym wyglądzie auta, rzadkim modelu, a nawet miejscu i czasie, w którym został uwieczniony. W niektórych europejskich krajach przepisy są jeszcze bardziej restrykcyjne.
W Niemczech czy Austrii kamerkę klasyfikuje się jako niezarejestrowane urządzenie monitoringu, a za używanie takowych grożą wysokie kary. W drugim z wymienionych państw za używanie rejestratora grozi mandat w wysokości 40 tys. zł. W Szwajcarii zapłacimy ok. 3,5 tys. zł, a w Luksemburgu za opublikowanie nagrania możemy nawet trafić do więzienia.