Europa przesiada się do aut z wtyczką. Widać to doskonale w salonach

Zainteresowanie hybrydami plug-in podskoczyło w styczniu o 173 proc. Europejczycy nie mają wyboru, bowiem producenci coraz rzadziej oferują "klasyczne" silniki. Z kolei jednostki Diesla, które nie miały problemu z emisją dwutlenku węgla, są w zdecydowanym odwrocie.

Jednym z przykładów elektryfikacji jest Kia Niro plug-in
Jednym z przykładów elektryfikacji jest Kia Niro plug-in
Źródło zdjęć: © fot. Michał Zieliński
Mateusz Lubczański

12.03.2020 | aktual.: 22.03.2023 12:19

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"Jeszcze dwa lata temu mało kto przewidywał tak wysoki poziom popytu na elektryki” – stwierdza Felipe Munoz, analityk w JATO Dynamics. Rzeczywiście, wyniki sprzedaży w styczniu robią wrażenie. Wszelkiego rodzaju "zelektryfikowane" auta znalazły o 72 proc. więcej klientów niż jeszcze rok wcześniej.

Jest to oczywiście spowodowane karami, jakie nakłada Unia Europejska na producentów, których auta emitują za dużo dwutlenku węgla. Praktycznie każda marka stara się mieć w ofercie samochód elektryczny, który obniża statystyki całej gamy. Ich koszt dalej jednak utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie, dlatego też rozwiązaniem mają być półśrodki pokroju hybryd, które mają mały silnik spalinowy i skromną baterię.

Rosnąca popularność hybryd sprawiła, że tradycyjne benzyny i jednostki diesla idą w odstawkę. Spadek rok do roku wyniósł odpowiednio 12 i 17 proc., przez co silniki wysokoprężne stanowią zaledwie 1/3 wszystkich europejskich rejestracji nowych aut. Alternatywne podejście Europejczyków sprawia, że na rynku wtórnym królują diesle, o czym najlepiej świadczą wyniki importu "używek" do Polski. Do kraju przyjeżdżają bowiem starsze "ropniaki".

Ale dla większości producentów to dopiero początek. O ile zelektryfikowane układy napędowe znalazły się w 95 proc. zarejestrowanych lexusów (i 66 proc. toyot, choć to "zwykłe" hybrydy), tak u pozostałych konkurentów pozostają one ciekawostką. W przypadku Volkswagena jest to 5 proc. rejestracji, u Skody 4 proc., Opla 3,9 proc., Forda 3,3 proc, a u Seata i Citroena zaledwie 1,4 proc.

Hybrydy plug-in, w odpowiednich warunkach, są oszczędne.
Hybrydy plug-in, w odpowiednich warunkach, są oszczędne.© fot. Michał Zieliński

Największym problemem pozostają SUV-y. Sprzedają się świetnie, ale zawyżają emisję dwutlenku węgla całej gamy. Ich elektryfikacja przebiega powoli – zaledwie 14 proc. wszystkich rejestrowanych aut tego typu miało układ elektryczny wspomagający silnik. Co ciekawe, w klasie luksusowych sedanów ten współczynnik wynosił aż 1/3 aut. W segmencie SUV-ów można więc spodziewać się w najbliższym czasie dużych zmian.

Komentarze (2)