"Podejrzanie wysokie" wyniki. Sprawdzono 700 tys. samochodów
Urządzenia do sztucznego zaniżania emisji szkodliwych substancji mogą być zamontowane w znacznie większej liczbie modeli aut, niż dotąd sądziliśmy – informuje Międzynarodowa Rada ds. Czystego Transportu (ICCT). W efekcie w normalnym użytkowaniu samochody takie są znacznie bardziej szkodliwe niż na papierze.
25.03.2023 | aktual.: 25.03.2023 11:30
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
ICCT oparło się na badaniu rzeczywistej emisji prowadzonej od 2016 r. Na podstawie wartości dla 700 tys. aut starano się sprawdzić, na ile skuteczne są urządzenia ograniczające emisję, wymagane przez kolejne normy emisji: Euro 5 i Euro 6. Wyniki nie są optymistyczne. Zdaniem organizacji aż 85 proc. wysokoprężnych aut spełniających normę emisji Euro 5 i aż 77 proc. pojazdów spełniających wymogi normy Euro 6 wykazało "podejrzanie wysokie" poziomy emisji szkodliwych substancji. Przede wszystkim szkodliwych dla życia ludzi tlenków azotu (NOx). W przypadku 40 proc. pojazdów stwierdzono "ekstremalnie wysokie" stężenie szkodliwych substancji.
Jak twierdzi ICCT, jest to podstawa do postawienia tezy, że urządzenia sztucznie ograniczające emisję na czas testów – podobne do rozwiązania znanego z tzw. afery Volkswagena – mogą być obecne w znacznie większej liczbie modeli, niż dotąd sądziliśmy. Organizacja wskazuje, że aż 150 modeli aut w rzeczywistych badaniach emitowało ekstremalnie duże porcje zanieczyszczeń. Zdaniem ICCT niemal pewne jest, że w tych autach również stosowano urządzenia fałszujące emisję.
Spośród przytoczonych przez ICCT najbardziej szokujące są wyniki zdalnego pomiaru emisji (remote control). Jest to sposób pomiaru niewymagający montowania żadnego urządzenia na sprawdzanym samochodzie, a jedynie na interpretacji danych z czujników i kamer zamontowanych w punktach przy ulicach. Jest to więc pomiar w rzeczywistym ruchu. Wynika z niego, że wszystkie auta spełniające normę Euro 5 przekraczają normy emisji NOx. Co więcej, w przypadku nowszych aut, spełniających normę Euro 6, wcale nie jest o wiele lepiej. Sugeruje to, że dobre wyniki występują głównie w laboratorium testowym, a nie podczas codziennej jazdy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nowe dane mogą stanowić punkt wyjścia do działań organizacji konsumenckich. W części krajów Europy klienci, którzy kupili samochody z urządzeniami fałszującymi pomiar emisji szkodliwych substancji, otrzymali od producentów odszkodowania. Jest to również przyczynek do dyskusji na temat rzeczywistej skuteczności stref czystego transportu, w których przewiduje się gradację zezwoleń na wjazd w zależności od spełnianej przez auto z silnikiem Diesla normy Euro.