Czy Robert Kubica wpadł w pułapkę M‑Sportu?

Owszem, Robert Kubica nie należy do kierowców, którzy potrafią przez cały rajd utrzymać się na trasie, ale część jego wypadków lub wycofań z rajdów jest spowodowana awariami lub dziwnym zachowaniem samochodu. Zwłaszcza tam, gdzie idzie mu całkiem nieźle. Po Rajdzie Korsyki Robert zdradził kilka szczegółów na ten temat.

Czy Robert Kubica wpadł w pułapkę M-Sportu?
Źródło zdjęć: © fot. Red Bull
Marcin Łobodziński

05.10.2015 | aktual.: 02.10.2022 09:21

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W Rajdzie Korsyki Robert Kubica i Maciej Szczepaniak mieli dobre i przeciętne przejazdy, ale generalnie jechali nieźle. Wygrali pierwszy odcinek specjalny, a na ostatnim zajęli drugie miejsce. Nierzadko dorównywali czołowym kierowcom, ale cały rajd okazał się katastrofą, gdy na jednym z odcinków specjalnych dwukrotnie złapali kapcia, a mieli tylko jedno koło zapasowe. Musieli się wycofać i pojechać w systemie Rally2. Oczywiście każdemu zdarzają się przebite opony, nawet na rajdzie asfaltowym, ale jak się okazało, chodziło o coś zupełnie innego.

W rozmowie z Cezarym Gutowskim, dziennikarzem sportowym m.in. Przeglądu Sportowego nie doszło do pęknięcia czy przecięcia opon, ale do pęknięcia felg! Co więcej, w jednym z kół doszło do wyrwania 15 cm długości rantu felgi, a jednocześnie nie doszło do uszkodzenia opony! To szczególnie dziwne, ponieważ Robert wielokrotnie analizował nagrania z on-boardu i nie znalazł miejsca, w którym doszłoby do tak dużego uderzenia, by pękła felga. Warto w tym miejscu dodać, że felgi rajdowe są wielokrotnie bardziej wytrzymałe od przeznaczonych do aut drogowych. Wykonane są z bardzo twardych materiałów, na tyle twardych, że przy dużym uderzeniu po prostu pękają (odpadają kawałki), ale w tym przypadku nie doszło nawet do uszkodzenia opony. Robert wspomina też o tym, że wszystkie felgi, których używał w Rajdzie Niemiec zostały pokrzywione i były prostowane. Jednak ta, z której odpadł fragment rantu była zupełnie nowa.

I tu pojawia się kolejny temat, o którym pisze Cezary Gutowski. W rozmowie z Robertem Kubicą dowiedział się, że Robert na testach przed Korsyką jechał pierwszy raz samochodem w specyfikacji asfaltowej. Oznacza to, że w Niemczech miał auto szutrowe, dostosowane do asfaltów. Nie znamy oczywiście specyfikacji jego auta, ale to kolejna, bardzo zaskakująca rzecz. Kierowca nie chciał zdradzać szczegółów, a zastanawiające było to, że choć Robert doskonale pojechał na testach przed Korsyką to na pierwszy odcinek specjalny dostał samochód ustawiony fatalnie: „W Niemczech jechałem cały rajd autem, które nie miało nic wspólnego z samochodem na asfalty, a teraz po raz kolejny na pierwszy oes wyjechałem autem, którym nigdy w życiu nie chciałbym wyjechać nawet na dojazdówkę”. Dlaczego Robert nie dostał odpowiedniego samochodu na Rajd Niemiec, a na Korsyce pękają mu obręcze? Na tych dwóch rajdach Robert miał duże szanse na znakomity rezultat. Co więcej, przed Korsyką w jego Fieście założono nowy silnik, a tymczasem Cezary Gutowski zwraca uwagę na fakt, że z rury wydechowej leci biały dym. Pyta o to kierowcę i słyszy, że nie wiadomo co jest grane, że nowy silnik gubi olej i dymi na biało.

"...na pierwszy oes wyjechałem autem, którym nigdy w życiu nie chciałbym wyjechać nawet na dojazdówkę"
"...na pierwszy oes wyjechałem autem, którym nigdy w życiu nie chciałbym wyjechać nawet na dojazdówkę"© fot. Red Bull

Mi osobiście przypomina to trochę sytuację z Antony Wormboldem, kierowcą prywatnym o wielkim talencie, który startował samochodami przygotowanymi tak jak auto Roberta Kubicy przez M-Sport. Kiedy zakończył karierę opisał na swoim blogu szczegóły współpracy z M-Sportem zdradzając jak bardzo innym samochodem był jego Focus WRC od samochodów fabrycznych. I nawet nie chodziło o to, że nie dostał samochodu w najwyższej specyfikacji, bo takiego nie miał prawa dostać, ale wielokrotnie jechał po prostu wadliwym samochodem. „Nie wiedziałem wtedy tego, ale okazuje się, że strona po której montowany jest twój samochód ma bardzo duże znaczenie. Moje auto było montowane po prawej od wejścia. Fabryczne auta były po lewej na końcu. Gdybym wcześniej wiedział co to znaczy, byłby to pierwszy znak, by stąd uciec i nigdy nie wracać. Niestety nie zrobiłem tego i wpadłem prosto w pułapkę.” – pisze na blogu niemiecki kierowca.

Czy Robert Kubica wpadł w tę samą pułapkę? Przypominamy, że w tym roku używa Fiesty przygotowanej przez M-Sport. Trudno odpowiedzieć na to pytanie, ale choć ma wielkie serce do rajdów już przyznał, że „ręce już mu dawno opadły”. W obliczu swoich przygód powoli staje się bezsilny i już zaczyna się rozglądać za czymś w świecie wyścigów. Niebawem powinniśmy się dowiedzieć co dalej z karierą Roberta, bo sezon WRC 2015 powoli dobiega końca – zostały jeszcze dwa rajdy. Ja mam wrażenie, że współpracując z M-Sportem nie osiągnie niczego i jeżeli nie zmieni w najbliższym czasie samochodu, to jego rajdowy talent zostanie zmarnowany.

Źródło artykułu:WP Autokult
blogirajdyfelietony
Komentarze (19)