Poradniki i mechanikaCzy rajdówka może legalnie jeździć po ulicy?

Czy rajdówka może legalnie jeździć po ulicy?

W miniony weekend miłośników motoryzacji rozpalił temat zatrzymania przez policję jednej z załóg startującej w Rajdzie Barbórka. Czy była do tego podstawa? Czy słusznie wystawiono wezwanie do wyjaśnień? Odpowiadam na te nurtujące pytania.

Oburzenie w sieci wywołało zatrzymanie tej załogi przez policję. Wszystko przez niespójne przepisy.
Oburzenie w sieci wywołało zatrzymanie tej załogi przez policję. Wszystko przez niespójne przepisy.
Źródło zdjęć: © fot. FACEBOOK / SYLWIA ZABOROWSKA
Marcin Łobodziński

06.12.2021 | aktual.: 14.03.2023 14:08

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Chcąc zrozumieć, co się stało, w pierwszej kolejności należy zrozumieć specyfikę rajdów. Ważne są dwa zagadnienia.

Po pierwsze, klasyczny rajd samochodowy jest podzielony na odcinki specjalne i dojazdowe. Te specjalne odbywają się na drogach lub torach wyłączonych z ruchu, na których nie obowiązują przepisy ruchu drogowego. Odcinki dojazdowe wiodą z kolei drogami publicznymi, po których załogi startujące w rajdzie poruszają się w ruchu drogowym w ramach obowiązujących przepisów. Samodzielnie muszą pokonać trasę pomiędzy serwisem a odcinkiem specjalnym lub pomiędzy odcinkami specjalnymi.

Po drugie, samochód startujący w rajdzie poza wymogami sportowymi musi spełniać wymogi ustawy Prawo o ruchu drogowym. Musi być zatem dopuszczony do ruchu, ubezpieczony w ramach OC, mieć ważne badanie techniczne. Słowem – autem rajdowym trzeba móc legalnie jeździć po drogach publicznych (czyt. odcinkach dojazdowych), przynajmniej co do zasady.

Co się stało na 59. Rajdzie Barbórka?

Z postu zawodniczki rajdowej sierry wynika, że załoga została zatrzymana przez patrol zaraz po wyjeździe ze strefy serwisowej, czyli na drodze publicznej (odcinku dojazdowym). To samo spotkało też inną załogę, ale skupmy się na tym przypadku.

W wyniku kontroli policjanci wystawili wezwanie do złożenia wyjaśnień z art. 94 i 97 kw. Zawodniczka napisała w poście, że funkcjonariusze zakwestionowali legalność układu wylotowego i klatki bezpieczeństwa – mówiąc wprost, podważyli ważność badania technicznego oraz zasadność dopuszczenia do ruchu.

Art. 94 par. 2. Kodeksu wykroczeń mówi o karze grzywny za kierowanie na drodze publicznej pojazdem pomimo braku dopuszczenia do ruchu.

Art. 97. Kodeksu wykroczeń jest bardziej ogólny i mówi o grzywnie za wykraczanie przeciwko innym przepisom ustawy Prawo o ruchu drogowym. Policjanci nierzadko sami nazywają ten artykuł "workiem", do którego można wrzucić wszystko, czego nie ma w taryfikatorze mandatów.

Czy policja działała w ramach prawa?

Pomimo oburzenia internautów, policjanci nie mają sobie absolutnie nic do zarzucenia. Po pierwsze, zgodnie z art. 71 ust. 2 ustawy Prawo o ruchu drogowym pojazd jest dopuszczony do ruchu, jeżeli jest zaopatrzony w zalegalizowane tablice rejestracyjne.

Choć na zdjęciu w zamieszczonym poście widać tylko niewielki fragment, to nie ma najmniejszych wątpliwości, że pojazd nie ma z przodu tablicy rejestracyjnej, a jedynie naklejkę naśladującą tablicę (wynika to też z innych zdjęć tej załogi). Choć komuś może wydawać się to absurdalne, to zgodnie z prawem nie jest to pojazd dopuszczony do ruchu, zatem mamy tu znamiona czynu opisanego w art. 94.

Druga sprawa to kwestia art. 97 (wykroczenie przeciwko innym przepisom). Z opisu sytuacji wynika, że pojazd miał ważne badanie techniczne, ale pojawiły się wątpliwości do jego konstrukcji. Policjant miał uwagi do nadmiernej głośności i nieprawidłowej budowy układu wylotowego oraz obecności we wnętrzu klatki bezpieczeństwa. Czy mógł mieć do tego jakiekolwiek podstawy? Oczywiście.

Zgodnie z art. 66 ustawy Prawo o ruchu drogowym:

"Pojazd uczestniczący w ruchu ma być tak zbudowany, wyposażony i utrzymany, aby korzystanie z niego:

  1. nie zagrażało bezpieczeństwu osób nim jadących;
  1. nie zakłócało spokoju publicznego przez powodowanie hałasu przekraczającego poziom określony w przepisach szczegółowych".

Pierwszy punkt dotyczy oczywiście klatki bezpieczeństwa, która w razie wypadku może powodować zagrożenie dla pasażerów, a drugi punkt dotyczy układu wylotowego.

Jeśli chodzi o zarzuty do policjantów, że nie mogą weryfikować działania np. układu wylotowego, to warto jednak przytoczyć art. 132 ustawy Prawo o ruchu drogowym. W skrócie: policjant zatrzyma dowód rejestracyjny w razie stwierdzenia lub uzasadnionego przypuszczenia, że pojazd zagraża porządkowi ruchu.

W przypadku, kiedy układ wylotowy auta rajdowego jest wyraźnie głośniejszy od typowego układu samochodu drogowego, nawet sportowego, to jest to już "uzasadnione przypuszczenie", o jakim mówi art. 132.

Tyle teorii, a praktyka?

Prawo a rzeczywistość to w przypadku samochodów rajdowych dwie różne bajki. O tym, jak bardzo takie auta odbiegają od samochodów drogowych i przepisów prawa, pisałem już lata temu w dwóch artykułach.

Już wtedy wskazywałem na potrzebę umieszczenia samochodów do zawodów sportowych na liście wyłączonych w rozporządzeniu w sprawie warunków technicznych pojazdów, m.in. obok pojazdów specjalnych i zabytkowych, co całkowicie rozwiązałoby kwestię opisaną wyżej.

Wbrew pozorom nie jest to wyłącznie problem załóg startujących w rajdach, gdzie pojawia się konieczność jazdy po drogach publicznych. Jeszcze większy problem mają diagności, którzy robią badania techniczne takich pojazdów. W rozmowie z jednym z nich, który jednocześnie jest zawodnikiem motorsportowym, dowiedziałem się, że praktycznie żadna rajdówka nie ma prawa przejść pozytywnie badania technicznego.

Obecnie przepisy sportowe dotyczące budowy pojazdu są przeciwieństwem przepisów krajowych dopuszczających pojazdy do ruchu. Jeśli jedne lub drugie się nie zmienią, to po wprowadzeniu obowiązku fotografowania aut przyjeżdżających na badania techniczne, kłopot będzie jeszcze większy. I niczego nie zmieni rejestrowanie takich pojazdów za granicą.

Komentarze (34)