Brytyjczycy zrobili restomoda na bazie jednego z najdroższych aut świata. Profanacja?
Ferrari 250 GT SWB to jedno z najbardziej wartościowych aut w historii motoryzacji. Mogłoby się wydawać, że z uwagi na to warto stawiać wyłącznie na oryginały. Nie brakuje jednak śmiałków, którzy próbują unowocześniać włoskiego klasyka.
12.05.2021 | aktual.: 14.03.2023 16:30
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Brytyjska firma RML Group postanowiła zagrać na nosie motoryzacyjnym purystom, budując restomoda na bazie kultowego Ferrari 250 SWB. Celem było połączenie klasycznych linii końcówki lat 50. z nowocześniejszym wyposażeniem i rozwiązaniami technicznymi. Profanacja? Owszem, ale trzeba przyznać, że całkiem stylowa.
Specjaliści z RML Group zbudowali praktycznie całe nadwozie na nowo zastępując stal kompozytowymi odpowiednikami, pozwalającymi znacząco obniżyć masę. Dzięki temu to stylowe coupe waży 1470 kg. Jest też nieco dłuższe (4264 mm) i szersze (1954 mm) od oryginału, co znacząco wpłynęło na przestrzeń w kabinie. Twórcy twierdzą, że na wygodnych, elektrycznie regulowanych fotelach zmieszczą się nawet dwumetrowcy.
Nowoczesne siedziska nie są jedynym udogodnieniem w kabinie. Standardem jest też automatyczna klimatyzacja, nawigacja satelitarna, multimedia, łączność ze smartfonem, a nawet uchwyty na kubki. O każdym z tych elementów w oryginalnym 250 SWB można było tylko pomarzyć.
Najważniejsze znajdziemy jednak pod maską - 5,5-litrowe V12 o mocy 485 KM sprzężone z 6-stopniową, manualną przekładnią z 550 Maranello. Taki zestaw pozwala osiągać pierwszą setkę w zaledwie 4,3 sekundy i rozpędzić się do blisko 300 km/h.
Niestety przekonają się o tym tylko nieliczni, gdyż RML Group zamierza stworzyć zaledwie 30 egzemplarzy. Ceny na razie pozostają nieznane, choć można się domyślać, że będą astronomicznie wysokie.