500 zł miesięcznie za stare auto. Będą dwie nowe strefy, powinno być o wiele więcej
Dwa polskie miasta będą musiały powołać na swoim terenie strefę czystego transportu. W Krakowie trwają już przygotowania, w Katowicach władze czekają na oficjalne zawiadomienie. Tak naprawdę miast, w których powinny być strefy, w Polsce może być więcej. Część z nich pozostaje jednak poza systemem kontroli jakości powietrza. Ponadto polskie prawo okazuje się bardzo łaskawe.
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nowy przepis i dwa miasta
Znowelizowana w 2024 r. ustawa o elektromobilności zmieniła zasady gry w kwestii stref czystego transportu. O ile wcześniej prawo jedynie dawało samorządom możliwość stworzenia takiego obszaru, to obecnie może władze miasta do tego zmuszać. Taki obowiązek spoczywa na samorządzie każdego ponad 100-tysięcznego miasta, w którym Główny Inspektorat Ochrony Środowiska odnotuje średnioroczne przekroczenie poziomu dwutlenku azotu (NO2) w powietrzu.
W takiej sytuacji GIOŚ do 30 kwietnia ma obowiązek wysłać zawiadomienie o tym fakcie do władz danego miasta, zaś obowiązkiem samorządu jest powołanie strefy czystego transportu, która ma zacząć funkcjonować nie później niż od 1 stycznia następnego roku. Ustawa nie wskazuje, ani jak duża ma być strefa, ani jakie mają panować w niej zasady. To zależy już od władz danego miasta. Tak powołaną strefę można zlikwidować, jeśli w dwóch kolejnych latach GIOŚ nie odnotuje w danym mieście średniorocznego przekroczenia zawartości NO2 w powietrzu.
Według danych GIOŚ za 2024 r. średnioroczne przekroczenie zawartości dwutlenku azotu odnotowano w Krakowie i Katowicach. Jakie działania podejmują władze tych miast?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyczekiwanie i plany
"Oficjalne zawiadomienie od GIOŚ nie wpłynęło do Wydziału Transportu Urzędu Miasta Katowice. Gdy wpłynie, zostanie poddane analizie i dopiero wtedy będą rozważane ewentualne kroki" – informuje autokult.pl Sandra Hajduk, rzecznik prasowy z Urzędu Miasta Katowice.
"Pragnę zwrócić Pana uwagę na fakt, że w ubiegłym roku stacja pomiarowa GIOŚ zlokalizowana była w bezpośredniej bliskości autostrady A4, zatem ewentualne przekroczenia norm jakości powietrza są miarodajne dla terenu autostrady, a nie terenu śródmieścia. Stacja została przeniesiona w pierwszym kwartale tego roku i obecnie znajduje się przy ul. Dudy-Gracza" – dodaje Sandra Hajduk.
Rzeczywiście, w raporcie GIOŚ-u wyszczególniono dwie stacje pomiarowe w Katowicach. Polska norma zawartości NO2 w powietrzu wynosi 40 μg/m3. Na stacji przy ul. Kossutha średnioroczny poziom NO2 wyniósł 24 μg/m3. Dla stacji przy ul. Plebiscytowej, a więc w okolicy autostrady A4, było to 47 μg/m3. Spaliny samochodów przejeżdżających autostradą A4 z pewnością wpłynęły na odnotowany poziom zanieczyszczenia.
W związku z tym władze miasta zapewne będą chciały uniknąć obowiązku utworzenia strefy czystego transportu. Przepisy nie przewidują tu jednak żadnych odstępstw, więc sprawa nabierze rumieńców. Tym bardziej że władze Katowic do tej pory nie przedstawiły żadnego zarysu planów co do powołania strefy. Być może taki dokument leży w szufladzie któregoś z urzędniczych biurek. Jeśli nie, władze będą musiały bardzo się spieszyć.
Jak sytuacja wygląda w Krakowie? "Wciąż trwają prace nad ostatecznym kształtem przepisów dotyczących SCT, a strefa ma być uruchomiona najwcześniej 1 grudnia tego roku. Jeśli chodzi o przewidywane wymogi dotyczące pojazdów, to mają one wyglądać następująco: dla samochodów z silnikami benzynowymi planuje się wymóg spełniania normy Euro 4 (lub rok produkcji 2005 i nowsze). Dla samochodów z silnikami Diesla obecne założenia wskazują na wymóg spełniania normy Euro 6 (lub rok produkcji 2014 i nowsze)" – poinformował autokult.pl Maciej Piotrowski z zespołu ds. public relations Urzędu Miasta Krakowa.
"Strefa może objąć obszar ograniczony III lub IV obwodnicą. Jeżeli chodzi o opłaty związane z wjazdem do SCT, dla samochodów nienależących do mieszkańców (pojazdy będące własnością lub współwłasnością krakowian mają być zwolnione z wymogów strefy aż do ich zbycia czy zezłomowania), przewiduje się ich pobieranie m.in. poprzez system informatyczny do zarządzania SCT" – dodaje Maciej Piotrkowski.
Zgodnie z ujawnionymi wcześniej planami opłaty za wjazd do krakowskiej strefy czystego transportu mają wynosić 2,5 zł za godzinę, 20 zł dziennie lub 500 zł miesięcznie. Kierowca, który bez wniesienia opłaty wjedzie do strefy czystego transportu samochodem, który ze względu na zanieczyszczenie powietrza wjedzie do strefy, narazi się na karę. Ustawa o elektromobilności pozwala na ustalenie jej wysokości do granicy 500 zł.
Czarne dziury
Polska nie słynie w Europie z ponadprzeciętnie czystego powietrza. Wiele osób spodziewało się więc, że miast, w których będą musiały być powołane strefy, będzie sporo. Dlaczego tak się nie stało? Powodów jest kilka. Po pierwsze, ustawa z obowiązku tworzenia stref zwalnia miasta mające mniej niż 100 tys. mieszkańców. Problem z jakością powietrza może przecież występować i w mniejszych miastach. Ze względów finansowych zostały one jednak wykluczone z obowiązku. Władze mogą oczywiście stworzyć strefę z własnej woli, ale z oczywistych względów jest to mało prawdopodobne.
Po drugie, ustawa nakłada obowiązek na władze miast, w których Główny Inspektorat Ochrony Środowiska stwierdzi przekroczenie średniorocznego poziomu NO2. Jeśli w mieście nie ma stacji GIOŚ-u, która dokonuje pomiarów tego parametru, jego władze nie są zobligowane do stworzenia strefy. Na przykład w woj. śląskim GIOŚ nie ma urządzeń do pomiaru NO2 w Bytomiu, Dąbrowie Górniczej, Gliwicach czy Rudzie Śląskiej. To miasta o liczbie mieszkańców przekraczającej 100 tys. Czy występuje tam problem przekroczenia poziomu NO2? Nie wiadomo.
Wreszcie pozostaje kwestia poziomu dwutlenku azotu. W Polsce przyjętą średnioroczną normą jest 40 μg/m3. Limit ten jest zgodny z rekomendacją Światowej Organizacji Zdrowia z 2005 r. WHO w 2021 r. zmieniło jednak zalecenia dotyczące czystości powietrza i obecnie bezpieczną granicę określa na 10 μg/m3. Gdyby w polskim prawie przyjęto taką wartość, strefy czystego transportu pojawiałyby się jak grzyby po deszczu.
Na przykład w woj. małopolskim do Krakowa dołączyłby Tarnów, w woj. śląskim do Katowic dołączyłyby Tychy, Sosnowiec, Zabrze, Rybnik, Bielsko-Biała i Częstochowa. Na liście znalazłyby się też Wrocław, Szczecin, Koszalin, Kielce, Poznań, Bydgoszcz, Toruń, Włocławek, a nawet Gdańsk i Gdynia, które wśród większych polskich miast mają chyba najlepsze powietrze. Słowem – po przyjęciu norm WHO w zasadzie każde z polskich miast o liczbie mieszkańców przekraczającej 100 tys. musiałoby powołać strefę.