Zaskakują Rosjan "koszmaromobilami". Ukraińcy pokazali, że pick-up może być bronią
Wyrzutnie pocisków zwykle kojarzą się z ciężkim sprzętem wojskowym. Tymczasem ukraińscy żołnierze zaczęli montować je na cywilnych pick-upach. Taki zestaw jest praktycznie nieuchwytny dla rosyjskich dronów.
20.01.2024 | aktual.: 22.01.2024 16:54
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Koszmaromobil
Po ataku Rosji na Ukrainę szybko okazało się, że od brutalnej siły nie mniej ważna jest dokładna obserwacja wroga, a także zdolność do zadawania zaskakujących szkód. Właśnie do tego służyć ma "koszmaromobil". Co to takiego? Jak informuje Polska Agencja Prasowa, powołując się na rosyjski, opozycyjny serwis Meduza, są to zwykłe, cywilne pickupy, w których przestrzeń ładunkowa przerabiana jest tak, by możliwe było zamontowanie prowadnic do wyrzutni rakietowych Grad.
"Koszmaromobil jest niezwykle mobilny i kompaktowy, a do tego praktycznie nieuchwytny dla (rosyjskich) dronów. Pod warunkiem posiadania dokładnych danych wywiadowczych można przeprowadzić (przy pomocy tego działa) skuteczny atak na żołnierzy i sprzęt przeciwnika" - podkreśliły służby prasowe 56. brygady, cytowane przez Meduzę.
Jak dodają konstruktorzy, takie pojazdy umożliwiają atakowanie wroga z miejsc, które zupełnie zaskakują najeźdźców. "Koszmaromobil" to dzieło wojskowych z ukraińskiej 56. samodzielnej brygady piechoty zmotoryzowanej, a także wolontariuszy.
Wojsko może zabrać auto
Przykład z Ukrainy pokazuje, że cywilne pojazdy o terenowych możliwościach w razie konfliktu zbrojnego mogą mieć duże znaczenie dla wojska. Już wcześniej często zdarzało się, że pick-upy były przerabiane tak, by na "pace" umieścić gniazdo karabinu maszynowego. Co ciekawe, polskie przepisy umożliwiają armii "powołanie" aut terenowych.
Auto może trafić do służby w trzech sytuacjach – stanu wyższej konieczności (wojna), klęski żywiołowej oraz sprawdzania gotowości mobilizacyjnej (najwyżej 3 razy w roku, obejmuje też ćwiczenia wojskowe). Jak dzieje się to w praktyce? Wojskowy komendant uzupełnień musi zgłosić się do samorządu, który następnie wydaje decyzję o przekazaniu pojazdu wojsku na czas działań wojennych.
Przepisy mówią, że choć wojsko może "pożyczyć" pojazd od cywila, musi zwrócić go w niepogorszonym stanie i z taką samą ilością paliwa, z jaką go zabrano. Jeśli pojazd zostanie zniszczony, należy się odszkodowanie.