Zarejestrować jak najszybciej. Unia stworzyła problem i postawiła dilerów aut pod ścianą

Na rynku nowych samochodów można mówić o sytuacji bez precedensu. Dilerzy muszą do końca roku sprzedać kilkanaście (!) tysięcy nowych aut. W przeciwnym razie nigdy nie będą mogły one wyjechać na drogi publiczne. Organy Unii Europejskiej – po części odpowiedzialne za przepisy – umywają ręce.

Tak naprawdę z tej sytuacji nie ma dobrego wyjścia.
Tak naprawdę z tej sytuacji nie ma dobrego wyjścia.
Źródło zdjęć: © Sean Gallup/Getty Images
Mateusz Lubczański

27.11.2020 | aktual.: 16.03.2023 15:26

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Dilerzy pracują w pocie czoła, nie tylko starając się przekonać klientów do wyjechania z salonu nowymi czterema kółkami, ale i szukając wyjścia z bardzo nietypowej sytuacji. Samochody niespełniające normy emisji spalin Euro 6d nie będą mogły być zarejestrowane od 1 stycznia 2021 roku. Zazwyczaj przejście na nowe normy czystości odbywa się płynnie, jednak teraz – z racji spadku sprzedaży nowych aut w Polsce o ok. 30 proc. – na upłynnienie starszych egzemplarzy zabrakło czasu.

Co zmienia norma Euro 6d i czemu jest takim problemem?

Na pierwszy rzut oka – niewiele. Limity emisji tlenków azotu pozostają na papierze takie same. Przedstawiciele Unii Europejskiej zauważyli jednak, że w warunkach drogowych auta emitują znacznie więcej substancji szkodliwych niż na stanowisku badawczym, więc – w skrócie – pozwolono czasowo na pewne ustępstwa.

Teraz jednak urzędnicy dokręcają śrubę. Emisja tlenków azotu w przypadku silników Diesla musi się zmieścić już nie w 168 mg/km, ale w 114 g/km. Co więcej, będą badane auta, które już zostaną sprzedane. A to oznacza więcej aparatury "szpiegującej".

Samochody spełniające normę 6d będą wyposażone w system monitorujący zużycie paliwa (FCM). Będzie on odnotowywał realne spalanie (czy też zużycie energii) podczas całego okresu jazdy pojazdem. Na nic już zdadzą się triki używane przez producentów przy uzyskiwaniu homologacji. Przedstawiciele niemieckiego ADAC podkreślają, że nie chodzi o analizę stylu jazdy kierowców, a sprawdzenie wiarygodności danych dostarczanych przez producenta. Losowo wybrane samochody mają zmniejszyć rozbieżności.

Co mogą i muszą zrobić dilerzy?

Cóż, na pewno nie mogą zostawić samochodów na placach. Nie można też ich sprzedać na inne rynki w UE, gdyż one mają taki sam problem. Eksport na Wschód czy nawet do Afryki nie zawsze jest możliwy z racji rozwiązań technicznych. Rejestracja "na dilera" to pewniejszy pomysł, ale żeby to zrobić, trzeba auto zafakturować. I tu pojawia się problem. - Nie wszyscy mogą tak przeciągnąć linię kredytową - stwierdza Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.

Branża motoryzacyjna zwróciła się z prośbą do Komisji Europejskiej o zwiększenie puli "starych" aut rejestrowanych w 2021 roku, ta jednak po 4 miesiącach poinformowała, że – w olbrzymim skrócie – to nie jest jej problem, a obowiązek rozwiązania zagadnienia leży na państwach członkowskich. Prezez PZPM Jakub Faryś stwierdził, że potrzebna jest decyzja polityczna podjęta przez Radę Ministrów, która pomogłaby dilerom przeciągnąć rejestracje na kolejne miesiące.

Czy w związku z tym auta będą o wiele tańsze?

  • Nie – szybko odpowiada prezes PZPM, wskazując na wyjątkowo niską marżę, jaką dilerzy mają na pojedynczym egzemplarzu. Nawet w takim momencie nikt nie będzie działał na szkodę firmy i sprzedawał auta za mniej, niż są one wycenione.
Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (101)