Za kratki trafia co czwarty kierowca. Sprawcy wypadku z Trasy Łazienkowskiej to nie powstrzymało
Na Łukaszu Ż., który miał być sprawcą tragicznego wypadku na Trasie Łazienkowskiej, ciążyło aż pięć zakazów prowadzenia. Jak to możliwe, że kierowcy nie boją się łamać zakazów i ile takich osób rocznie "wpada" na polskich drogach? Jak się okazuje, więcej niż można byłoby podejrzewać.
25.09.2024 | aktual.: 25.09.2024 16:47
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Mają wyroki za nic
W 2020 r. Łukasz Ż. otrzymał pięcioletni sądowy zakaz prowadzenia. Już rok później stanął przed sądem za jego złamanie – usłyszał wyrok 11 miesięcy więzienia i 3 lata zakazu prowadzenia. Jednocześnie toczyły się inne sprawy, które poskutkowały łącznym zakazem prowadzenia przez 12 lat i wyrokiem 18 miesięcy w więzieniu. Ta decyzja jeszcze się nie uprawomocniła, gdy – zdaniem prokuratury – Łukasz Ż. doprowadził do tragicznego wypadku na Trasie Łazienkowskiej.
Nazwanie Łukasza Ż. osobą zdemoralizowaną z pewnością nie będzie przesadą. Nie dziwi więc to, że - pozostając na wolności - bez wahania łamał sądowe zakazy prowadzenia pojazdów. Jak się jednak okazuje, taka postawa nie jest niestety bardzo wyjątkowa. Poprosiłem Ministerstwo Sprawiedliwości o informacje dotyczące spraw z 2023 i 2024 r., związanych ze złamaniem zakazu prowadzenia pojazdów. Dane są przerażające.
W 2023 r. zapadły wyroki wobec 16 189 osób, które złamały prawomocny zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Nie jest to skutek wyjątkowo złego roku pod względem naruszeń par. 244 Kodeksu karnego. W ciągu pierwszych sześciu miesięcy 2024 r. za złamanie sądowego zakazu jazdy osądzono 8161 osób. W efekcie na koniec 2024 r. nie należy się spodziewać lepszego wyniku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Warto pamiętać, że mówimy tu tylko o przypadkach, które wyszły na jaw i znalazły swój finał w sądzie. Tak naprawdę nie wiadomo, ilu kierowcom udało się uniknąć wpadki. Bez żadnej przesady możemy mówić więc o lekceważeniu sądowych zakazów prowadzenia na masową skalę. Dlaczego tak się dzieje?
Prawo teoretycznie twarde
Polskie przepisy dotyczące kierowców należy uznać raczej za srogie. Przynajmniej w założeniu. Tak jest nie tylko z kwestią prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu, ale też ze złamaniem prawomocnego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych. Art. 244 Kodeksu karnego za taki czyn przewiduje od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Jak łatwo zauważyć, górna granica jest ustawiona wysoko, ale już dolna nie jest tak przerażająca. Do tego dochodzi kolejny zakaz prowadzenia na czas od roku do 15 lat.
Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w rzeczywistości prawie nikt nie otrzymuje górnego wymiaru kary. W 2023 r. za złamanie zakazu jazdy przed sądem stanęło 16 189 osób. Karę pozbawienia wolności zastosowano wobec 5643 osób, ale wśród nich karę bezwzględnego więzienia orzeczono wobec 4338 osób. Reszta (1305 osób) otrzymała wyrok w zawieszeniu.
Wobec 4522 osób orzeczono karę ograniczenia wolności. Chodzi o obowiązek świadczenia nieodpłatnej pracy wskazanej przez sąd. W czasie trwania takiej kary nie można też bez zgody sądu zmieniać stałego miejsca pobytu. W przypadku 5962 osób sądzonych w 2023 r. postępowanie skończyło się nałożeniem grzywny samoistnej, czyli kary finansowej. Bez orzekania pozbawienia wolności.
Jak wynika z sądowych statystyk, w 2023 r. tylko 26,8 proc. osądzonych za złamanie zakazu prowadzenia rzeczywiście trafiło do więzienia. Może być to zaskakujące, skoro mowa o osobach, które już wcześniej zostały osądzone za swoje wybryki za kierownicą i zdawały sobie sprawę z tego, że ponownie łamią prawo. Może więc chociaż wyroki pozbawienia wolności były dotkliwe? Liczby tego nie potwierdzają.
W 2023 r. najczęściej zasądzaną karą pozbawienia wolności było od 6 do 12 miesięcy. Na 3175 takich przypadków 753 osoby otrzymały karę w zawieszeniu (24 proc.). Drugim najczęściej stosowanym wyrokiem było od 2 do 5 miesięcy pozbawienia wolności. Taki los spotkał 2175 osób, z czego 550 (25 proc.) karę zawieszono. Nikt nie został skazany na karę więzienia od do 5 lat, a najwyższą spośród zasądzanych kar – pozbawienie wolności od 1 roku do 2 lat – usłyszało 258 osób, czyli 1,6 proc. spośród wszystkich, którzy stanęli przed sądem za złamanie zakazu prowadzenia.
Pobłażliwość sądów w razie pierwszego konfliktu z prawem można zrozumieć. Już samo skazanie dla wielu osób może być bodźcem do zmiany życia. Trudno jednak zaakceptować przypadki łagodnego traktowania osób, które ewidentnie kpią z prawa. Warto pamiętać, że rozpędzony samochód w ręku nieodpowiedzialnej osoby może być równie groźny jak broń palna.
Sytuację nieco ratuje zmiana przepisów z 14 marca 2024 r. Od tego dnia sąd może orzekać również o przepadku pojazdu prowadzonego przez osobę objętą prawomocnym zakazem. Jak informuje Ministerstwo Sprawiedliwości, od tej pory w takich okolicznościach samochody straciło 61 osób.