Wybory prezydenckie 2020 w USA. Jakie zmiany szykują kandydaci dla branży motoryzacyjnej?
3 listopada, Amerykanie wybiorą na kolejne 4 lata prezydenta. W swoich planach wyborczych nie zabrakło też deklaracji dotyczących branży samochodowej, której reformy będą odczuwalne nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale prawdopodobnie też na całym świecie. Główni kandydaci diametralnie różnią się w swoich poglądach.
03.11.2020 | aktual.: 16.03.2023 15:42
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Donald Trump i Joe Biden – oto główni kandydaci na prezydenta USA. Oczywiście w wyborach startują też inne osoby, jednak ostateczna walka rozegra się między wybrankami Partii Republikańskiej i Demokratycznej. Jakie są ich poglądy na branżę motoryzacyjną i na co mogą liczyć kierowcy w USA?
Donald Trump - niech żyje V8
Zacznijmy od obecnego prezydenta Stanów Zjednoczonych, który ubiega się o reelekcję. Nie jest tajemnicą, że Donald Trump należy do grona ekosceptyków, czego dowodem jest m.in. rozpoczęcie procedury wycofania się USA z tzw. porozumienia paryskiego o zmniejszeniu emisji gazów cieplarnianych. Otwarcie głosi on też, że nie wierzy w prawdziwość zmian klimatycznych.
Obecnie Donald Trump wciąż opowiada się za ograniczeniem przepisów dotyczących ochrony środowiska i zapowiada dalszą inwestycję w paliwa kopalniane i biopaliwa. Jest to z pewnością dobra wiadomość dla miłośników dużych silników, w szczególności V8-ek, które przecież są równie amerykańskie, co czerwone kubki na imprezach.
Należy tu jednak też pamiętać, że poszczególne stany mogą samodzielnie podejmować decyzje o wycofywaniu z życia codziennego aut spalinowych. Obecny prezydent zapowiedział także duże inwestycje w rozwój nowoczesnych technologii na terenie USA, jednak nie chodzi tu o baterie czy bezemisyjne pojazdy, a technologię 5G i energetykę jądrową.
Podobnie jak podczas walki o pierwszą kadencję, Trump zamierza też sporo zainwestować w infrastrukturę drogową – mowa o bilionie dolarów. Za te pieniądze zbudowane zostaną m.in. nowe lotniska, porty, tunele i drogi. Poza ułatwieniem życia codziennego te inwestycje miałyby przynieść dużą liczbę miejsc pracy i tym samym pobudzić gospodarkę.
Joe Biden - bezemisyjna jest przyszłość USA
Kandydat Demokratów nie jest świeżym graczem w świecie dużej polityki — od 2009 do 2017 r. pełnił funkcję wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych u boku Baracka Obamy. Biden w przeciwieństwie do Trumpa widzi przyszłość USA "na zielono" i nie kryje swoich planów wygaszania kopalni węglowych. Jednym z jego największych założeń jest wdrożenie rozwiązań, by w 2050 r. Stanom Zjednoczonym udało się osiągnąć neutralność pod kątem emisji gazów cieplarnianych.
To jednak niejedyne "zielone" plany Bidena. Kandydat Demokratów ma zamiar propagować bezemisyjny transport. Ograniczy się to nie tylko do dopłat do zakupu samochodów elektrycznych – w planach jest także wymiana autobusów szkolnych na elektryczne oraz zarezerwowanie odpowiednich funduszy na zakup rządowych i administracyjnych pojazdów bezemisyjnych. Aby zapewnić im odpowiednią infrastrukturę, do 2030 r. ma powstać 500 tys. nowych punktów ładowania dla samochodów elektrycznych.
Oczywiście wszystko ma się opierać o amerykańskie produkty i technologie – Biden planuje przeznaczyć 300 mld USD na badania i rozwój samochodów elektrycznych, sieci 5G i sztucznej inteligencji. Co więcej, inwestycje w sektorze motoryzacyjnym mają przynieść 1 mln nowych miejsc pracy w przemyśle samochodowym, oraz u poddostawców części, akumulatorów i producentów stacji ładowania, dzięki czemu USA ma wyjść na prowadzenie w dziedzinie bezemisyjnego transportu. Trump co prawda również łączy swoje inwestycje z powstaniem nowych miejsc pracy, jednak jego plany nie są tak silnie powiązane z branżą motoryzacyjną.
Poza tym Biden planuje też wzmocnić transport publiczny w każdej gminie powyżej 100 tys. mieszkańców dzięki – tak zgadliście — bezemisyjnym pojazdom oraz inwestycjom w infrastrukturę dla rowerzystów, pieszych i pojazdów mikromobilności (np. elektrycznych hulajnóg). W jednej z propozycji obaj kandydaci są jednak zgodni. Chodzi o inwestycje w infrastrukturę drogową i transport. Na ten cel Biden zamierza przeznaczyć 400 mld USD.