W Monako spłonęło Ferrari F40. Wysiłki obserwatorów nie pomogły
Jeden z zaledwie 1311 wyprodukowanych egzemplarzy Ferrari F40 spłonął na ulicy Monaco. Prawdopodobnie auta nie uda się uratować. Zanim na miejsce przybyły służby, jeden ze świadków próbował ratować pojazd wodą z węża ogrodowego.
19.02.2020 | aktual.: 22.03.2023 16:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
To warte prawie 4 mln zł ferrari już nigdzie nie pojedzie. Legendarny samochód przygotowany na 40-lecie marki napędzany był trzylitrowym, podwójnie doładowanym silnikiem o mocy 478 koni mechanicznych. To właśnie z komory jednostki napędowej zaczęły buchać płomienie.
Zanim na miejsce przybyły służby, jeden z obserwatorów starał się zmniejszyć zakres zniszczeń korzystając z węża ogrodowego. Ciśnienie wody było jednak zbyt niskie, by w jakikolwiek sposób pomóc w tej sytuacji.
Ferrari F40 on fire at Monaco
Nie jest to pierwsza okoliczność w której Ferrari F40 zamienia się w kulę ognia. W 2016 roku egzemplarz po renowacji zajął się podczas pierwszej przejażdżki, w 2017 kolejne f40 musiało być gaszone podczas zlotu we Włoszech.
Nawet jeśli na właścicielu nie robi wrażenia kwota, jaką przyszło mu zapłacić za auto, problemem może być zakup kolejnego egzemplarza. Ten model nie traci na wartości. Trudno się dziwić, to ostatni samochód, którego tworzenie doglądał sam Enzo.