Uprzejmie (nie) donoszę. Kiedy przepisy pozbawiają kierowców prawa do obrony? Zapytałem o to eksperta
Co zrobić, jeśli przepisy nakazują nam donosić, nawet na siebie, by uniknąć kary? Czy z drugiej strony m.in. leasingobiorcy mogą czuć się bezkarni? Zapytałem o to eksperta prawa wykroczeń.
21.08.2022 | aktual.: 13.03.2023 16:05
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Od 1 stycznia 2022 r. obowiązuje nowy taryfikator mandatów. Dla kierowców oznacza to znaczne podwyżki stawek mandatów. W wielu przypadkach więcej ważą też punkty karne, a to przywołuje znany już wielu kierowcom temat opcji niewskazania kierującego, jeśli osoby, która popełniła wykroczenie, nie udało się złapać na gorącym uczynku.
Mandatowa drożyzna
Niedawno pisaliśmy o tym, że w tym roku wzrósł odsetek właścicieli pojazdów, którzy korzystają z możliwości niewskazania sprawcy wykroczenia. Z drugiej strony jednak urosły też znacznie kary za niewskazanie sprawcy i mogą kierowców kosztować nawet 8 tys. zł.
Tu należy zadać pytanie zasadnicze – czy taki sposób karania, wynikający z art. 96 par. 3 Kodeksu wykroczeń, jest w ogóle zgodny z prawem?
Donos na siebie i bliskich
– Samo założenie przepisu nie jest złe. Problem natomiast zaczyna się, kiedy zmusza on właściciela do oskarżenia kogoś z najbliższej rodziny (np. brata czy syna), a nawet do złożenia donosu na samego siebie. Jeśli tego nie zrobi, to poniesie odpowiedzialność, a to już narusza konstytucyjne prawo do obrony – tłumaczy w rozmowie z Autokult.pl wykładowca Uczelni Łazarskiego prof. Ryszard Stefański, prokurator w stanie spoczynku i ekspert w sprawach wykroczeniowych.
Zdaniem prawnika, który sam jest autorem kodeksowego komentarza, powyższy przepis nie jest zgodny z konstytucją. – Sądy powinny uniewinniać takie osoby, przyjmując, że działały w granicach swojego prawa do obrony. Podobnie w swojej uchwale stwierdził Sąd Najwyższy – tłumaczy prof. Ryszard Stefański.
Patrząc na sprawę z perspektywy praw obywatelskich, problem nie wydaje się specjalnie zawiły. Co innego, jeśli mówimy o tworzeniu i egzekwowaniu prawa.
Brakujący przepis
Przepis Kodeksu postępowania karnego (art. 183 par. 1), na który powołuje się też Kodeks wykroczeń, mówi o prawie do milczenia, jeśli odpowiedź mogłaby narazić odpowiadającego lub osobę dla niego najbliższą na odpowiedzialność. – Problem w tym, że w przepisie k.p.k., do którego odsyła k.w., jest mowa o odpowiedzialności za przestępstwo lub przestępstwo skarbowe. Paragraf jednak nic nie wspomina o przypadku wykroczeń – zauważa profesor.
Wydaje się więc, że dla lepszej ochrony praw obywatelskich, które wszakże przysługują także kierowcom, należałoby sprecyzować prawo do obrony samodzielną regulacją w Kodeksie postępowania w sprawach o wykroczenia. Ta – także dla sądów – powinna być jednoznaczna. Prof. Stefański, który sygnalizował potrzebę takiej zmiany, nie jest optymistą co do tempa jej ewentualnego wprowadzania.
Metoda na leasing
Drugi problem związany z przepisem o niewskazywaniu kierowcy to częsta faktyczna bezkarność osób, które np. wzięły auto w leasing albo je wypożyczyły. Wtedy właścicielem samochodu jest firma leasingowa, która (w optymistycznym scenariuszu) poda policji dane użytkownika auta, którego pojazd spowodował wykroczenie. Wówczas – na przykład w sytuacji, w której dojdzie do zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym (art. 86 par. 1) – leasingobiorcy próbują oszukać policję czy wymiar sprawiedliwości i unikają odpowiedzialności, podając nieprawidłowe dane osoby, której same rzekomo powierzyły auto.
Policja na pierwszym planie
– Ciężar działania spoczywa tu na policji i żmudnym, ale potrzebnym dochodzeniu, na które powinno się składać np. przesłuchane osób, mogących mieć informacje, czy rzeczywiście auto było użyczone etc. – twierdzi prof. Stefański. - Takie działanie nie jest proste i nie zawsze zakończy się sukcesem, ale nawet jedna skutecznie poprowadzona sprawa może sprawić, że nieuczciwy kierowca dwa razy się zastanowi, zanim zacznie snuć niemającą nic wspólnego z rzeczywistością opowieść – dodaje.
W poszukiwaniu przepisu doskonałego
Popularność tematu sprawia, że powstało wiele branżowych tekstów, w których padły propozycje postulatów w sprawie nowych przepisów. Jednym z bardziej absurdalnych był ten, by osoba, która bierze auto na wynajem, przyznawała się do wszystkich ewentualnych wykroczeń i za nie odpowiadała.
– Taki pomysł to pomieszanie porządków prawnych i ignorowanie zasad odpowiedzialności – komentuje prof. Stefański. – Sam jednak jestem zwolennikiem surowego karania za ucieczkę z miejsca zdarzenia – podkreśla prawnik.
Akcja biurokracja
– Jeżeli mówimy o jakichś możliwych manewrach w kwestii przepisów, mających ukrócić nieuczciwe zachowania kierowców, to można pomyśleć o przepisie, który nakazywałby dokumentowanie każdego użyczenia samochodu osoby od np. leasingobiorcy – proponuje ekspert. Przyznaje jednak, że rzeczywistość może być w takiej sytuacji zdecydowanie odmienna od pożądanej. – Jest niestety duża doza prawdopodobieństwa, że taki przepis byłby martwy i zdominowany przez niekończącą się biurokrację – kwituje prawnik.
Wnioski
Tematy praw obywatelskich, odpowiedzialności za czyny i prawnej regulacji dotyczącej bezpieczeństwa na drogach to zagadnienia niezwykle pojemne. Będziemy na pewno do nich wracać, pytając także o opinie ekspertów.
Jedno jest pewne – walka o swoje prawa i kwestionowanie niektórych przepisów nie są sprzeczne z równoczesnym zabieganiem o szczelność regulacji, które mają sens, a brakuje im albo doprecyzowania, albo tego, co często najtrudniejsze – skutecznego wyegzekwowania.