Trudne życie milionera. Ceny opcji w McLarenie Senna zwalają z nóg

Z ceną zbliżającą się do czterech milionów złotych, najnowsze hiperauto ze stajni McLarena nie jest tanie już samo w sobie. Podobnie jak w restauracji sporo płaci się za napoje i dodatki, tak i przy zamawianiu takiego samochodu kwota bazowa to dopiero początek. Jeden z właścicieli Senny zdradził, jak absurdalne są ceny niektórych z dodatków.

Manny Khosbin pokazuje bidon, za który zapłacił 7 tys. dolarów (fot. Manny Khosbin/Youtube)
Manny Khosbin pokazuje bidon, za który zapłacił 7 tys. dolarów (fot. Manny Khosbin/Youtube)
Mateusz Żuchowski

14.06.2019 | aktual.: 28.03.2023 10:43

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Na początek krótkie przypomnienie. Zaprezentowany pod koniec 2017 roku McLaren Senna to samochód, który już sam producent określa jako ekstremalny. A jeśli tak mówi o nim już McLaren, to musi być on już naprawdę, naprawdę wyjątkowy. Senna dysponuje czterolitrowym V8 o mocy równych 800 KM, waży tylko 1198 kg i posiada wielkie tylne skrzydło inspirowane Formułą 1. Każda z wyprodukowanych pięciuset sztuk tego cuda techniki kosztowała około 3,5 mln zł.

A przynajmniej, taka była cena bazowa. Tak naprawdę każdy z dostarczonych klientom egzemplarzy był warty być może i wielokrotność tej sumy. Jeden z właścicieli Senny, milioner Manny Khosbin, w swoim filmie na YouTubie przedstawił obecne w jego aucie elementy wyposażenia opcjonalnego. Ceny tych atrakcji są, delikatnie mówiąc, szokujące.

Pomimo bardzo wysokiej ceny bazowej, za większość z elementów wyposażenia nadwozia i kabiny widocznych na zdjęciach trzeba jeszcze sowicie dopłacić. Numery startowe namalowane na jego aucie (ręczna robota) kosztowały go równowartość aż 115 tys. zł.

Widzicie te numery startowe przy tylnych błotnikach? Właściciel zapłacił za nie równowartość 115 tysięcy złotych (fot. Manny Khosbin/Youtube)
Widzicie te numery startowe przy tylnych błotnikach? Właściciel zapłacił za nie równowartość 115 tysięcy złotych (fot. Manny Khosbin/Youtube)

Absurdalne? To co powiecie na bidon za równowartość 27 tys. zł? Tak, pokładowy system doprowadzania napoju do kierowcy jest wykonany z włókna węglowego i jest to zaawansowany mechanizm znany z Formuły 1, ale, jakby nie patrzeć, to nadal butelka z rurką w cenie przyzwoitego, kilkuletniego auta.

Dla właścicieli hiperaut takie wydatki to oczywiście nic szczególnego, ale nawet oni zapewne musieli pomyśleć dwa razy, nim zaznaczyli w konfiguratorze opcję pokrytego przezroczystym lakierem nadwozia z wyeksponowanego włókna węglowego. Wyprodukowanie takiej karoserii wymaga aż tysiąca godzin pracy, dlatego producent pozwolił sobie zażyczyć za ten element blisko półtora miliona złotych. Tak jest, półtora miliona za jedną opcję. Za tę cenę można dostać całego innego McLarena, model 720S. To znaczy zanim domówi się do niego opcje.

Podoba Ci się to nadwozie? To wyniesie Cię półtora miliona złotych. Samej dopłaty za jedną opcję (fot. McLaren MSO)
Podoba Ci się to nadwozie? To wyniesie Cię półtora miliona złotych. Samej dopłaty za jedną opcję (fot. McLaren MSO)

Nie przeszkodziło to jednak brytyjskiemu producentowi sprzedać wszystkie pięćset sztuk Senny jeszcze zanim model został oficjalnie zaprezentowany. Jeden z egzemplarzy trafił nawet do Polski. Co ciekawe, z karoserią z wyeksponowanego włókna węglowego.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (5)