Toyota Corolla z 1981 r. jest nie do zajechania. Wszystko przez podobieństwa do Fiata 125p
"Dziś już nie robią takich samochodów jak kiedyś" – to wyświechtane stwierdzenie, do którego należy podchodzić z przymrużeniem oka. Jednak jest w nim nieco prawdy. Udowadnia to Toyota Corolla czwartej generacji. Takim samochodem może pochwalić się Mariusz Staniuk ze Słupska.
26.03.2018 | aktual.: 01.10.2022 18:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nowoczesne samochody są lepiej wyposażone, szybsze, wygodniejsze i bezpieczniejsze. Jednak ich problemem jest to, że konstrukcje nie posiadają zapasu, który dawniej był podstawą trwałości, poprawy osiągów czy nawet prostoty obsługi. Toyota Corolla z 1981 roku została stworzona jeszcze wg starej szkoły.
Znajdujący się pod maską silnik to ulepszona, ale sprawdzona konstrukcja, która w tym wydaniu ma pojemność 1,3 l i moc 75 KM. Napęd jest przenoszony na tylną oś. Nadwozie może wygląda bardzo typowo, jak na swoje czasy, ale opracowano je z myślą o poprawie aerodynamiki, co przełożyło się na lepsze osiągi i mniejsze zużycie paliwa. Jednak Corolla stała się światowym bestsellerem z innego powodu – swojej niezawodności. A tę udało się uzyskać dzięki odpowiedniej konstrukcji.
– To były proste i niezawodne auta, konstrukcyjnie zbliżone do Fiata 125. Nie wykorzystywano w nich całej przestrzeni pod maską, co pozwalało na optymalne wyważenie i odpowiednie rozmieszczenie silnika oraz układu przeniesienia napędu względem przedniej i tylnej osi. Z tego powodu 37-letnia dziś Corolla prowadzi się bardzo stabilnie – opowiada o swoim samochodzie Mariusz Staniuk.
Podobieństwo do "Dużego Fiata" nie jest przypadkowe. Również auto, które stało się klasykiem PRL-u, było stworzone z myślą o prostocie, która miała zapewnić niezawodność oraz prostotę napraw. Z tym pierwszym bywało różnie, ale nie da się ukryć, że mechanicy mieli łatwiej niż dzisiaj.
Wróćmy jednak do Toyoty Corolli. Egzemplarz ze Słupska został wyremontowany i dzięki stuprocentowej oryginalności warty jest dziś 60-70 tys. zł. Jednak auto nie jest na sprzedaż. Klasyk jest dowodem na trwałość tego modelu. Niestety nie wiadomo, jak dokładnie ma przebieg. Licznik ma tylko pięć cyfr, a to oznacza zerowanie co 100 tys. km. Aktualnie wskazuje wartość 9870 km. Niezależnie od wyniku, samochód jest w bardzo dobrym stanie, jak na swoje lata
– Wszystko było w nim sprawne. Gdy rozpoczęliśmy renowację, okazało się, że do zrobienia nie mieliśmy za wiele. Samochód praktycznie był wolny od korozji. Po drobnych poprawkach i położeniu lakieru wygląda jak nowy. Kilkaset godzin pracy poświęciliśmy na zdjęcie patyny i lakierowanie karoserii – powiedział Staniuk.