Testy emisji zanieczyszczeń w Warszawie. Auta sprawdzają zdalnie
W Warszawie ruszyły testy, które mają pokazać prawdziwą skalę zanieczyszczeń powodowanych przez pojazdy. Kierowcy nie muszą jednak obawiać się utraty dowodu rejestracyjnego.
30.09.2020 | aktual.: 22.03.2023 10:05
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak informuje organizacja True Initiative, w stolicy Polski ruszyły testy emisji spalin prowadzone w rzeczywistym miejskim ruchu. Stanowisko pomiaru widziane było na ul. Puławskiej, niewykluczone jednak, że fachowcy mogą pojawić się wraz ze swoim sprzętem w innym miejscu. Jak to działa?
Po dwóch stronach ulicy, na której prowadzi się pomiar, ustawiane są urządzenia. Jedno z nich emituje laser oraz fale, a drugie odbiera je. Sygnały są zniekształcane w trakcie przenikania przez spaliny wydostające się z rur wydechowych, co pozwala na ocenę emisji. Jednocześnie pracuje kamera z oprogramowaniem umożliwiającym odczyt numerów rejestracyjnych. Dzięki temu można przypisać zmierzoną emisję konkretnemu pojazdowi, a z bazy Centralnej Ewidencji Pojazdów uzyskać informacje na temat jego wieku i spełnianej przez niego normy emisji spalin. Dodatkowo czujnik prędkości pozwala stwierdzić, czy w trakcie pomiaru pojazd przyspieszał, zwalniał czy utrzymywał prędkość.
Zobacz także
Badania wspierane przez Clean Air Fund mają pomóc w zdiagnozowaniu rzeczywistej skali zanieczyszczeń powodowanych przez pojazdy i pokazać dokładnie, które z nich stanowią największe zagrożenie. Na "celowniku" badaczy są przede wszystkim tlenki azotu (NOx), cząstki stałe oraz związki amoniaku. Jest też szerszy kontekst. Badacze chcą sprawdzić, jak w praktyce przyjęcie najnowszej normy Euro 6d wpływa na stan powietrza. Nie jest bowiem tajemnicą, że najczęściej laboratoryjne dane mają niewiele wspólnego z rzeczywistym poziomem generowanych zanieczyszczeń. Nie trzeba jednak obawiać się utraty dowodu rejestracyjnego. Dane nie trafiają na policję.
To drugi raz, gdy w Polsce prowadzi się badana emisji metodą teledetekcji. Podobne działania były już realizowane w Krakowie. W grudniu 2019 r. opublikowano podsumowujący je raport. W stolicy Małopolski przebadano 103 tys. pojazdów. Jeśli chodzi o emisję tlenków azotu, problematyczne okazały się wszystkie diesle, które nie spełniały normy emisji Euro 6. Nawet w przypadku wysokoprężnych aut spełniających normę Euro 5 (zarejestrowane przed wrześniem 2015 r.) prawdziwa emisja wynosiła do 700 mg NOx/km, podczas gdy norma w laboratoryjnym teście wynosi 80 g/km.
Znacznie lepiej było w przypadku aut benzynowych. Dopiero benzynowe auta spełniające normę Euro 3, która obowiązywała od stycznia 2001 do stycznia 2006 r., pod względem rzeczywistej emisji tlenków azotu uzyskały gorszy wynik niż diesle spełniające normę Euro 6. Diesle stanowią nieco mniejszy problem w dziedzinie emisji cząstek stałych. Tu w krakowskich badaniach wyraźną poprawę zauważono w przypadku diesli spełniających normę Euro 5. Auta benzynowe nie okazały się tu zaś problemem.
Na wyniki warszawskich badań trzeba będzie poczekać kilka miesięcy. Co stanie się potem? Wiele mówi się o otwarciu możliwości powoływania w miastach stref, do których wjazd będą miały wyłącznie auta spełniające określoną normę emisji. Jeśli tak się stanie, wyniki badań mogą posłużyć do opracowania zasad, które miałyby obowiązywać w takich strefach.