Szef Stellantis o walce z chińskimi markami. Przywołuje teorię Darwina

Stany Zjednoczone podjęły decyzję o znacznym podniesieniu ceł na samochody produkowane w Chinach. Bardzo możliwe, że na podobny krok zdecyduje się Unia Europejska. Carlos Tavares uważa jednak, że tym samym Zachód wpada w pułapkę.

Carlos Tavares krytykuje działania UE oraz Stanów Zjednoczonych
Carlos Tavares krytykuje działania UE oraz Stanów Zjednoczonych
Źródło zdjęć: © GETTY | Stefano Guidi
Kamil Niewiński

23.05.2024 | aktual.: 23.05.2024 16:34

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jednym z najważniejszych tematów budzących obecnie emocje w świecie motoryzacji są rosnące w siłę chińskie koncerny. Po podbiciu swojego ojczystego rynku firmy te rozpoczęły proces ekspansji na inne kluczowe kraje. To zaś prowadzi do poważnych napięć, przejawiających się zarówno w kuluarach, jak i w oficjalnych stanowiskach.

Unia Europejska kończy proces badania wpływu dofinansowań chińskiego rządu dla tamtejszych producentów na ceny samochodów oferowanych przez marki z Państwa Środka w Europie. Jego skutki mają zostać ujawnione 5 czerwca 2024 r. i wszystko wskazuje na to, że konsekwencją śledztwa może być znaczny wzrost ceł na chińskie auta.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Na podobny, chociaż o wiele agresywniejszy krok, zdecydowały się Stany Zjednoczone. Już 1 sierpnia cła na samochody i części wyprodukowane w Chinach wzrosną tam o aż 100 proc. Całkowicie zmieni to układ sił, chociaż Chińczycy ostrzegają, że są gotowi na przeprowadzenie akcji odwetowej.

Wojna cenowa zbliża się do maksymalnego poziomu eskalacji, co może wstrząsnąć branżą motoryzacyjną na całym świecie. Nie wszyscy jednak są zdania, że kroki podejmowane przez UE czy USA są właściwą drogą.

"To pułapka". Tavares krytykuje działania UE i USA

Jednym z krytyków takiego podejścia jest dyrektor generalny koncernu Stellantis, Carlos Tavares. Portugalczyk, który znany jest ze swojej bezpośredniości, uważa, że państwa chcące wprowadzić podwyższone cła ściągną na siebie przez takie działania kłopoty.

Tavares w wywiadzie dla agencji Reuters odwołał się również do teorii Darwina, przekonując, że to rynek jest w stanie ostatecznie zweryfikować, czy chińskie auta rzeczywiście podbiją świat. Uważa on, że ta batalia już się rozpoczęła i nawet zmiany w cłach nie sprawią, że motoryzacja zejdzie z obranej już ścieżki.

To duża pułapka dla krajów, które podążają tą drogą. Nie mówimy o okresie darwinowskim, a już w nim jesteśmy. To nie będzie łatwe dla dealerów. To nie będzie łatwe dla dostawców. Nie będzie to łatwe dla producentów OEM. [...] Kiedy walczy się z konkurencją, aby zaabsorbować 30 proc. przewagi kosztowej na korzyść Chińczyków, zaczynają pojawiać się konsekwencje społeczne. Ale europejskie rządy nie chcą teraz stawiać czoła tej rzeczywistości. Jak wiemy na przykładzie Europy, wszyscy mówią o zmianach, dopóki ta zmiana jest korzystna dla kogoś innego. 
chinyunia europejskausa
Komentarze (7)