Sytuacja kierowców w Dover wygląda źle. Testy na COVID-19 nie pomogą?

Wigilia to kolejny dzień, w którym kierowcy tirów oczekują na możliwość dostania się z Wielkiej Brytanii do Francji. Patową sytuację mają zmienić testy na koronawirusa, ale wśród stojących w kolejce nie ma optymizmu.

Przy porcie w Dover dzieją się dantejskie sceny.
Przy porcie w Dover dzieją się dantejskie sceny.
Źródło zdjęć: © fot. Dan Kitwood/Getty Images
Szymon Jasina

24.12.2020 | aktual.: 16.03.2023 15:08

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Choć testowanie kierowców na obecność koronawirusa już ruszyło, to sami zainteresowani stwierdzają, że jest to farsa. Jak powiedział w rozmowie z Autokult.pl jeden z kierowców – Brytyjczykom tak zależy na rozwiązaniu problemu, że nawet jeśli ktoś ma wynik pozytywny, to badany jest jeszcze raz i jeszcze raz, aż do uzyskania wyniku negatywnego.

Wszystko dlatego, że takie zaświadczenie ma umożliwić wjazd do Francji. Jednak w praktyce może być z tym trudno. Brak zarażenia COVID-19 niczego nie gwarantuje, ponieważ kolejka do promu i Eurotunelu jest już gigantyczna, a od popołudnia w Wigilię osoby zajmujące się przeprawami ciężarówek mają przerwę świąteczną.

Kierowcy stojący w okolicach Dover mają też problemy z podstawowymi kwestiami. Warunki sanitarne są kiepskie, a do tego brakuje im jedzenia i wody. Jak tłumaczy jeden z czekających tam polskich kierowców – niektórzy zbierają już deszczówkę, żeby mieć co pić.

Zaczynają pojawiać się też problemy z ładunkiem. W przypadku naczep chłodniczych potrzebne jest paliwo do agregatów generujących prąd do ich pracy. Jednak paliwa tego nie ma jak kupić i uzupełnić. Z powodów bezpieczeństwa zabroniono też spuszczania paliwa z pojazdów, aby przelać je do agregatów chłodniczych. To oznacza, że przewoźnicy niedługo mogą stracić przewożony towar.

Komentarze (6)