Spór pomiędzy Suzuki a Volkswagenem zakończony – niemiecki koncern jeszcze na tym zarobi! [aktualizacja]

Niespełna pięcioletnia „współpraca” pomiędzy Suzuki a Volkswagenem została właśnie zakończona, a japoński koncern może odzyskać od Volkswagena 20 procent swoich akcji. Na tym nieudanym przedsięwzięciu Volkswagen może jeszcze zarobić około 2 mld dolarów.

Spór pomiędzy Suzuki a Volkswagenem zakończony – niemiecki koncern jeszcze na tym zarobi! [aktualizacja]
Marcin Łobodziński

20.09.2015 | aktual.: 02.10.2022 09:32

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Zacznijmy od początku. W grudniu 2009 roku Suzuki zawarło sojusz z Volkswagenem, który miał m. in. doprowadzić obie firmy do stworzenia wspólnie linii ekologicznych samochodów. Ponadto Suzuki miało otrzymywać silniki Volkswagena, a niemiecki gigant dzięki współpracy z Japończykami liczył na szybszy rozwój sprzedaży samochodów w Indiach, gdzie Suzuki od lat dominuje na rynku motoryzacyjnym. W ramach porozumienia Suzuki kupiło 1,5 procenta akcji Volkswagena, natomiast Volkswagen kupił 19,9 procent akcji Suzuki. Porozumienie trwało niewiele ponad rok i nic z tego nie wynikało. Nie doszło do żadnej współpracy, a obie firmy nie wypracowały wspólnej strategii działania.

W roku 2011 Suzuki podpisało umowę z Fiatem na dostarczenie małolitrażowych silników Diesla, co publicznie skrytykował Volkswagen twierdząc, że Japończycy złamali porozumienie. To oczywiście ugodziło w ich honor. Na domiar złego, wcześniej Martin Winterkorn powiedział również, że ma wpływ na politykę firmy Suzuki, co również uraziło Japończyków. Suzuki domagało się od Volkswagena wycofania oskarżeń mówiących o złamaniu porozumienia, na co Niemcy odpowiedzieli listem „nie do skomentowania” zdaniem Japończyków. Cała sytuacja stała się kuriozalna, ponieważ po zawarciu porozumienia obie firmy zamiast działać razem, toczyły spory i na tyle nie odpowiadało to przedstawicielom Suzuki, że postanowili rozwiązać umowę i zażądali zwrotu swoich akcji, aby zakończyć współpracę polubownie, tzw. uściskiem dłoni. Tymczasem Martin Winterkorn z Volkswagena był innego zdania i skrytykował zarząd Suzuki twierdząc, że być może dogada się z nowym zarządem, jeżeli ten zostanie powołany. Chyba jednak bardziej chodziło o to, że akcje Suzuki wyraźnie straciły na wartości i ich odsprzedanie wiązało się ze stratą. Czara goryczy została przelana i Suzuki wniosło pozew do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego w Londynie domagając się zwrotu ich części akcji.

Teraz londyński arbitraż orzekł, że choć Suzuki złamało porozumienie z Volkswagenem, to niemiecki koncern musi odsprzedać akcje Suzuki samej firmie lub podmiotowi wskazanego przez zarząd. Co więcej, Niemcy mogą się domagać odszkodowania, ale jego wysokość zostanie ustalona w oddzielnym postępowaniu. Volkswagen może zarobić nie tylko na tym, ale i na cenie akcji, które poszybowały w górę. Kupiono je bowiem za 1,7 mld dolarów, natomiast obecnie wycenia się je na 4 mld dolarów.

[aktualności 20 września]

Suzuki odkupiło swoje akcje od Volkswagena za 3,9 mld dolarów amerykańskich. Była to pula 122,77 mln akcji stanowiąca 19,9 procent wszystkich. Co Suzuki zrobi z akcjami? Tego nie wiadomo. Padały propozycje anulowania tej puli i skupieniu się na akcjach będących w posiadaniu inwestorów. W ten ostateczny sposób kończy się związek Suzuki i Volkswagena. W przyszłości Suzuki zamierza być ostrożniejsze w dobieraniu partnerów.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (27)