Sekundniki mogą pojawić się na skrzyżowaniach. Albo zupełnie zniknąć
Ministerstwo Infrastruktury chce poprawić bezpieczeństwo na drogach, zmieniając sposób działania sygnalizacji świetlnych. Jednym z zagadnień do uporządkowania jest stosowanie sekundników, pokazujących czas do zmiany świateł.
19.11.2024 09:25
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Resort infrastruktury, zmieniając zasady użycia sygnalizacji świetlnych, nie zamierza opierać się na osobistych przekonaniach ministra czy jego zastępców. Stworzenie ekspertyzy na ten temat zlecono Instytutowi Badawczemu Dróg i Mostów. To, co w przyszłości znajdzie swoje odzwierciedlenie w przepisach czy rekomendacjach Ministerstwa Infrastruktury, w dużej mierze zależeć będzie więc od naukowców i twardych danych. Co to oznacza dla kierowców?
Ministerstwo chce znowelizować przepisy dotyczące budowy sygnalizacji i organizacji ruchu w oparciu o ich pracę. Zagadnieniem, które zapewne będzie budziło największe zainteresowanie kierowców, jest kwestia sekundników na skrzyżowaniach. Pokazujące czas do zmiany świateł liczniki można dziś spotkać na nielicznych skrzyżowaniach. Resort infrastruktury chce uporządkować również ich kwestię. Czy będzie to oznaczało ich popularyzację lub wręcz nakaz stosowania? Starsze dane pokazują, że niekoniecznie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z punktu widzenia kierowcy sekundniki zwykle są postrzegane jako wydatna pomoc. Dzięki takiemu urządzeniu czekający na zielone światło kierowcy mogą zawczasu przygotować się do jazdy, co przekłada się na upłynnienie ruchu. Z drugiej strony, zbliżający się do skrzyżowania kierowca, który widzi, że może nie zdążyć na zielonym, ma czas, by zacząć hamowanie silnikiem i jednocześnie zaoszczędzić paliwo oraz zwiększyć swoje bezpieczeństwo. Tak jest w świecie idealnym. Niestety, na co dzień poruszamy się po drogach tego realnego.
Badania przeprowadzone w 2016 r. przez Politechnikę Śląską pokazały, że w praktyce obecność sekundników może negatywnie wpływać na bezpieczeństwo. Słabym ogniwem jest tu oczywiście człowiek. Na podstawie obserwacji 176 skrzyżowań w 30 miejscowościach naukowcy stwierdzili, że na skrzyżowaniach z sekundnikami odnotowywano więcej przypadków przekroczenia dozwolonej prędkości niż na skrzyżowaniach bez takiego rozwiązania.
Z kolei doświadczenia z innych państw pokazywały, że kierowcy, zauważywszy, że do zmiany światła na czerwone pozostało niewiele czasu, byli raczej skłonni przyspieszać niż zwalniać. W efekcie bezpieczeństwo zamiast rosnąć, spadało. Tak było m.in. w USA, gdzie na skrzyżowaniach z sekundnikami dochodziło do większej liczby kolizji niż na tych bez sekundników.
Wnioski naukowców z IBDiM mogą więc być mało przychylne dla sekundników. Kłopotliwe mogą być również zagadnienia techniczne. Sekundniki najłatwiej można stosować na skrzyżowaniach, gdzie pracuje stałoczasowa sygnalizacja świetlna. Jeśli sygnalizacja jest bardziej zaawansowana i dostosowuje czas emisji sygnałów do wykrytego przez kamery czy pętle indukcyjne natężenia ruchu, to zastosowanie sekundników jest w najlepszym razie bardziej skomplikowane, a może być również bezzasadne lub niemożliwe.
Czas pokaże, do jakich wniosków na temat sekundników dojdą polscy naukowcy. Jedno jest pewne, zastosowanie ich do tego, by z wyprzedzeniem wskazywać moment zmiany świateł na zielone, mogłoby upłynnić ruch. W przypadku innych zastosowań plusy będą musiały walczyć z minusami.