Sankcje na Rosję działają. Efekt widać na ulicach

W efekcie zagranicznych sankcji nałożonych na Rosję po napaści tego kraju na Ukrainę, sprzedaż nowych samochodów w kraju rządzonym przez Putina się załamała. W efekcie ceny poszły w górę i Rosjanie przerzucili na kupowanie aut używanych.

Łady bez ABS-u to jedne z niewielu samochodów, które są nadal produkowane w Rosji
Łady bez ABS-u to jedne z niewielu samochodów, które są nadal produkowane w Rosji
Źródło zdjęć: © Bloomberg via Getty Images | Andrey Rudakov
Szymon Jasina

18.02.2023 | aktual.: 19.02.2023 09:48

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W ciągu ostatniego roku rynek motoryzacyjny w Rosji został wywrócony do góry nogami. Zachodnie, ale też koreańskie i japońskie marki zaprzestały sprzedaży w tym kraju. Koncerny z tych państw pozamykały, a nierzadko też posprzedawały swoje fabryki znajdujące się w Rosji. Przyniosło to kilka różnych efektów.

Pierwszym jest brak dostępności nowych samochodów zachodnich producentów. W odpowiedzi na to Rosja postanowiła zwiększyć produkcję rodzimych aut. Jednak z jednej strony sankcje oznaczają brak wielu podzespołów, a co za tym idzie problemy z produkcją, a z drugiej np. przywrócony do życia Moskwicz nie jest tak naprawdę rosyjski, gdyż pod tą marką oferowane są chińskie samochody.

Jak podaje "Automotive News Europe", produkcja samochodów w Rosji jest na najniższym poziomie od czasu rozpadu Związku Radzieckiego w 1991 r., gdyż to właśnie zachodnie koncerny w większości odpowiadały tam za wytwarzanie aut. Więc z jednej strony po prostu w salonach jest dużo mniej nowych samochodów, a z drugiej ich ceny wzrosły (przy jednoczesnym spadku jakości).

Mimo wzrostu cen, Rosjanie wydali o ponad 52 proc. mniej na nowe samochody niż rok wcześniej. Ci, którzy dotychczas planowali zakup nowego auta, teraz decydują się na używane. W ich przypadku Rosjanie wydali łącznie o 14 proc. więcej. Jednak sumarycznie wydatki na zakup nowych i używanych samochodów spadły o 15 proc. Wynika to z faktu dużej inflacji, a więc przeznaczania pieniędzy na bardziej kluczowe wydatki.