Samochód sportowy roku 2010 wg Czytelników i Redakcji Autokult.pl

Niełatwo podjąć decyzję, gdy do wyboru jest tak wiele aut, które zasługują na ten tytuł. Zaskoczył mnie wybór Czytelników, ale z drugiej strony pokazuje on, że Polacy to jednak naród przyzwyczajony do kompromisów. To dobre, że Polak zawsze zdecyduje się na rozwiązanie optymalne.

Samochód sportowy roku 2010 wg Czytelników i Redakcji Autokult.pl
Marcin Łobodziński

29.01.2011 | aktual.: 13.10.2022 13:53

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Niełatwo podjąć decyzję, gdy do wyboru jest tak wiele aut, które zasługują na ten tytuł. Zaskoczył mnie wybór Czytelników, ale z drugiej strony pokazuje on, że Polacy to jednak naród przyzwyczajony do kompromisów. To dobre, że Polak zawsze zdecyduje się na rozwiązanie optymalne.

Zwycięzca

Tak, bo GT-R to kompromis, choć zdecydowanie lepiej wygląda określenie: kompletny, optymalny czy uniwersalny. Nissan nie jest jednym z tych kompromisów, o których mówimy: do wszystkiego i do niczego. Świetny w każdej kategorii, w jakiej ocenia się samochody sportowe. Nawet cena jest tak niska, że na tle Lamborghini czy Ferrari, Nissana można śmiało nazwać okazją.

Nissan GT-R (foto: Nissan)
Nissan GT-R (foto: Nissan)

Pewien profesor inżynierii powiedział kiedyś: „Inżynier jest jak artysta. Jeden i drugi robią rzeczy piękne, tylko aby to piękno dostrzec, trzeba przyjąć odpowiedni punkt widzenia. Jednak inżynier ma tę przewagę, że robi również rzeczy użyteczne, dzięki czemu ludzie, którzy tego piękna nie dostrzegą, docenią jego dzieło.”

Nissan GT-R (foto: Nissan)
Nissan GT-R (foto: Nissan)

Nie każdemu podoba się GT-R. Większość uważa, że nie ma duszy ani tego czegoś, co pozwalałoby go porównywać z Ferrari, Lamborghini czy Porsche. Jednak niedocenienie jego osiągów i tego, że pod wieloma względami góruje nad konkurencją, to zwykła ignorancja. Kazutoshi Mizuna (główny projektant GT-R) znalazł nie tyle kompromis, co złoty środek.

Miejsce 2

Największym zaskoczeniem, pewnie dla wszystkich, jest drugie miejsce Forda Focusa RS500. Czym Was zauroczył? Domyślam się, że nie tylko osiągami. Z całą pewnością jest najtańszą, naprawdę ostrą maszyną w tym porównaniu. Napęd na przednią oś nie czyni go superautem, ale w świecie gorących hatchbacków to prawdziwy muscle car.

Ford Focus RS500 (foto: Ford)
Ford Focus RS500 (foto: Ford)

Ciekaw jestem tylko, czy zwykła wersja RS-a zaszłaby tak daleko. I wiecie co? Myślę, że tak, bo ktoś, kto głosował na to auto, głosował po prostu na Forda RS. Bez różnicy, czy była to 500, czy nie. Ktoś, kto głosował na to auto, nie miał wątpliwości co do swojego wyboru.

Miejsce 3

Obraz

Dlaczego? A czym jest Italia? Czym jest 599 GTO, jeśli nie wejściem Ferrari w świat zaawansowanej elektroniki? Czyż nie dzięki elektronice Italia się tak dobrze prowadzi? Nie mówię, że tylko dzięki niej, ale przecież inżynierowie sami chwalą się aktywnym dyferencjałem i kontrolą trakcji rodem z F1, tak jakby to były najważniejsze urządzenia w samochodzie. Czy kierowcy testowi nie mówili, że uzyskanie lepszego wyniku na torze z wyłączonymi systemami stabilizacji jest niemożliwe? I wreszcie kiedy bolidy Formuły 1 były najszybsze i najwspanialsze? Właśnie w czasach najbardziej zaawansowanych elektronicznie systemów sterowania. Jestem pewny, że gdyby Nissan miał zbudować supersamochód z napędem na jedną oś, to mechanicznie byłby niemal kopią Ferrari Italii lub 599 GTO.

Pozostałe miejsca:

  1. Mercedes SLS AMG
  1. Audi R8 GT
  1. Audi RS5
  1. Ferrari 599 GTO
  1. Bugatti Veyron 16.4 Super Sport
  1. BMW M3 GTS
  1. Subaru Impreza WRX STi
  1. Lexus LFA12. Lamborghini Murcielago LP 670-4 SV
  1. Porsche 911 GT2 RS
  1. Wiesmann GT MF5
  1. Lamborghini Gallardo LP 570-4 Superleggera
  1. Porsche 911 Sport Classic

  1. Lotus Evora

Samochód roku 2010 wg Redakcji Autokult.pl

Rafał Warecki - emocje biorą górę

[/h3]

Patrząc na suche dane techniczne, mógłbym napisać wiele. Przytoczyć je, a następnie zestawić z innymi, równie martwymi cyframi. Papierowa konfrontacja technologii czy osiągów samochodu, kiedy należy wybierać spośród światowej czołówki, tak naprawdę znaczy tyle co nic. Dla człowieka, który nigdy nie miał okazji prowadzić żadnego z pojazdów biorących udział w konkursie, pozostaje kierować się smakiem i emocjami.

Obraz

Wiesmann GT MF5 dostarcza ich aż nadto. Przeniesienie linii retro do współczesności i połączenie jej z technologiami z najwyższej półki sprawia, że obok tego samochodu nie da się przejść obojętnie. Dopasowanie każdego elementu z dokładnością do drgań dłoni pracownika manufaktury, okazałe i nobliwe wnętrze niekwestionujące jednocześnie wysoce sportowego charakteru auta sprawiają, że w tym doborowym towarzystwie młody Wiesmann wydaje się dla mnie faworytem.

Rozwodzenie się nad wyższością w stosunku do konkurencji pod względem technicznym - w obliczu braku możliwości rzeczywistego potwierdzenia - schodzi na dalszy plan. Jazda samochodem to w końcu coś niezwykle subiektywnego.Bartosz Pokrzywiński - z praktycznym podejściem

[/h3]Konkurencja była mocniejsza, szybsza i może nawet ładniejsza, ale mimo to wybór był dla mnie oczywisty. Gdyby brać pod uwagę tylko osiągi, wygrałoby Bugatti. Gdyby natomiast sugerować się urodą, Mercedes SLS AMG nie miałby sobie równych. Jednak na samochód sportowy składa się znacznie więcej czynników. To nie tylko przyspieszenie, prędkość maksymalna oraz przyczepność, ale również przystępność.

Auto sportowe nie może być rasową wyścigówką, która nadaje się wyłącznie na tor. To właściciel ma dojechać nim na tor i to nie tylko wtedy, kiedy znudzi mu się pokonywanie górskich serpentyn, wygrywanie sprintów pomiędzy światłami czy osiąganie prędkości maksymalnej na niemieckiej autostradzie. Kierowca ma czerpać radość z każdej, najkrótszej nawet podróży.

Nissan GT-R (foto: Nissan)
Nissan GT-R (foto: Nissan)

Dlatego właśnie wybrałem Nissana. Wprawdzie model ten jest na rynku już od ponad 3 lat, jednak pod wieloma względami konkurencja nadal nie może mu dorównać. Twórcom tego pojazdu udało się upakować osiągi supersamochodu w formę coupe z czterema miejscami siedzącymi, bagażnikiem i czujnikami parkowania. Mimo tego, że sam proces produkcji jest niewiarygodnie zaawansowany technologicznie, nie widać tego na rachunku wystawianym przez dealera. To naprawdę najlepsze auto ostatnich lat.

Nissan GT-R (foto: Nissan)
Nissan GT-R (foto: Nissan)

[/h3]Wybór samochodu roku to szalenie trudne zadanie. Już samo zamknięcie listy sprawiło nam nie mały problem, a co dopiero wybrać najlepszy pojazd z najlepszych. Jak w każdym tego typu plebiscycie, tak i tutaj każdy kieruje się subiektywnymi odczuciami. Mój wybór padł na szalone Lamborghini Murcielago LP670-4 SuperVeloce.

Obraz

Jest to ostatnie tchnienie byka w postaci Murcielago, gdyż produkcja tego modelu została zakończona, a świat czeka obecnie na jego następcę w postaci modelu LP700-4, który przyjmie najprawdopodobniej nazwę Aventador. Ostatnia wersja Murcielago jest tym wszystkim, co w Lamborghini najlepsze: porażająca moc, niebanalny, agresywny wygląd i niesamowity dźwięk silnika V12. Jest to ostatnie Murcielago, a więc inżynierowie bogaci w doświadczenie stworzyli samochód idealny do granic możliwości tego nadwozia i podwozia.

Opłaciło się – Murcielago LP670-4 SV jest bardzo szybkie na prostej i w zakrętach dzięki napędowi na wszystkie 4 koła. Ponadto jest też lżejsze o 100 kilogramów i mocniejsze o 30 KM od „zwykłej” wersji LP640-4. Wszystko to przekłada się na supersamochód z prawdziwego zdarzenia, w przypadku którego brutalna moc i krzykliwy wygląd wychodzą na pierwszy plan.Artur Kuśmierzak - chciałby zostać wciągnięty przez nawiew w Italii

[/h3]Wybór superauta to nie lada wyzwanie, dlatego przed podjęciem ostatecznej decyzji długo myślałem. Na początku chciałem obstawić GT-R. To genialne auto z napędem na 4 koła, rasowo brzmiącą V6 i przystępną ceną. Jednak znalazłem w nim jeden poważny mankament - Nissan po prostu nie ma duszy. Owszem, nie można powiedzieć, że jest brzydki, ale też nie można nazwać go dziełem sztuki. Każda część jego nadwozia została zaprojektowany przez Playstation, co oznacza, że to nie samochód, tylko robot. Inaczej jest w przypadku Ferrari 458 Italia.

Ferrari 458 Italia (foto: Ferrari)
Ferrari 458 Italia (foto: Ferrari)

Tu nad dosłownie każdym najdrobniejszym elementem pracowali włoscy artyści ze studia Pininfarina. W tym aucie każdy nawet najmniejszy detal ma w sobie pasję. Nie wiem jak oni to robią, ale design sylwetki tego auta wręcz powala. Nie inaczej jest w środku. Siedząc na fotelu kierowcy, mamy wrażenie, że kokpit Ferrari żyje i wraz ze wzrostem prędkości auto wciągnie nas do jednej z kratek wentylacyjnych.

Ferrari 458 Italia (foto: Ferrari)
Ferrari 458 Italia (foto: Ferrari)

Poza tym pomimo zaskakująco dobrego brzmienia japońskiej V6 nie może się równać z gromowładnym V8 pochodzącym z Maranello. Inżynierowie 458 Italii nie zapomnieli też o nawiązaniu do tradycji, a konkretniej do modelu F40 w postaci 3 końcówek wydechu. Co prawda Italia 458 pewnie nie będzie tak bezawaryjna jak Nissan GT-R, ale przecież nie to jest w przypadku takich aut najważniejsze. Podejście inżynierów Ferrari do tworzenia silników kwituje teoria jednego z nich, który twierdził, że jeśli po dojechaniu samochodu do mety wyścigu silnik nie ulegnie awarii, to znaczy, że był za mało wysilony. Wybór jest prosty - Ferrari 458 Italia.Marcin Łobodziński - odnalazł ulubiony smak lodów

[/h3]Porsche 911 GT2 RS, jest tak dobry, że trudno będzie zrobić szybszą 911. Jazda najszybszym Porsche, nad którym pracował sam WalterRöhrl ze świadomością, że nikt nie jest w stanie nam dokopać, musi być wspaniała. Można go uznać za dzisiejszy wzorzec szybkości samochodu sportowego. Lepsze są tylko mutanty zbudowane na wzór wozów wyścigowych, jak Gumpert Apollo, Zonda R czy Ferrari 599 XX.

Porsche, budując GT2 RS, zamknęło drzwi przed nosem McLarenowi w drodze na szczyt superaut. Dla Ferrari i ich GTO z całym tym nadmiarem elektroniki to lekcja robienia wspaniałych wersji ze starych modeli. To lekcja pokory dla wszystkich producentów. Pokaz możliwości, jakie kryły się w odchodzącym powoli do historii modelu 997.

Właśnie za to kocham Porsche i choćbym wychwalał pod niebiosa inne wozy to i tak są one jedynie tłem dla samochodów z Zuffenhausen. I jeśli ktoś powie, że 911 straciła charakter to… przyznam mu rację. Niestety, ale niekończąca się liczba wersji tego samego auta zaczyna nudzić. Dlatego moim wyborem na tytuł samochodu roku jest Porsche 911 Sport Classic.

Obraz

To kolejna, koszmarnie droga wersja krótkoseryjna, która uleczyła 911 z utraty charakteru. To kwintesencja Porsche. Ten model ma wszystko, czego prawdziwy fan Porsche oczekuje od 911. Ma napęd na tył, mechaniczną skrzynię biegów, poszerzone nadwozie (jak w Carrera 4) i niemal wszystkie wynalazki tej firmy. Są węglowo-ceramiczne hamulce i system PASM. Jest też wartość dodana. Mocniejszy silnik, cudowne wnętrze z przepięknym wykończeniem, pakiet optyczny z historyczny spojlerem i felgami Fusch.

Dlaczego ten samochód? Gdy zakochałem się w Porsche, zawsze miałem dylemat, który model bym chciał. Turbo, Carrera S czy GT3? Kiedy pojawiło się GT2, stwierdziłem, że jest królem na zawsze, ale nie jest dla mnie. To tak jakby uwielbiać lody, pójść do najlepszej lodziarni i wyjść z niczym, bo wybór był zbyt trudny. Sport Classic jest właśnie tym smakiem, który wreszcie mogę wybrać. To nie ulubiony smak, lecz ten, który wybieram dlatego, że nie potrafię tego wyjaśnić. To dowód, że jest to właściwy wybór. Jeśli nie wiesz, dlaczego coś wybierasz, to z braku argumentów nikt i nic nie przekona cię do zmiany decyzji.

Olgierd Lachowski - chce być jak Walter Röhrl

Według mnie sportowy samochód roku nie musi mieć dużego bagażnika, czterech miejsc siedzących, nie musi pokazywać bzdurnych informacji typu: jakie przyspieszenie poprzeczne uzyskano na zakręcie, może się dławić i krztusić stojąc w miejskich korkach. W ogóle nie musi, a nawet nie powinien być praktyczny – to w końcu nie Volkswagen Passat. Musi za to imponować osiągami w każdym tego słowa znaczeniu, mieć limitowaną produkcję i… to coś, czego nigdy nie miał i nie będzie miał np. Nissan GT-R, któremu znakomitych osiągów przecież odmówić nie można.

Obraz

Moja klasyfikacja:

Miejsce 3: Wiesmann GT MF5 – wspaniale wygląda, produkuje się bardzo mało egzemplarzy i ma niezły silnik, a będzie miał jeszcze lepszy.

Miejsce 2: Ferrari 599 GTO. Zasiadając za sterami tego superszybkiego wozu, kierowca wie, że poprowadzi kawałek legendy otaczającej włoską markę, legendy, która nigdy nie będzie udziałem Lexusa LF-A.

Moim samochodem roku jest Porsche 911 GT2 RS. Tak tak, ten „sportowy Garbus” zrobi na szaro każdy samochód w swojej i w wiele wyższej klasie mocy. Ma wspaniały, doładowany silnik oraz zawieszenie i hamulce będące manifestacją inżynierskiej wiedzy zdobytej na przestrzeni lat w różnego rodzaju wyścigach. To auto otacza wyścigowa aura – wystarczy zasiąść za kierownicą i już się jest Walterem Röhrlem.Szymon Witkowski - połamał swój rowerek z myślą o Porsche

[/h3]Cieszę się, że tytuł nosi nazwę "Samochodu sportowego". Dzięki temu mogłem od razu z czystym sumieniem odrzucić wszystkie komfortowe modele klasy GT. W wieku 3 lat złamałem na pół mój pierwszy i ostatni rowerek trójkołowy, wyrażając w ten sposób zdanie na temat pojazdów z napędem na przednią oś. Myślę, że już wtedy wybrałem Porsche 911 GT2 RS na samochód moich marzeń.Wiedziałem, że w końcu takie auto powstanie.

Obraz

Hemingway napisał kiedyś: "Są tylko trzy prawdziwe sporty: walki byków, wyścigi samochodowe oraz alpinizm. Wszystkie inne są jedynie grami". Sport nie ma być przyjemny. Mamy się spocić, zmęczyć, a czasami doznać kontuzji tylko po to, aby wrócić jeszcze twardszym. Takie jest 911 GT2 RS. Sport w czystej postaci, żadna gra czy zabawa. Da nam w kość przy każdej okazji. Nie wybaczy błędów. Kupując ten model, wraz z kluczykami dostajemy skierowanie do szpitala na amputację wyobraźni. W przeciwnym razie nawet nie wsiądziemy do tego samochodu.

Zostawmy podróże z klasą po bułki do sklepu dla wygodnych samochodów Grand Touring - sportowców w polówkach Ralpha Laurena i kaszkietach Burberry. Porsche 911 GT2 RS nie boi się krwi na rękach i brutalnie zjada żywcem homologowanych strojnisiów. Na koniec dnia, o ile uda nam się wrócić żywym, rozpiera nas satysfakcja, że nie zostawiliśmy na torze nikogo żywego... szybszego.Piotr Wielgus - kieruje się doświadczeniem

[/h3]Jakby głupio to nie zabrzmiało, patrząc na propozycje najlepszych aut sportowych 2010 roku od razu wiedziałem, że wybór będzie prosty. Zastosowałem bowiem klarowny klucz - odrzuciłem samochody, którymi nigdy nie jeździłem. Na bok poszła wyobraźnia i marzenia ściętej głowy. Na polu bitwy zostały tylko dwa auta: Ford Focus RS500 i Subaru Impreza WRX STi. No i wybór: brunetka czy blondynka? No jednak brunetka.

Ford Focus RS500 (foto: sportauto.de)
Ford Focus RS500 (foto: sportauto.de)

Ford Focus RS500 to auto niezwykłe. Jak to ktoś kiedyś powiedział, jest najlepszym supersamochodem dla zwykłego człowieka. Silnik osiąga 350 KM przy 6000 obr/min oraz 460 Nm maksymalnego momentu obrotowego w zakresie od 2500 do 4500 obr./min. Zwykły Focus RS jest słabszy o 45 KM i 20 Nm. Te liczby działają na wyobraźnię, ale nie są w stanie oddać, tego co dzieje się z człowiekiem, gdy doświadcza ich na własnym ciele. Focus RS500 dał mi okazję poczuć coś niewyobrażalnego, coś czego nigdy nie zapomnę. Dlatego póki co jest dla mnie numerem jeden. Tuż za nim czai się Subaru.

Podsumowując - samochodem sportowym roku 2010 wg Redakcji Autokult.pl został Porsche 911 GT2 RS.

Komentarze (0)