Samochód elektryczny czy hybrydowy? Który wybrać?

Szpinak czy jarmuż, winyl czy CD, pecet czy mac? Czym byłby nasz świat bez wiecznych sporów, nie tylko miłośników różnych technologii? Na szczęście wraz z nadejściem nowej ery motoryzacji, tematów do dyskusji też nam raczej nie zabraknie.

Samochód elektryczny czy hybrydowy? Który wybrać?
Źródło zdjęć: © Materiał partnera
Platforma Autokult

02.04.2020 | aktual.: 22.03.2023 12:03

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jeszcze nie tak dawno kierowcy kupujący nowy samochód mieli do wyboru dwie wersje napędu: silnik benzynowy lub wysokoprężny. Prowadzone wtedy dyskusje i spory między zwolennikami diesli i benzyniaków potrafiły ciągnąć się godzinami, a pojawiały się praktycznie zawsze, gdy tylko gdzieś zebrało się kilku miłośników motoryzacji.

Dziś coraz częściej podobne spory pojawiają się między posiadaczami aut elektrycznych i hybrydowych. I podobnie jak w przypadku obu rodzajów silników spalinowych, tu też trudno o jednoznaczne rozstrzygnięcie, który z tych napędów jest lepszy. Mimo to spróbujmy je ze sobą skonfrontować i zobaczmy, który wyjdzie z tego pojedynku obronną ręką.

Komfort, przyspieszenie – zalety aut elektrycznych

Na pierwszy ogień weźmy to, co odczuwamy, gdy tylko uruchomimy samochód. Auta elektryczne, dzięki zastosowaniu silników, które nie generują żadnych drgań i są niemal bezgłośne, cechują się kulturą pracy nieporównywalnie wyższą niż cokolwiek, z czym mieliśmy wcześniej do czynienia.

Z hybrydami sprawa jest nieco bardziej złożona. Te zbudowane w konfiguracji plug-in, jak np. Opel Grandland X HYBRID4 są wyposażone w akumulatory pozwalające na przejechanie kilkudziesięciu kilometrów w trybie wyłącznie elektrycznym. W tym czasie zapewniają one tę samą kulturę pracy co auta elektryczne. Po wyczerpaniu się możliwości elektrycznego układu napędzania, do gry wchodzi silnik spalinowy, natomiast w elektryku jazda w pełni opiera się na silniku napędzanym prądem. W przypadku hybryd równoległych, silniki elektryczny i spalinowy cały czas pracują razem.

Jednocześnie dzięki temu, że silnik elektryczny dysponuje maksymalnym momentem obrotowym niemal od chwili uruchomienia, nie ma potrzeby wkręcania go na wysokie obroty. A to sprawia, że auta elektryczne mają znacznie lepsze przyspieszenia od spalinowych. Opel Corsa-e przyspiesza do setki w 8,1 s a do 50 km/h w rewelacyjne 2,8 s. Ale hybrydy, właśnie dzięki temu, że też mają do dyspozycji napęd elektryczny, dorównują im pod tym względem - Grandland X HYBRID4 na osiągnięcie 100 km/h potrzebuje tylko 6,1s. A to przecież duży, rodzinny SUV.

Prostota i ekonomia – silniki samochodów elektrycznych i hybrydowych

Elektryki są niewątpliwie znacznie prostsze w budowie od aut spalinowych, ponieważ napędzające je silniki składają się praktycznie z jednej tylko ruchomej części, czyli rotora. Pracuje on przy tym w niemal laboratoryjnych warunkach w porównaniu z tymi panującymi wewnątrz silnika spalinowego. W dodatku ten ostatni, nie dość, że nieporównywalnie bardziej skomplikowany w budowie, wymaga jeszcze wielu instalacji towarzyszących - układu paliwowego, chłodniczego czy wydechowego. Jeśli do tego dodamy dodatkowy silnik elektryczny i konieczność odpowiedniego zestrojenia ich pracy w jeden mechanizm, to jasne staje się, że układ napędowy auta hybrydowego jest nieporównywalnie bardziej skomplikowany niż w samochodzie elektrycznym.

Jednak najważniejszą zaletą pojazdów elektrycznych są niskie koszty ich eksploatacji. Pokonanie 100 km elektryczną Corsą-e ładowaną z sieci domowej to wydatek rzędu 7-9 zł, w zależności od wybranej u dostawcy energii taryfy. To wynik absolutnie nieosiągalny dla aut z innymi napędami. Chociaż trzeba przyznać, że zwłaszcza hybrydy plug-in mają duże osiągnięcia w dziedzinie ekonomiki jazdy, ponieważ na codziennych odcinkach zachowują się jak elektryki. Co ciekawe, samochody elektryczne, odwrotnie niż pozostałe, są bardziej ekonomiczne w mieście. Zawdzięczają to systemom odzyskiwania energii z hamowania, do którego przecież częściej dochodzi w terenie zabudowanym niż na trasie.

Zasięg samochodu elektrycznego. Czy naprawdę jest tak mały?

Niestety, przy wszystkich swoich zaletach auta elektryczne mają jedną wadę, którą jest oczywiście ich ograniczony zasięg. Problem ten nie ogranicza się tylko do pojemności akumulatorów, które pozwalają na przejechanie określonej liczby kilometrów. W końcu bak auta spalinowego też nie jest bez dna. Ładowanie baterii wciąż trwa dłużej niż tankowanie, a sieć szybkich ładowarek – choć stale się zwiększa – mogłaby być bardziej rozbudowana. Dlatego właściciele aut elektrycznych muszą planować swoje podróże z uwzględnieniem ich obecności na planowanej trasie i odległości między nimi.

Oczywiście, problem nie jest aż tak poważny, tym bardziej, że w ostatnio prezentowanych konstrukcjach zasięg ten jest całkiem spory. Kompaktowa Corsa-e dzięki akumulatorom o pojemności 50 kWh, oferuje możliwość przejechania aż 337 km na jednym ładowaniu. I to według WLTP, nowych, znacznie bardziej realistycznych od poprzednio stosowanych procedur oceny. Oznacza to tydzień jazdy przeciętnego polskiego kierowcy, albo jeden dzień pracy taksówkarza, jednak nie jest to optymalny wybór do jazd w trasy. Trzeba też zaznaczyć, że osiągnięcie takiego wyniku wymagać będzie od kierowcy ekonomicznej jazdy w dobrych warunkach. Warto bowiem pamiętać, że np. mróz obniża efektywność akumulatorów. Trzeba o tym wiedzieć, żeby odpowiednio zaplanować podróże i uniknąć przykrych niespodzianek. Oczywiście w innej sytuacji jest właściciel hybrydy plug-in, który również ma do dyspozycji napęd spalinowy, a wraz z nim stacje benzynowe na prawie każdym rogu ulicy. Te auta wydają się idealnym ucieleśnieniem zalet napędu elektrycznego, ale bez jego wad.

Czy więc to one są ostatecznymi zwycięzcami naszego pojedynku?

And the winner is...

Prawda jest taka, że to, który z napędów powinniśmy wybrać, zależy od indywidualnego sposobu użytkowania auta. Jeśli potrafimy przewidzieć nasze dzienne przebiegi i trasy, głównie użytkując samochód w obrębie miasta i jego infrastruktury, zainwestujmy w samochód elektryczny. Koszty jazdy bardzo nam spadną, a punktów ładowania w miastach jest już naprawdę sporo. Tak samo, jeśli jesteśmy pewni, że zawsze wybierając się w dalszą podróż będziemy mieli czas na doładowanie akumulatorów. Bo autem elektrycznym możemy dotrzeć wszędzie. Tylko czasem może to wymagać dłuższych przerw na ładowanie ze zwykłego gniazdka, gdy w okolicy nie będzie szybkich ładowarek. Jeśli jednak nie jesteśmy pewni, czy zawsze spełnimy te warunki, wybierzmy bezpieczniejsze rozwiązanie – hybrydę, najlepiej w wersji plug-in.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (0)